Afera Mariana Banasia. Były szef CBA nie ma wątpliwości

- Nie mam wątpliwości, że kontrola CBA oświadczeń majątkowych Mariana Banasia nic nie wykaże. Służby nie powinny dopuścić go do powołania na stanowisko prezesa NIK. Ta sprawa kompromituje nie tylko Najwyższą Izbę Kontroli czy polski rząd, ale nasze państwo na arenie międzynarodowej – mówi Wirtualnej Polsce były szef CBA Paweł Wojtunik.

Afera Mariana Banasia. Były szef CBA nie ma wątpliwości
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Molęcki,Rafał Oleksiewicz/REPORTER
Sylwester Ruszkiewicz

24.09.2019 | aktual.: 24.09.2019 14:23

Przypomnijmy, afera z udziałem prezesa NIK Mariana Banasia wybuchła w sobotę. W TVN ukazał się reportaż ujawniający, że w kamienicy wynajmowanej przez urzędnika prowadzony jest tzw. hotel na godziny. A interes ma prowadzić Janusz K., który jest związany z półświatkiem przestępczym. Po emisji programu Banaś zarzucał jego autorom insynuacje i nierzetelność. W poniedziałek zapowiedział, że do czasu zakończenia przez CBA kontroli oświadczeń majątkowych chce pójść na bezpłatny urlop. We wtorek okazało się, że sam sobie udzielił urlopu.

Zdaniem byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, sprawa z udziałem Banasia pokazuje, że służby nie działają prawidłowo.

- Właśnie obserwujemy, jak działa, a raczej nie działa, państwo zawłaszczone przez jedną partię i jak funkcjonariusze partyjni bronią swoich kumpli. To bodajże jedyny przypadek na świecie, kiedy prezes państwowej instytucji, która ma kontrolować inne organy utajnia swoje oświadczenie majątkowe. Dokument prezesa NIK powinien być jawny i ogólnodostępny – mówi WP Paweł Wojtunik.

- Po ujawnieniu informacji o kontaktach Banasia z mężczyzną związanym z półświatkiem - służby powinny od razu cofnąć mu certyfikaty dostępu do tajnych informacji. Mi próbowano odebrać za spotkanie i rozmowę z ówczesną minister Elżbietą Bieńkowską. Sprawę wygrałem prawomocnym wyrokiem. W materiale "Superwizjera” widzimy, jak mężczyzna, który ma kryminalną przeszłość, wyciąga telefon i jak gdyby nigdy nic bez problemu dzwoni do prezesa NIK, byłego ministra finansów. Szybko uzyskuje połączenie i chwilę rozmawia. To świadczy o skali znajomości obu panów - ocenia były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

- PiS jako argument przytacza, że były prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski przez telefon ustawiał konkursy w delegaturach Izby. Ale nie dzwonił do osób ze świata przestępczego, ale do dyrektora rzeszowskiej delegatury. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy Janusz K. jest podsłuchiwany przez CBŚP. Na billingach wyświetla się informacja, że rozmawiał z ministrem finansów. Funkcjonariusze przekazują tę informację do kierownictwa polskiej policji, a te do szefa MSWiA. Kto jest szefem MSWiA? Mariusz Kamiński. Ten sam człowiek nadzoruje kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia – mówi Wojtunik.

- Nie wyobrażam sobie, że służby i najważniejsze osoby w państwie nie wiedziały o interesach prezesa NIK. Każdego, kto obejmuje wysokie stanowisko państwowe, poddaje się tzw. "wirówce”. Sprawdza się jego kontakty, powiązania, działalności i majątek. Mówienie, że kierownictwo PiS nie wiedziało o podejrzanej działalności ministra Banasia to kpina. Podobnie z powołaniem go na stanowisko prezesa NIK. Jeśli trwa postępowanie kontrolne ws. jego oświadczeń majątkowych, Sejm nie powinien go wybierać - uważa były szef CBA.

- Jestem przekonany, że kontrola jego oświadczeń majątkowych zakończy się niczym. Okaże się, że Banaś złożył korektę lub wyjaśnienia i będzie po sprawie. Nie pójdzie żadne zawiadomienie do prokuratury. Po takich informacjach o kontaktach prezesa NIK z Januszem K. sprawą powinny zainteresować się wszystkie służby, łącznie z CBŚP i wyjaśnić te relacje. Wątpię jednak, żeby tak było – mówi nam Wojtunik.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (344)