Prezes wzywa, partia się gubi. Politycy PiS mierzą się z trudnymi pytaniami

Jarosław Kaczyński wezwał polityków PiS: idźcie do ludzi, opowiadajcie o naszych sukcesach. Z nieoficjalnych rozmów WP z politykami PiS wynika, że to wezwanie okazało się nie lada wyzwaniem. - Jeśli ludzie pytają o sukcesy, to słyszę coś w stylu: kiedy podwyższycie z 500 do 700? - mówi polityk partii rządzącej. I przyznaje: - Nie mam dla nich dobrej odpowiedzi.

Prezes wzywa, partia się gubi. Politycy PiS mierzą się z trudnymi pytaniami
Prezes wzywa, partia się gubi. Politycy PiS mierzą się z trudnymi pytaniami
Źródło zdjęć: © East News | Rafal Gaglewski/REPORTER
Michał Wróblewski

Dla partii rządzącej to będzie najtrudniejsza kampania od 2015 roku - przyznają to sami przedstawiciele obozu władzy: zarówno twórcy kampanii, jak i szeregowi posłowie.

Czy chcą, by podawać ich nazwiska? Absolutnie nie. Opowiadanie o problemach i wyzwaniach, z którymi trudno będzie sobie poradzić, nie tylko przekreśliłoby ich szanse na dobre miejsca na listach wyborczych, podważyło twierdzenia prezesa Kaczyńskiego o wciąż dobrej sytuacji finansowej Polaków, ale przede wszystkim - zaburzyło oficjalny przekaz partii. A przekaz jest najważniejszy.

W Wirtualnej Polsce przytaczamy kilka historii z rozmów polityków PiS z wyborcami. Bez partyjnego przekazu.

Pasków już nie ma

Opowiada polityk PiS, weteran "terenowych" kampanii: - U wielu działaczy jest lęk, że zostaną przegonieni jak politycy Platformy u schyłku rządów. Moim zdaniem nie ma się czego bać, bo Tusk był premierem biedy. Ale ludzie przestali traktować politykę hasłowo. Mają w d...ie paski "Kury" typu: "Tusk nie dał rady z inflacją". Kampanie na paski, spoty i hasztagi się skończyły. Ludzie zaczynają sięgać do kieszeni i rozliczać polityków tu i teraz. I tak jak kiedyś kieszenie wyborców były dla nas wielkim atutem, tak teraz mogą być przekleństwem. A że nie jesteśmy tej sytuacji winni? To nie ma znaczenia.

"Sterczewskie" nie wystarczą

Mówi polityk PiS: - Nasz największy dziś atut? Leszczyny, Sterczewskie, Jachiry… wymieniać?

- A może wymieni pan jakieś sukcesy, którymi chwali się pan na spotkaniach z wyborcami?

- Ma pan jakieś inne pytania?

"Dlaczego się nie da?"

- Ostatnio podchodzi do mnie młody pan i pyta: "zwiększycie 500+?" - opowiada nam działaczka PiS. - Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Nie było żadnych informacji z rządu na ten temat, a od razu powiedzieć "nie" też nie jest dobrze. Niełatwo się odpowiada na pytania na spotkaniach w czasach, jakie mamy - przyznaje nasza rozmówczyni.

Ta rozmowa polityczki PiS z wyborcą odbyła się osiem dni temu. W ostatni dzień czerwca minister pracy i polityki społecznej Marlena Maląg rozwiała wątpliwości: - Nie mamy planów zwiększania 500+. Ani w tym, ani w przyszłym roku.

Dzwonimy do tej samej polityczki, która słyszała od ludzi pytania o 500+. - Ulżyło?

- Nie. Spodziewam się teraz pytań: "dlaczego się nie da?" - mówi działaczka.

Wyborcy nie dziękują

"Niedasizm" to przekleństwo każdej władzy i woda na młyn opozycji. Jarosław Kaczyński nazwał to swego czasu "imposybilizmem".

Jako lider PiS wielokrotnie dawał dowody na to, że "imposybilizm" przełamuje. Wprowadził ze swoją partią bardzo istotne dla Polaków programy społeczne: 500 plus, czternastki, obniżkę PIT-u, udogodnienia dla rolników. Problem w tym, że to polityczne źródło przynoszące kolejne zwycięstwa - jak mówią działacze - przed wyborami się skończy.

- Ludzie przestają być wdzięczni. Nie dziękują, nie wspominają, jak to było dobrze. Pytają, co dalej. My możemy tylko mówić: nie wiemy, ale z każdym wyzwaniem będziemy starali sobie poradzić. Ale ludzie są sceptyczni. Myślą, kalkulują, przychodzą na spotkania z kalkulatorami - opowiada polityk PiS, który kilka dni temu był na miejskim festynie.

Na festynie jeszcze dobrze

- "Nawija pan makaron na uszy" wyborcom? - pytamy otwarcie partyjnego działacza z Wielkopolski.

- Pan żartuje. Mówię ludziom szczerze: gdyby nie my, gdyby nie tarcze, byłaby bieda jak za Platformy. Naprawdę wyciskamy z budżetu dla ludzi tyle, ile możemy. I ludzie to doceniają. Pan spojrzy: wata cukrowa po dychu, ale kolejki na dziesięć metrów.

Wyborcy PiS korzystają z wakacji. Korzystają na tyle, na ile mogą: część w Polsce, część za granicą. Typowa klasa średnia. - Pół rodziny śmiga do Grecji, ktoś jeszcze gdzie indzej. Kupili wycieczkę wcześniej, na wrzesień - mówi działacz.

