Atak na szpital w Gazie. Przerażająca relacja lekarzy
W jednym z największych szpitali w Strefie Gazie Al-Ahli doszło do wybuchu, który spowodował ogromne zniszczenia. Jak przekazał BBC jeden z chirurgów pracujących w placówce, część budynku została strawiona przez ogień, a fragment dachu uległ zawaleniu. Wszędzie rozrzucone są kawałki szkła. W wyniku tego tragicznego wydarzenia, jak podają palestyńskie władze, zginęło około 500 osób.
Inny lekarz, który zdecydował się pozostać anonimowy, zdradził, że w szpitalu, położonym w centrum miasta, schroniło się aż 4 tysiące osób.
Niestety, obecnie placówka jest w stanie funkcjonować jedynie w 20 procentach, a setki osób zginęły lub doznały obrażeń w wyniku wybuchu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lekarze o ataku na szpital w Strefie Gazy
Ghassan Abu Sittah, chirurg o palestyńsko-brytyjskim pochodzeniu, był w szpitalu Al-Ahli w chwili uderzenia. W rozmowie z BBC powiedział: "Części szpitala się palą. Nie wiem, czy to oddział ratunkowy, ale na pewno sala operacyjna. Część dachu się zawaliła. Wszędzie jest szkło".
Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas w związku z wybuchem w szpitalu ogłosił trzydniową żałobę. Zdecydował się również odwołać planowane spotkanie z prezydentem USA, Joe Bidenem, które miało mieć miejsce w Jordanii. Informację tę podała agencja Reutera.
Władze Strefy Gazy twierdzą, że szpital został ostrzelany z powietrza przez izraelskie lotnictwo. Z kolei Siły Obronne Izraela (IDF) utrzymują, że na budynek spadła rakieta wystrzelona przez organizację Palestyński Islamski Dżihad, która jest sojusznikiem Hamasu.