PolitykaBudżet UE i weto Polski. Kulisy narady przy Nowogrodzkiej

Budżet UE i weto Polski. Kulisy narady przy Nowogrodzkiej

Polska nie zawaha się zawetować budżetu UE, jeśli unijni decydenci nie zrobią kroku wstecz w sprawie oceny stanu praworządności w krajach członkowskich. Liderzy koalicji rządzącej w Polsce przyjęli wspólne stanowisko w tej sprawie. Na naradzie w centrali PiS doszło jednak do "spięcia" podczas dyskusji o ewentualnym wecie.

Premier Morawiecki przed siedzibą PiS przy Nowogrodzkiej, wrzesień 2020 r.
Premier Morawiecki przed siedzibą PiS przy Nowogrodzkiej, wrzesień 2020 r.
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał Wróblewski

02.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 16:55

To miała być "dobra, merytoryczna rozmowa" - tak wieczorną naradę Rady Koalicji Zjednoczonej Prawicy oraz ścisłego kierownictwa PiS opisują nam osoby znające jej przebieg.

Spór o praworządność. Teczki na Unię czy na premiera

Posiedzenie Rady Koalicji dotyczące negocjacji w sprawie budżetu Unii Europejskiej oraz Funduszy Odbudowy zapowiadaliśmy w Wirtualnej Polsce jako pierwsi. Ostatecznie skład narady rozszerzono: oprócz koalicjantów PiS - lidera Porozumienia Jarosława Gowina oraz prezesa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro - wzięli w niej udział także przedstawiciele władz PiS.

Wśród uczestników posiedzenia - jak słyszymy od ludzi z Nowogrodzkiej - znaleźli się m.in. wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, byli marszałkowie Sejmu i Senatu Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski, wiceprezes PiS Antoni Macierewicz czy wicepremierzy: Piotr Gliński i Jacek Sasin.

Oprócz nich w siedzibie PiS stawili się współpracownicy ministrów Gowina i Ziobry: wiceszef MON Marcin Ociepa oraz - po raz pierwszy w takim gronie - wiceministrowie aktywów państwowych i sprawiedliwości: Janusz Kowalski i Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski.

Opowiada rozmówca z Nowogrodzkiej: - "Ziobryści" wzbudzili zaciekawienie, przyszli z jakimiś tajemniczymi teczkami. Co w nich było? Nie wiem. Może "kwity" na premiera?

Kowalski i Kaleta "kwitów" na szefa rządu nie mieli, przynieśli za to - jak określa to jeden z rozmówców - "analizy gospodarcze i prawne" dotyczące ewentualnych skutków polskiej zgody na postanowienia większości państw UE ws. oceny praworządności.

Takiej zgody polskiego rządu jednak na obecne warunki stawiane przez niemiecką prezydencję (która mimo wszystko szuka nowych rozwiązań), większość krajów i instytucji UE (w związku z planem uzależnienia wypłaty funduszy europejskich od tzw. stanu praworządności) nie będzie. - Jeśli niemiecka prezydencja i europejscy "skąpcy", typu Holandia, się nie cofną, to my nie zrobimy ani kroku wstecz. Weto będzie konieczne - mówi nam polityk z rządu znający przebieg spotkania przy Nowogrodzkiej.

Budżet UE. PiS zakłada najgorszy scenariusz

Takie było też stanowisko wypracowane przez uczestników wtorkowej narady. - Twardy kurs na weto w przypadku oporu Niemców i innych krajów, które grają przeciwko nam. PiS i Solidarna Polska mają tu jednoznaczne zdanie. Nie ma rozmiękczania. Prezes PiS, premier czy minister sprawiedliwości oraz wszyscy politycy z władz PiS mieli tu spójne stanowisko - przekonuje nasz informator.

Jak słyszymy, nieco inne zdanie miał wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin (który kategorycznie przestrzega przed wetem). W tej sprawie zresztą doszło do małego "spięcia" podczas wtorkowej narady między Gowinem a innym wicepremierem - ministrem kultury Piotrem Glińskim, któremu ws. unijnych negocjacji bliżej jest do stanowiska ofensywnego wobec UE.

