PolitykaAndrzej Rzepliński o swojej przyszłości: szanuję politykę, ale mnie nie "grzeje"

Andrzej Rzepliński o swojej przyszłości: szanuję politykę, ale mnie nie "grzeje"

• Politycy PiS zarzucają prezesowi TK działalność polityczną
• Nie jest jeszcze politykiem, ale jego działania mają charakter polityczny - mówi WP poseł Kukiz'15 Piotr Apel
• Tworzenie na siłę takich związków jest próbą dyskredytowania postawy profesora Rzeplińskiego - komentuje dla WP prof. Marek Safjan
• W tę rolę próbuje mnie wcisnąć prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz jego akolici - przekonuje WP prezes TK, prof. Rzepliński
• Jestem dzieckiem szczęścia, miałem wszystko, co najlepsze i tak też będzie w przyszłości, ale raczej nie na tym polu - dodaje pytany ewentualne robienie kariery międzynarodowej

Andrzej Rzepliński o swojej przyszłości: szanuję politykę, ale mnie nie "grzeje"
Źródło zdjęć: © newspix.pl | DAMIAN BURZYKOWSKI
Przemysław Dubiński

30.05.2016 | aktual.: 30.05.2016 16:34

Profesor Andrzej Rzepliński jest jedną z najważniejszych, a zarazem kluczowych osób zaangażowanych w spór o Trybunał Konstytucyjny. Nic więc dziwnego, że stał się on głównym celem ataków ze strony toczącego wojnę z TK obozu rządzącego. Oliwy do ognia dolewają również nieugięta postawa oraz publiczne działania prezesa TK. Są one bowiem na tyle śmiałe, że stanowią idealną pożywkę dla oponentów, którzy zarzucają mu uprawianie polityki, a niekiedy wręcz stronnicze działania na korzyść Platformy Obywatelskiej.

System wartości konserwatywnego liberała

Powiązania profesora Rzeplińskiego z byłym obozem rządzącym nie są wielką tajemnicą. W 2011 roku, wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej", sam zresztą przyznawał, że jego "system wartości konserwatywnego liberała jest bliski systemowi wartości Platformy Obywatelskiej".

Obecny prezes TK był również w przeszłości kandydatem tej partii na wiele stanowisk. W 2005 roku z rekomendacji PO miał zastąpić profesora Andrzeja Zolla na stanowisku Rzecznika Praw Obywatelskich. W pierwszej próbie w czerwcu nie uzyskał jednak poparcia Sejmu, a zgłoszony ponownie w lipcu musiał pogodzić się z kolejną odmową, po tym jak jego kandydaturę odrzucił zdominowany przez SLD Senat. Następnie w 2006 roku, za rządów PiS, profesor Rzepliński starał się o nominację na sędziego TK. Przegrał jednak z kandydatami obozu rządzącego - PiS i LPR.

Największym echem odbiło się jednak napisanie, wraz z kilkoma innymi sędziami, ustawy o Trybunale, która została później zgłoszona do Sejmu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego i uchwalona przez PO. Co ciekawe profesor Rzepliński długo nie chciał przyznać się do prac nad tym projektem, a ujawnić ten fakt musiał dopiero po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Oponenci profesora Rzeplińskiego zwracają również uwagę, że prezes Trybunału Konstytucyjnego pozwala sobie na zbyt dalekie wykraczanie poza kompetencje. Za takie działania uznano między innymi wypowiedzi, w których oceniał on zgodność z opinią Komisji Weneckiej projektu ustawy, który nie został zgłoszony do Sejmu czy mówienie, że jest ofiarą wojny hybrydowej, którą rządzący prowadzą przeciwko polskiemu sądowi konstytucyjnemu.

Obrona niezależności TK czy polityka?

