25 mln z Funduszu Sprawiedliwości na Pegasusa. Ziobro wiedział?
Były szef CBA Ernest Bejda zasugerował, że Zbigniew Ziobro mógł być świadomy przekazania 25 mln zł na zakup Pegasusa. Bejda podkreślił jednak, że pytania w tej sprawie powinny być kierowane bezpośrednio do Ziobry.
W piątek rano pojawiły się informacje, że stołeczna policja nie zastała w domu byłego szefa CBA Ernesta Bejdy. Chwilę przed godziną 9 rzecznik prasowy MSWiA Jacek Dobrzyński poinformował, że Bejda został zatrzymany i zostanie doprowadzony na posiedzenie.
Podczas posiedzenia komisji śledczej ds. Pegasusa Bejda był kilkukrotnie pytany o to, kto zdecydował o przekazaniu 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na zakup oprogramowania Pegasus. Były szef CBA odpowiedział, że decyzja zapadła "w procedurze, o której decydował dysponent funduszu".
Na pytanie, czy ostatecznym dysponentem nie był minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, Bejda stwierdził, że Woś był "upoważniony przez ministra Ziobrę". Dopytywany, czy Ziobro wiedział o przekazaniu 25 mln zł, Bejda odpowiedział: - Myślę, że wiedział. Ale to proszę zapytać ministra Ziobrę.
- Staramy się - powiedział członek komisji. - Usiłowanie nieudolne na razie - stwierdził Bejda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Powinniśmy złożyć". Pierwsze zarzuty ws. Pegasusa i wezwanie Ziobry
Bejda odniósł się również do okoliczności podpisania umowy na przekazanie środków. Wyjaśnił, że do podpisania doszło w siedzibie CBA, prawdopodobnie w jego gabinecie, a obecny był tam Michał Woś.
Na pytanie, kto przygotowywał umowę, Bejda odpowiedział, że zajęły się tym "stosowne służby prawne", najprawdopodobniej ministerstwa, albo też umowa była przygotowywana "wspólnie i w porozumieniu".
Podczas posiedzenia doszło do nieporozumień z przewodniczącą komisji Magdaleną Sroką. Bejda podkreślił, że umowa na przekazanie środków a umowa na zakup Pegasusa to dwie różne sprawy. Dodał, że ta druga umowa jest tajna.
Pegasus w Polsce. Bejda przed komisją śledczą
Bjeda ujawnił, że w latach 2012-2015 CBA korzystało z narzędzia podobnego do Pegasusa. Bejda podkreślił, że mimo pewnych wątpliwości prawnych, uznał zakup tego środka za działanie zgodne z interesem publicznym.
W trakcie audytu otrzymał dokument, który wskazywał niepewny stan prawny co do korzystania z niego.
- W momencie, kiedy dowiedziałem się o oprogramowaniu funkcjonującym w ramach CBA, podjąłem decyzję o tym, żeby nie składać zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, dlatego, że zakup uznałem jako działanie zgodne z interesem publicznym, nawet w sytuacji, gdy mamy pewne wątpliwości natury prawnej. To jest różnica mojego podejścia wówczas po analizie tego programu i waszego podejścia, które doprowadziło do stanu, gdzie służby w Polsce utraciły narzędzie, dzięki któremu mogą w sposób skuteczny prowadzić kontrolę operacyjną - ocenił Bejda.
- Zadano mi pytanie, czy tę kwestię podnieść w ramach audytu jako nielegalne działanie służby, prawda, która zainstalowała, kupiła, używała. Mało tego, to oprogramowanie zostało zhakowane, przedostały się informacje do opinii publicznej - kontynuował Bejda.
Bejda zaznaczył, że jego przesłuchanie powinno odbywać się w trybie niejawnym, ponieważ metody pracy operacyjnej podlegają szczegółowej ochronie. - Służby nie używały określenia "Pegasus", jednak na potrzeby przesłuchania uznaję, iż takie oprogramowanie rzeczywiście zostało zakupione. Oczywiście co do szczegółów nie będę się wypowiadał - oświadczył Bejda.
Świadek podkreślił, że wszystkie przypadki użycia tego rodzaju środka kontroli operacyjnej uzyskały zgodę sądu, co jego zdaniem powinno zakończyć dyskusję na temat legalności jego użycia. Bejda dodał, że członkowie komisji nie mają prawa do oceniania decyzji sądu.
Szefowa komisji, Magdalena Sroka, zauważyła, że dwóch funkcjonariuszy usłyszało zarzuty, w tym wyłudzenia zgód sądów na zastosowanie Pegasusa. - Ten przykład pokazuje nam, że mogło dochodzić do nieprawidłowości - oceniła Sroka. Bejda nie zgodził się z tą tezą, podkreślając, że po objęciu funkcji szefa CBA zauważył, iż zaszyfrowane komunikatory stały się popularne wśród osób kontrolowanych przez służby. - Szybko przekonałem się, że stanowi to poważny problem w pracy służb specjalnych - dodał.
Decyzja o zakupie Pegasusa. Bejda odpowiada
Podkreślił, że decyzja o zakupie systemu Pegasus nie była podjęta nagle. W marcu 2017 roku powołano zespół ekspertów, który miał za zadanie sprawdzić możliwości zakupu systemu oraz wydać odpowiednie rekomendacje.
Na pytanie, kiedy dowiedział się o zamiarze zakupu Pegasusa, odpowiedział: - Dowiedziałem się wówczas, kiedy przestał funkcjonować system zwany Galileo z uwagi na to, że został zdekonspirowany. - Według Bejdy, głosy płynące ze służb, prokuratury i policji były jednoznaczne, że należało podjąć działania zmierzające do nabycia skutecznego środka do zwalczania przestępczości.
Były szef CBA zaznaczył, że decyzja nie była podjęta ad hoc. - Dochodziło do roboczych spotkań, wymiany opinii i tak dalej. I w rezultacie tych spotkań powołano w marcu 2017 roku zespół składający się z ekspertów z policji, z CBA - podkreślił Bejda. Zespół miał za zadanie sprawdzić możliwości zakupu, aspekty prawne, techniczne i dokonać stosownych analiz.
Bejda wyjaśnił, że zespół pracował od marca 2017 roku, oceniając ewentualne rozwiązania dostępne na rynku. Na pytanie, kto powołał zespół, odpowiedział, że decyzja ta została podjęta przez niego oraz komendanta głównego policji. Na koniec zespół wydał rekomendacje dotyczące oceny prawnej, technicznej oraz oceny bezpieczeństwa.
- Rekomendacje te wskazywały konkretne rozwiązanie - po pierwsze jest prawnie dopuszczalne, po wtóre są możliwości techniczne, po trzecie ten środek pracy operacyjnej nie musi podlegać procedurze akredytacyjnej. To były wnioski, które w rezultacie doprowadziły do podjęcia decyzji, rzeczywiście przeze mnie, dotyczącej nabycia licencji od podmiotu zewnętrznego - powiedział Bejda