Sam Gowin od kilku dni niezmiennie powtarza, że "bezsprzecznie trzeba zrobić wszystko, żeby uniknąć sytuacji, w której budżet UE byłby zawetowany". PiS za to domaga się bezwzględnej zmiany stanowiska ze strony najważniejszych polityków UE. - Polska nie musi robić kroku wstecz, bo to my przestrzegamy zasad, a nie Unia - mówi nam polityk PiS.

Zastępca Jarosława Gowina w partii Porozumienie, wiceszef MON Marcin Ociepa - uczestnik wtorkowego spotkania przy Nowogrodzkiej - przedstawia stanowisko bliższe myśleniu PiS. - Nie ugniemy się w kwestii unijnych negocjacji budżetowych, bo tu chodzi o zasady. Trzeba być przygotowanym na wszystkie opcje, także na weto i jego konsekwencje - mówił w środę w Polsat News Ociepa.

Sam Gowin w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" zapewniał: "Wierzę, że premier Morawiecki z najbliższego posiedzenia Rady Europejskiej przywiezie dobry kompromis. Może w tym liczyć na pełne poparcie ze strony Porozumienia".

Jeden z rozmówców WP wyjaśnia: - Na spotkaniu Rady Koalicji założono najgorszy scenariusz: że unijni decydenci nie zmienią na najbliższym szczycie UE swojej postawy. I że żadnego kompromisu nie będzie. Wtedy - razem z Węgrami - trzeba będzie użyć weta. Premier Morawiecki ma tu na pewno pełne wsparcie całego PiS i Solidarnej Polski. Sam Jarosław Kaczyński ani przez sekundę nie "rozwadniał" stanowiska w tej sprawie. A premier potwierdzał wszystko to, o czym mówił prezes.

Szczyt UE. Wcześniej możliwa kolejna narada w koalicji Zjednoczonej Prawicy

- Zgodziliśmy się, że obrona suwerenności, zarówno politycznej, jak i ekonomicznej, jest istotna. Zgodziliśmy się też w tym, że Unia Europejska nie może działać poza traktatami i nie może łamać prawa, które sama ustanowiła i które ją obowiązuje - mówił dziennikarzom po spotkaniu Rady Koalicji Zjednoczonej Prawicy wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

Jak dodał jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego: - Będziemy oczywiście chcieli uniknąć weta, jeżeli będzie to możliwe - to znaczy, jeżeli zostaną wycofane te pomysły, które są kierowane pod adresem Polski i Węgier.

W sprawie postawy prezesa PiS wobec unijnych instytucji wątpliwości nie mają eksperci. - Jarosław Kaczyński jest absolutnie zdolny do weta. Bardzo poważnie to rozważa, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Kaczyński zakłada, że trzeba zmusić Unię do wycofania się w ogóle z kwestii praworządności i ogłosić to jako wielki sukces, stwierdzić, że oto "rzuciliśmy na kolana Berlin i Brukselę". Kaczyński potrzebuje takiego sukcesu "wewnętrznego", by pokazać, że "my jesteśmy twardzi", w przeciwieństwie do "mięczaków" z opozycji - mówi Wirtualnej Polsce prof. Antoni Dudek, politolog UKSW.

Jak dodaje rozmówca WP: - Obserwowałem uważnie, jak Unia Europejska postępowała z artykułem 7. wobec Polski. To się ciągnęło przez kilka lat. I to był taki pokaz nieudolności, żałosności ze strony UE… I Kaczyński cały czas tym grał, przekonany, że nic nam nie zrobią. No i nie zrobili. Prezes PiS dziś liczy na to samo, na "obłość" Unii, niezdolność do działania. Poza tym Unia wciąż jest w cieniu brexitu, unijni politycy panicznie boją się powtórki. Dlatego sądzę, że idea łączenia funduszy z praworządnością ostatecznie upadnie.

Chcieliśmy o tę kwestię - a także przebieg posiedzenia Rady Koalicji - zapytać rzecznika rządu Piotra Müllera, ale minister niestety nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie.

Do kolejnego spotkania "na szczycie" Zjednoczonej Prawicy - jak słyszymy - może dojść jeszcze na początku przyszłego tygodnia. Szczyt Rady Europejskiej ws. budżetu UE planowany jest na 10-11 grudnia.

Budżet UE i możliwe weto. Spory w koalicji

Politycy Solidarnej Polski od dłuższego czasu nie ukrywają, że nie są zadowoleni z tego, jak premier Mateusz Morawiecki rozegrał lipcowy szczyt Unii Europejskiej (o sporze na tym tle pisaliśmy m.in. tutaj).

