Ambasador USA wezwany "na dywanik". MSZ tłumaczy, czemu to zrobili
Nie milką echa po reportażu TVN24 "Franciszkańska 3". Teraz polskie MSZ tłumaczy się, dlaczego wezwało "na dywanik" ambasadora USA Marka Brzezinskiego. - Wezwanie miało na celu uświadomienie naszemu sojusznikowi, że publikacja materiału o papieżu Janie Pawle II wywołuje podobne konsekwencje, jak prowadzona przez Rosję i Białoruś wojna hybrydowa - stwierdził wiceszef resortu Piotr Wawrzyk.
- Wezwanie ambasadora USA miało na celu zwrócenie uwagi na konsekwencje materiału o Janie Pawle II - przyznał wiceszef polskiego MSZ Piotr Wawrzyk.
6 marca stacja TVN24 wyemitowała reportaż "Franciszkańska 3" poświęcony kwestii tego, co ówczesny metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła wiedział o przypadkach pedofilii wśród księży. W reportażu pojawiły się wypowiedzi holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka, autora książki "Maxima Culpa. Co kościół ukrywa o Janie Pawle II".
W związku z emisją tego materiału do MSZ zaproszony został ambasador USA Mark Brzezinski. Grupa TVN ma amerykańskiego właściciela, obecnie należy do Warner Bros. Discovery.
Reportaż o papieżu jak wojna hybrydowa?
- Jakie były konsekwencje tego materiału? Ano takie, że nastąpił wzrost emocji społecznych, pojawiły się podziały społeczne w Polsce, podział zero-jedynkowy, albo jesteś po tej stronie, albo po tamtej. Co to przypomina? Mnie to przypomina konsekwencje, jakie wywołują działania prowadzone przez Federację Rosyjską w ramach wojny hybrydowej toczonej z Zachodem - stwierdził w Polskim Radiu 24 wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
Jak dodał, chodziło więc o to, "żeby wskazać na ten aspekt sprawy naszemu sojusznikowi". - Nasz sojusz z Ameryką jest bezdyskusyjny i nigdy nie był tak dobry, jak jest w tej chwili, ale musimy zwracać uwagę, żeby nie dochodziło do tego rodzaju sytuacji - uznał Wawrzyk.
- Nie chodzi o to, żeby w tej stacji prywatnej, która prowadzi swego rodzaju krucjatę antyrządową, krucjatę w tej chwili antykościelną, od tego materiału krucjatę antypapieską, żeby wprowadzać jakąkolwiek cenzurę. Od tego jesteśmy dalecy. Chodzi o to, żeby każdy (...) zastanowił się chwilę, czy nie działała w ten sposób na korzyść Federacji Rosyjskiej czy Białorusi, przygotowując materiał, który wywołuje takie same konsekwencje, jak wywołują działania o charakterze hybrydowym - stwierdził wiceszef MSZ.
Przypomnijmy, że pierwotna wersja oświadczenia MSZ mówiła o "wezwaniu" ambasadora USA. Po publikacji komunikat został bardzo szybko zmieniony. "Wezwanie" - co jest poważnym działaniem dyplomatycznym - zamieniono na "zaproszenie", na co zwrócili uwagę dziennikarze, m.in. Tomasz Skory i Roch Kowalski.