W grudniu br. dobiega końca kadencja profesora Rzeplińskiego na stanowisku prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Jego sprzeciw wobec działań PiS oraz dobre relacje z PO sprawiły, że coraz częściej można usłyszeć głosy, iż jest to przygotowanie podwalin pod robienie kariery politycznej.

- Prezes TK to bardzo ważny polityk. Jeden z czołowych polityków opozycji - w takich słowach o profesorze Rzeplińskim wypowiadał się na antenie TVN24 wicepremier Mateusz Morawiecki. W podobnym tonie mówią jego partyjni koledzy oraz posłowie ruchu Kukiz'15.

- Profesor Rzepliński nie jest jeszcze politykiem, ale działania które podejmuje mają charakter polityczny. Przecież on był jednym z autorów niezgodnej z konstytucją ustawy o Trybunale, który pisano dla PO. To świadczy o dużej spójności towarzyskiej prezesa TK z politykami, a to z kolei przekłada się na jego duży potencjał polityczny. Bardzo prawdopodobne jest, że po skończeniu kadencji wejdzie on w skład PO, .Nowoczesnej lub zjednoczonego KOD - w zależności od tego, co będzie mu się bardziej opłacało - przekonuje w rozmowie z WP Piotr Apel, poseł ruchu Kukiz'15.

W obronie profesora Rzeplińskiego staje były prezes TK, profesor Marek Safjan, który nie wierzy, by działania jego kolegi po fachu służyły zbijaniu kapitału politycznego. - W mojej opinii działalność profesora Andrzeja Rzeplińskiego w żadnym wypadku nie zasługuje na określanie mianem aktywności politycznej. Nie można twierdzić, że publiczna obrona Trybunału Konstytucyjnego i wartości, które on reprezentuje, jest związana z tym, co prezes Rzepliński będzie robił po zakończeniu kadencji. Tych dwóch rzeczy nie można i nie należy nawet łączyć. Ani sąd konstytucyjny, ani jego prezes nie są podmiotami politycznymi. Tworzenie na siłę takich związków jest próbą dyskredytowania postawy profesora Andrzeja Rzeplińskiego - tłumaczy w rozmowie z WP prof. Marek Safjan.

Były prezes TK przypomina, że w trakcie jego kadencji również dochodziło do napięć z rządem, które starano się upolitycznić. - Przypomnę tylko uroczystości z okazji 20-lecia TK, na których nie pojawił się prezydent i zaproszeni przedstawiciele rządu, co było dość powszechnie interpretowane jako wyraz braku akceptacji dla orzecznictwa TK. Dochodziło wtedy do licznych napięć i również zarzucano nam, że pełnimy rolę polityczną. Doskonale pamiętam wystąpienia ministra Zbigniewa Ziobry, podważające autorytet Trybunału, którym się wówczas ostro, publicznie sprzeciwiałem. Uważam, że rolą prezesa Trybunału jest obrona niezależności sądu. W momencie gdy mamy do czynienia z sytuacją niekonwencjonalną, tak jak obecnie w Polsce, nie można oczekiwać, że prezes najwyższej instytucji sądowej nie będzie zabierał głosu w sprawie, która bezpośrednio dotyczy jej funkcjonowania. Byłoby to niewłaściwe i wręcz zdumiewające - mówi prof. Safjan.

Nasz rozmówca odniósł się również do wypominania prezesowi Rzeplińskiemu bliskich kontaktów z byłym obozem rządzącym. - Za mojej kadencji, tak jak teraz, w TK pracowały osoby o bardzo różnych poglądach, ale nigdy nie miało to wpływu na nasze debaty. Rekomendacja danej partii nie znaczy, że sędzia będzie reprezentował jej interesy. To są niczym nieuzasadnione, nadmierne uproszczenia - komentuje były prezes TK.