Inny, zostaje w Polsce: - No mówią, że w tym roku nie wyjadą. Albo mówią, że wyjadą, ale w przyszłym roku może być różnie. Ale jak pan pyta, czy nas za to winią, to nie. Każdy wie, że jest wojna i jest prze...ne - opowiada młody polityk PiS.

Wybory? - Długa perspektywa. Lepiej nie będzie, ale przekaz jest taki, że opozycja nic nie ma w zanadrzu. Nic, zero wiarygodnego pomysłu. I to jest prawdziwe. I nie trzeba do tego briefów partyjnych, jak już chce się pan przypier...lać.

Był pan na wakacjach? - pytamy polityka opozycji (głośno mówi o inflacji, w mediach narzeka, że ludzi nie stać na wyjazdy).

- Sycylia, ledwie tydzień. Dla dzieciaków.

Partia na wakacjach

Politycy partii rządzącej w terenie nie mają łatwo. - Partia musi się rozruszać, na razie wielkich efektów odezwy prezesa do działaczy, by ruszyć w teren, nie ma - przyznaje rozmówca z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.

Inny: - Na razie całą robotę odwala prezes. Tam, gdzie się wybiera, od razu robi się szum, działacze wstają na baczność, coś się zaczyna dziać. Ale większych efektów z tego nie ma. Przyjedzie prezes, namaści jednego i drugiego szefa okręgu i wraca do Warszawy. To nie jest kampania.

Prezes nie jest wyrocznią

- Szczerze?

- Nie. Jak zwykle.

- Jeśli chce mnie pan nagrać, panie redaktorze, to po południu.

Dziewięć godzin później.

- Gofry były? - pytamy.

- Tak.

- Ile?

- Trzy.

- Za ile?

- 25 zł.

- Razem?

- ...

- Dziękuję.

Nasi rozmówcy z PiS, którzy są nad morzem, starają się wypocząć. - Jak wszyscy - mówią. I po raz pierwszy przyznają, jak tematy wakacyjnej drożyzny - to określenie jednego z rozmówców - "szarpią" ich elektorat. - Rybka super, ale czemu tak drogo? - pyta pani. - Putin. - Ale możecie coś z tym zrobić? - Nie możemy, pani widzi, co się dzieje - odpowiada przytomnie działaczka.

Politycy PiS od kilku tygodni są w trasie. Słyszą o problemach, które uderzają w ich elektorat.

Lider też od kilku dni jest w trasie. Kampanię prowadzi specyficzną. Spotyka się z działaczami, lokalnie wskazuje problemy. Tu basen by się przydał, a tam hala. Tu działaczy jest za mało, a tam aparat partyjny śpi. Prezes go budzi.

- Ale przepraszam, LGBT? - pytamy działacza z małej miejscowości (Wielkopolska).

- Ludzie tym nie żyją. No prezes coś tam powiedział i co? Mam się za niego tłumaczyć?

Samorządowiec wymienia inwestycje: zrobiony basen, odnowiony amfiteatr, więcej artystów przyjeżdża i "generalnie jest mniej korków".

- To po co panu ten prezes mówiący o mniejszościach?

- Panie, daj pan spokój (członek PiS, legitymacja partyjna od dwudziestu lat). Był prezes, było głośno, przyszli wszyscy. I o to chodzi.

Nie tędy droga

- Czy to naprawdę tezy, które przystają do rzeczywistości lub mobilizują wyborców? Prawa osób LGBT to jest temat? - pytamy jednego z posłów partii rządzącej. PiS przoduje w sondażach, więc wszystko powinno się zgadzać.

Działacz odpowiada: - Na pewno są to twierdzenia, w które wierzy sam prezes. Ja? A niech robią, co chcą, co mnie to obchodzi. Byle nie na ulicach.

Jak mówi jednak wielu polityków obozu władzy, ludzie jednak żyją dziś innymi sprawami.

- Sami politycy PiS przyznają - nie tylko w nieoficjalnych rozmowach - że największym wyzwaniem jest (i będzie w przyszłym roku) walka z inflacją. - Podwyżki cen żywności w wakacje szacowane będą na 20 proc. Co będzie pod koniec roku i w roku wyborczym? Nie wiadomo. Dlatego najtrudniej odpowiada się na pytania o drożyznę, a takich pytań ludzie zadają mnóstwo - mówi nam polityk PiS, który sam startuje z dość wygodnego dla partii rządzącej okręgu na Mazowszu.

- Nie ma znaczenia, czy to większe, czy mniejsze miasto, problemy dla naszych wyborców są podobne - mówi działacz partii rządzącej.

- Dzieci bez wakacji? - nachalnie dopytujemy.

- Pan ma dzieci? Aha, nie. Więc pan sobie zaoszczędzi. Dzieci bez wakacji to nie wakacje. Who knows, może ostatnie w najbliższym czasie. Trzeba zabrać i już.

Politycy PiS zauważyli - mimo z pozoru przyziemnych spraw, odbiegających od wakacyjnych realiów - że do świadomości społecznej przebiły się tematy dotyczące Krajowego Planu Odbudowy i podatków w nim zaszytych. - Wyborcy pytają o podatek od aut spalinowych i mają w związku z tym obawy. Winią Unię, ale nie kryją zaskoczenia - słyszymy od jednego z polityków PiS.

Inny mówi dosadniej: - Jak wjadą ceny węgla, to nas to rozpier...li. Pan poczeka do stycznia.

- Nie przesadza pan? – dopytujemy.

- Nie. Powiem więcej, te, kryzys może rozpie...ć zjednoczoną prawicę. Jeśli czegoś z tym nie zrobimy, to jesienią za rok będzie koniec.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (930)