Gdy latem szef rządu prowadził negocjacje na najwyższym szczeblu w Brukseli ws. budżetu UE, "ziobryści" domagali się od premiera "twardego weta" ws. powiązania wypłaty funduszy europejskich z mechanizmem praworządności w państwach członkowskich.

Premier Morawiecki weta nie użył. Twierdził, że - w tamtym momencie - byłoby to polityczno-dyplomatyczne samobójstwo. I że ustalenia szczytu lipcowego są "nieszkodliwe", a sam mechanizm - "rozwodniony". "Ziobryści" twierdzili wtedy, że "premier popełnia błąd". Opinii tej trzymają się do dzisiaj.

Politycy Solidarnej Polski zaznaczają, że ich aktywność i wzywanie do weta wynika z faktu, że jeszcze w lipcu - podczas wewnętrznych rozmów - premier ich zdaniem miał wskazywać, że rozporządzenie nie jest groźne, środki finansowe Polsce nie będą odbierane, bo owo rozporządzenie ma dotyczyć jedynie walki z konkretnymi nadużyciami w wydatkowaniu funduszy. - My od początku wskazywaliśmy, że jest inaczej, co okazało się niestety prawdą - uważa polityk Solidarnej Polski.

Dziś politycy PiS mimo to mają pretensje do "ziobrystów". - Zbyszek nie powinien dyktować premierowi, co ma robić. A tak to przez ostatni czas wyglądało - twierdzi jeden z polityków PiS. Jak mówi, lider Solidarnej Polski i minister sprawiedliwości kolejny raz wykorzystuje sytuację, by "podkopać" pozycję Mateusza Morawieckiego.

Polityk PiS nawiązuje przy tym do słów samego ministra sprawiedliwości, który przestrzegał tydzień temu, że jeśli weta nie będzie, to on i jego ludzie "całkowicie utracą zaufanie" do szefa rządu - "ze wszystkimi tego konsekwencjami".

Jednak - jak słyszymy - żadnych większych sporów podczas wtorkowej narady liderów koalicji Zjednoczonej Prawicy tym razem nie było. - Emocje w obozie udało się na chwilę uspokoić - twierdzą nasi rozmówcy.

Rząd stawia warunki

Jak pisaliśmy niedawno w WP, polski rząd jest gotów przyjąć pewne rozwiązania dotyczące tzw. praworządności, ale tylko w odniesieniu do mocno skonkretyzowanego kryterium. Obecne propozycje szefowej Komisji Europejskiej czy Parlamentu Europejskiego są dla władz PiS nie do przyjęcia.

Polskie władze mogą zgodzić się na zawieszenie wypłaty funduszy unijnych tylko w przypadku, kiedy nastąpi "bezpośrednie zagrożenie dla budżetu UE" i - co ważne - zostanie to udowodnione przez Komisję Europejską. Rząd PiS - jak mówią nieoficjalnie politycy partii rządzącej - może zgodzić się na kontrolę tzw. praworządności, ale wyłącznie w zakresie formuły wydawania funduszy - a kontrolę nad tym sprawowałby Trybunał Obrachunkowy. O takim scenariuszu mówi wprost m.in. były szef MSZ i europoseł PiS Witold Waszczykowski.

Krótko mówiąc: "praworządność" sprowadzałaby się do prawidłowego, zgodnego z prawem wydawania środków unijnych przez państwa członkowskie, a fundusze z UE mogłyby być odbierane np. w przypadku podejrzeń o defraudację środków unijnych czy też korupcję w związku z ich wydatkowaniem (przy ewentualnych zaniechaniach administracji państwowej czy wymiaru sprawiedliwości).

Polski rząd ponadto chce, by to Rada Europejska - jednomyślnie - miała wpływ na ostateczne decyzje o ewentualnym zablokowaniu funduszy unijnych dla danego kraju. Jednomyślność w tym gremium - gdzie decydują szefowie rządów państw członkowskich - ma być warunkiem fundamentalnym.

A co wydarzy się podczas planowanego na przyszły tydzień szczytu UE? - Sytuacja jest rozwojowa, wydarzyć się może wszystko, a negocjacje mogą się przedłużyć o kolejne tygodnie - usłyszeliśmy z rządu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1031)