"Rozpoczął się lament". Białoruski reżim o rozbiciu siatki szpiegów
Polskie służby poinformowały o rozbiciu siatki, której członkowie szpiegowali na rzecz Rosji. Teraz białoruskie propagandowe media twierdzą, że wśród zatrzymanych są obywatele ich kraju i oskarżają Polskę o prowokację. - W ten sposób Moskwa i Mińsk starają się oczyścić z zarzutów - nie mają wątpliwości eksperci.
16.03.2023 | aktual.: 17.03.2023 01:22
Białoruskie propagandowe media przekonują, że wśród zatrzymanych w Polsce szpiegów znajdują się białoruscy studenci. Reżimowi nadawcy publikują nie tylko ich dane, ale też rozmowy z rodzinami rzekomo zatrzymanych.
"Oczywiście ci obywatele (zatrzymani Białorusi - red.) nie mieli nic wspólnego ze służbami specjalnymi lub służbami siłowymi" - wskazuje białoruska rządowa agencja BelTA. W komunikacie zaznaczono, że wśród zatrzymanych znaleźli się 29-letni Władisław P., 19-letnia Maria M., a także 52-letni Nikołaj M.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do tych doniesień odnieśli się już eksperci zajmujący się analizowaniem przekazów wschodniej - w tym białoruskiej - propagandy.
"Rozpoczął się lament, że zatrzymani przez ABW białoruscy obywatele są niewinni" - relacjonuje Anna Maria Dyner, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. "O ich winie/niewinności zdecyduje polski niezawisły sąd. Niezawisły w przeciwieństwie do tych białoruskich zasądzających drakońskie kary w sfingowanych procesach politycznych" - dodaje.
Dyrektor Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa Michał Marek także zauważył, że Białoruś i Rosja szerzą dezinformacje ws. osób zatrzymanych w Polsce pod zarzutem szpiegostwa. Jak podkreśla, tamtejsze propagandowe media sprawę kreują na "kolejną prowokację ze strony Polski".
"Moskwa i Mińsk starają się oczyścić z zarzutów, przekonując Rosjan i Białorusinów, iż rzekomo nie prowadzą agresywnych aktywności względem Polski. To Polska w tym zafałszowanym obrazie rzeczywistości jest 'prowokatorem' i 'agresorem' - działania Polski mają zagrażać życiu i zdrowiu obywateli tzw. Państwa Związkowego" - wyjaśnia.
Z kolei Tadeusz Giczan, niezależny dziennikarz zajmujący się tematem Białorusi, zauważa na Twitterze, że propaganda Alaksandra Łukaszenki podaje pełne dane zatrzymanych "studentów", choć polskie służby nie ujawniły nawet inicjałów oskarżonych o szpiegostwo. "Skąd wiedzieli, kto dokładnie został zatrzymany?" - pyta retorycznie.
Polskie służby o rozbiciu siatki szpiegów
Przypomnijmy, że śledztwo ABW ws. dziewięciu osób podejrzanych o współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi nadzoruje lubelski wydział Prokuratury Krajowej. Prokuratorzy zarzucili podejrzanym m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz prowadzenie działalności na rzecz obcego wywiadu przeciwko Polsce.
- Podejrzani prowadzili działania wywiadowcze przeciwko Polsce oraz przygotowywali akty dywersji na zlecenie rosyjskiego wywiadu - potwierdził szef MSWiA i minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński. Zaznaczył przy tym, że zatrzymani to cudzoziemcy zza wschodniej granicy.
Czytaj też:
Źródło: Twitter, PAP