Pytany o wypowiedź profesora Rzeplińskiego, który w rozmowie z Konradem Piaseckim przyznał, że napisał 18 projektów ustaw, które stały się ustawami, odpowiada: - Jest chyba nieporozumieniem twierdzenie, że prezes TK był autorem 18 ustaw w czasie swojej kadencji. Zrozumiałem jego stwierdzenie zupełnie inaczej, a mianowicie jako dotyczące pracy eksperckiej jeszcze przed rozpoczęciem kadencji. Jest absolutnie normalne, że wybitny prawnik angażuje się w prace legislacyjne. Nasza wiedza ma służyć m.in tworzeniu dobrego prawa.

Sam profesor Rzepliński pytany o ewentualną karierę polityczną, po wygaśnięciu kadencji prezesa TK, jednoznacznie zaprzeczył, by było to możliwe.

- Takie pomysły w ogóle nie chodzą mi po głowie, a podobne sugestie nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. W tę rolę próbuje mnie wcisnąć prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz jego akolici. Ja naprawdę mam co robić w życiu. Jestem w trakcie pisania czterech książek i wciąż brakuje mi czasu, by je skończyć. Prowadzę unikalne na skalę europejską badania, jestem również profesorem na uniwersytecie. Te rzeczy są dla mnie bardzo ważne. To nie znaczy, że gardzę polityką, nie, ja ją szanuję, ale ona mnie nie "grzeje" - tłumaczy WP prezes TK.

Międzynarodowa kariera?

Twarda postawa prezesa Trybunału Konstytucyjnego w konflikcie z obozem rządzącym jest bacznie obserwowana na Zachodzie. Nie jest tajemnicą, że tamtejsi sędziowie z uznaniem patrzą na stanowisko profesora Rzeplińskiego.

- Nie mam żadnych wątpliwości, że postawa sędziów TK i jego prezesa jest postrzegana na Zachodzie jako godna najwyższego szacunku. Wszyscy zdają sobie bowiem sprawę, jak trudna jest obecnie sytuacja polityczna w Polsce i jak wiele trzeba mieć determinacji oraz samozaparcia, by wykonywać z godnością ten zawód. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że prezes Rzepliński już niebawem otrzyma doktorat honoris causa niemieckiego uniwersytetu w Osnabruck. Dostał on również wiele listów poparcia od europejskich sądów konstytucyjnych. Jego postawa jest postrzegana jako godna najwyższego szacunku - przyznaje profesor Marek Safjan, który pracuje obecnie jako sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Czy rozpoznawalność oraz uznanie na Zachodzie mogą zatem zaowocować ofertami pracy dla profesora Rzeplińskiego po wygaśnięciu jego prezesury w TK?

- Tego oczywiście nie można wykluczyć. Jednak trzeba wyraźnie podkreślić, że takie propozycje związane są z umiejętnościami i nie pojawiają się tylko dlatego, że ktoś jest osobą znaną w życiu publicznym - odpowiada profesor Safjan, który przeszedł podobną ścieżkę kariery. - Do instytucji europejskich trafiają ludzie mający określone kompetencje i doświadczenia. Tak było też w moim przypadku. Propozycje otrzymałem nie dlatego, że byłem znany jako prezes TK, ale dlatego, że jako sędzia konstytucyjny i prawnik, zajmujący się wielokrotnie problematyką europejską, byłem do tej funkcji przygotowany. Nominacja kandydatów należy do kompetencji krajów członkowskich UE, ale ostateczna decyzja należy do Rady Europejskiej. Procedura jest dość skomplikowana - dodaje.

Profesor Rzepliński pytany o tę ścieżkę kariery jednoznacznie nie zaprzeczył, ale dał do zrozumienia, że wolałby raczej zająć się innymi działaniami.

- Mogę przyznać bez fałszywej skromności, że jestem osobą cenioną na Zachodzie. Pracowałem już w Trybunale ONZ, więc nie byłaby to dla mnie żadna nowość. Jestem dzieckiem szczęścia, miałem wszystko co najlepsze i tak też będzie w przyszłości, ale raczej nie na tym polu - zakończył prezes TK.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (734)