Budżet UE. Polski rząd stawia jasne warunki
Premier Mateusz Morawiecki i premier Węgier Viktor Orbán ustalają strategię na najważniejsze od lat negocjacje ws. budżetu UE.
Polski rząd - jak słyszymy - jest gotów przyjąć pewne rozwiązania dotyczące tzw. praworządności, ale tylko w odniesieniu do mocno skonkretyzowanego kryterium. Obecne propozycje szefowej Komisji Europejskiej czy Parlamentu Europejskiego są dla władz PiS nie do przyjęcia.
Polskie władze mogą zgodzić się na zawieszenie wypłaty funduszy unijnych tylko w przypadku, kiedy nastąpi "bezpośrednie zagrożenie dla budżetu UE" i - co ważne - zostanie to udowodnione przez Komisję Europejską. Rząd PiS - jak mówią nieoficjalnie politycy partii rządzącej - może zgodzić się na kontrolę tzw. praworządności, ale wyłącznie w zakresie formuły wydawania funduszy - a kontrolę nad tym sprawowałby Trybunał Obrachunkowy. O takim scenariuszu mówi wprost m.in. były szef MSZ i europoseł PiS Witold Waszczykowski.
Krótko mówiąc: "praworządność" sprowadzałaby się do prawidłowego, zgodnego z prawem wydawania środków unijnych przez państwa członkowskie, a fundusze z UE mogłyby być odbierane np. w przypadku podejrzeń o defraudację środków unijnych czy też korupcję w związku z ich wydatkowaniem (przy ewentualnych zaniechaniach administracji państwowej czy wymiaru sprawiedliwości).
Polski rząd ponadto chce, by to Rada Europejska miała wpływ na ostateczne decyzje o ewentualnym zablokowaniu funduszy unijnych dla danego kraju. Jednomyślność w tym gremium - gdzie decydują szefowie rządów państw członkowskich - ma być warunkiem fundamentalnym.
Taka koncepcja rozważana jest dziś w obozie rządzącym. I taki jest stan gry na teraz.
A co wydarzy się podczas planowanego za kilka tygodni szczytu UE? - Sytuacja jest rozwojowa, wydarzyć się może wszystko - słyszymy z rządu.
Kluczowe będą bezpośrednie rozmowy premierów Morawieckiego z Orbánem. Węgrzy to wciąż największy sojusznik Polski w UE.
Budżet UE. Węgry (na razie) murem za Polską
Rozmowy w Budapeszcie trwają. - Z Wiktorem Orbánem będziemy rozmawiali o tej trudnej sytuacji, do której doprowadziła niemiecka prezydencja, Parlament Europejski oraz Komisja Europejska. Nie ma naszej zgody, aby arbitralne decyzje Brukseli skutkowały wstrzymaniem wypłat dla Rumunii, Węgier czy na przykład Hiszpanii, jeśli tam zmieniłby się rząd, który nie spodoba się Brukseli - mówił na czwartkowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
Według polskiego szefa rządu, powiązanie wypłat środków unijnych z praworządnością - arbitralnie i na podstawie niejasnych, subiektywnych kryteriów - byłoby złamaniem zapisów traktatowych UE.
"Problem polega na tym, że cała koncepcja kontroli praworządności wychodzi daleko poza traktaty. Chce objąć kontrolą obszary, które zgodnie z traktatami nie są nią objęte. Sama praworządność jest nieuwzględniona w traktatach. Nie ma prawnie wiążącej definicji praworządności w żadnym prawnie wiążącym dokumencie Unii Europejskiej" - tłumaczy były szef MSZ i europoseł PiS Witold Waszczykowski.
Stanowisko Polski podziela węgierski rząd. Dzień przed rozmową z premierem Morawieckim, premier Orbán zaapelował do Niemiec o niewiązanie budżetu z praworządnością. Jednocześnie wysłał sygnał, że ostatecznie "uda się doprowadzić do porozumienia i Unia wyjdzie z impasu”. Orbán mówił też o kilku scenariuszach, które pozwolą na to, by o praworządności "decydowało prawo, a nie polityczna większość". Na tym też zależy polskiemu premierowi.
Budżet UE. Presja wewnętrzna i szukanie sojuszników
Mateusz Morawiecki - mimo jasnej postawy wobec obecnych propozycji instytucji UE - wciąż poddawany jest presji ze strony koalicjantów PiS (pisze o tym w WP Marcin Makowski).
"Zgadzając się na wiązanie funduszy europejskich z praworządnością, oddajemy Komisji Europejskiej gigantyczną władzę; to byłaby zmiana ustroju UE, dlatego ani Polska, ani Węgry pod żadnym pozorem nie mogą się na to zgodzić" - powtarza minister sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.
Polityk ocenia, że mechanizm powiązania funduszy unijnych z praworządnością, "to broń atomowa wymierzona w takie niepokorne państwa jak Polska czy Węgry". Powtarza, że jego zdaniem polski rząd powinien użyć weta, jeśli Bruksela nie zrezygnuje z mechanizmu łączenia funduszy z praworządnością.
Budżet UE. Zbigniew Ziobro grozi koalicjantom. Stanowcza reakcja Marcina Horały
Co na to drugi koalicjant PiS, czyli Porozumienie Jarosława Gowina? - Z punktu widzenia Polski lepiej jest uniknąć weta budżetu europejskiego, ale z drugiej strony nie można pozwolić na pozatraktatową ingerencję w wewnętrzne sprawy kraju członkowskiego - powtarza dyplomatycznie w wywiadach wicepremier i minister rozwoju Jarosław Gowin.
Polski premier ma podobne zdanie. I szuka sojuszników wśród innych państw UE. Nie tylko Polska i Węgry bowiem, ale też Słowenia i Łotwa zgłosiły na lipcowym szczycie UE zastrzeżenia w sprawie mechanizmu powiązania dostępu do funduszy unijnych z praworządnością.