PolskaBiałoruś. Polacy boją się konfrontacji? Komentarz Jacka Bartosiaka

Białoruś. Polacy boją się konfrontacji? Komentarz Jacka Bartosiaka

Białoruś. Dr Jacek Bartosiak uważa, że w związku z kryzysem Rosja mogłaby zachować się pochopnie
Białoruś. Dr Jacek Bartosiak uważa, że w związku z kryzysem Rosja mogłaby zachować się pochopnie
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
05.09.2020 12:46

Białoruś. Aleksander Łukaszenka oskarża polski rząd o organizację protestów, a polscy internauci coraz częściej szukają odpowiedzi na pytanie, czy otwarty konflikt jest możliwy. O to, do czego może się posunąć Łukaszenka i czy jesteśmy bezpieczni, Wirtualna Polska zapytała eksperta.

Jan Rojewski, Wirtualna Polska: Śledząc wyniki wyszukiwania polskich internautów, można zauważyć, że w piątek obok takich fraz jak "Białoruś" czy "Aleksander Łukaszenka" pojawiła się fraza "wojna". Jest się czego obawiać?

Dr Jacek Bartosiak, ekspert ds. geopolityki i geostrategii (strategyandfuture.org): Jest, ale nie tyle groźny jest Aleksander Łukaszenka, co kryzysowa sytuacja. Ona wynika z tego, że Rosjanie uważają Białoruś za swoją niezbywalną strefę wpływów. Terytorium Białorusi jest kluczem do bezpieczeństwa Rosji oraz do posiadania wpływów na Nizinie Środkowoeuropejskiej, a tym samym udziału przez Rosję w polityce europejskiej.

Bez Białorusi bardzo trudno byłoby też dokonywać integracji sfery postsowieckiej. To sworzeń, niezmiernie ważny dla Rosji. Gdyby Białoruś zaczęła bardzo szybko, w wyniku przemian demokratycznych, wychodzić z ramion rosyjskich wpływów, to istnieje ryzyko, że może to spowodować interwencję rosyjską.

"Wejdą, nie wejdą" to znane w Polsce dylematy. Jednak od czołgów wjeżdżających na Białoruś od wschodu daleko do polskiej granicy.

W związku z tym, że Rosjanie i Łukaszenka uważają, że za protestującą opozycją i, patrząc szerzej, zmianą polityczną na Białorusi może stać Polska, Łukaszenka werbalnie eskaluje zagrożenie. Stąd ćwiczenia koło Grodna i powtarzanie informacji o ruchach wojsk NATO przy granicy z Polską. W ten sposób manipulując, Łukaszenka chce zwiększyć swoją rolę przede wszystkim w oczach Rosjan.

W ten sposób poprzez robienie hałasu Łukaszenka chce użyć Rosjan do swojej gry. Zmusić ich do tego, żeby w tym obecnie chybotliwym dla jego osobistej pozycji czasie ochronili jego władzę jak gwaranta nie oddania Białorusi "Zachodowi".

Tyle że nasza polityka – niezależnie od tego, kto sprawował władzę – była i jest wobec Białorusi dość spolegliwa. Robimy mniej więcej to samo co Litwa, a są tacy, którzy twierdzą, że nawet mniej.

Proszę pamiętać, że w polityce nie mają takiego znaczenia intencje, za to mają zdolności i interesy. Rosjanie myślą – w dodatku słusznie – że w trwałym interesie państwa polskiego jest obrócenie Białorusi na Zachód. Mogą podejrzewać, że w tym celu za wszelką cenę wykorzystamy Unię Europejską i Niemcy. Inaczej mówiąc, Rosjanie mogliby dokonać decyzji o inwazji pochopnie. Ze strachu przed tym, że bardzo szybko z powodu gwałtownych przemian wywołanych impulsem obalania Łukaszenki tracą Białoruś.

Okej, ale nie jest nawet pewnym, że białoruska opozycja jest ukierunkowana na Zachód. Z wypowiedzi tamtejszych dysydentów wynika tyle, że jest to opcja prodemokratyczna, która chce odejścia Łukaszenki. Inne tematy nie są poruszane.

Bo też nie ma takiej możliwości, żeby nowy przywódca – kimkolwiek by był – w pełni zakwestionował istniejące zależności, które składają się na państwo i jego funkcjonowanie. Nie sposób, aby jedna osoba za pomocą swojej woli odwróciła łańcuchy dostaw, zmieniła kierunki strategicznych przepływów, obrót surowcami, zakończyła miliony interesów, wstrzymała dostawy rosyjskich surowców i sparaliżowała cały rynek dostaw.

Politycy wbrew deklarowanym intencjom mają w praktyce bardzo małe pole manewru. To dopiero trwałe interakcje pozwalają wpływać na politykę danego obszaru. Nawiasem mówiąc, czy zadaliśmy sobie pytanie, kto skorzystałby najbardziej na przemianach i prywatyzacji białoruskiej gospodarki, które przecież musiałyby nastąpić? Siłą, która aspirowałaby do uczestniczenia w takich przemianach i prywatyzacji, mogliby być przecież rosyjscy oligarchowie i rosyjski biznes.

Jaki w takim razie byłby najlepszy scenariusz z polskiej perspektywy?

Najlepszym scenariuszem byłaby pomoc Unii Europejskiej i uruchomienie gigantycznego strumienia pieniędzy. Stworzenie dla Białorusi nowego planu Marshalla, który pozwoliłby jej przejść przez transformację gospodarczą bez sprzedawania majątku narodowego w rosyjskie ręce i demokratyzacja oraz orientacja gospodarcza na Zachód.

Do tego jednak brakuje woli politycznej i najwyraźniej zasobów. Rosjanie wojną zatrzymali poszerzanie świata Zachodu w Gruzji i na Ukrainie. Trudno przypuszczać, żeby teraz chcieli postąpić inaczej, a zachodni Europejczycy nie mają apetytu na wojnę o Białoruś.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1376)
Zobacz także