Piekło pod Bachmutem. Uruchomił "maszynkę do mielenia mięsa"
Jewgienij Prigożyn, szef Grupy Wagnera i "kucharz Putina", dołącza do gry o Bachmut. Czego tam szuka? Według amerykańskiego wywiadu, może być zainteresowany "podziemnym miastem" i umiejscowionymi pod Bachmutem kopalniami soli i gipsu. Opinie ekspertów nt. tych doniesień są jednak podzielone. Prof. Agnieszka Legucka uważa, że człowiekowi Putina chodzi po prostu o pieniądze. By po nie sięgnąć, nie przebiera w środkach.
Krwawe walki o Bachmut. "Idą na pewną śmierć"
Choć rosyjska ofensywa w obwodzie donieckim trwa od miesięcy, sytuacja na froncie staje się krytyczna. Rosjanie bombardują obiekty cywilne, mają też znaczną przewagę liczebną i przypuszczają ataki piechoty nawet 5-6 razy na dobę. - Oni idą na pewną śmierć - relacjonował dowódca jednego z walczących tam ukraińskich batalionów
Jak przekazał Wołodymyr Zełenski, ukraińskie wojsko utrzymuje pozycje w kluczowych ośrodkach: Bachmucie i Sołedarze. Według prezydenta "w okolicach tych dwóch miast nie ma kawałka ziemi, na którym okupant nie oddałby życia w imię obłąkanych idei przywódców rosyjskiego reżimu". Mimo to sukces Ukraińców wciąż nie jest przesądzony - wróg zdaje się mieć nieograniczone siły, a do walki rzuca najlepsze jednostki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ogromne straty na froncie
Na papierze sytuacja Rosjan nie wygląda dobrze. Jak informował oficer ukraińskiej Gwardii Narodowej Wołodymyr Nazarenko, straty osobowe rosyjskich grup szturmowych pod Bachmutem wynoszą około 80 proc. W dodatku wojska Putina nie przejmują się ani rannymi, których pozostawiają na polu walki na pewną śmierć, ani żołnierzami, którzy już nie chcą walczyć. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy donosi, że rosyjska Gwardia Narodowa rozstrzelała sześciu wojskowych, którzy chcieli oddać się do ukraińskiej niewoli. "Takie działania mają na celu utrzymanie dyscypliny wojskowej i zapobieżenie szerzeniu się paniki wśród żołnierzy wojsk okupacyjnych" - oceniono.
W walkach pod Bachmutem biorą też udział najemnicy z kierowanej i finansowanej przez Jewgienija Prigożyna Grupy Wagnera. W ostatnich tygodniach do prywatnej armii "kucharza Putina" werbowano nawet kryminalistów - w połowie grudnia "Ukrainska Prawda" opisywała, że do formacji zrekrutowano ponad 23 tys. rosyjskich więźniów.
Jaki jest prawdziwy cel natarcia? Zdaniem Stanów Zjednoczonych, Prigożyn wysłał najemników do Bachmutu z powodu zainteresowania kopalniami soli i gipsu.
Systemy kopalń Soledar i Bachmut są w rzeczywistości siecią podziemnych miast. Pod samym Bachmutem znajduje się potężny i rozległy system tuneli, a wręcz cały ośrodek, które może pomieścić dużą grupę ludzi oraz pojazdów wojskowych na głębokości 80-100 metrów. Prigożyn nazwał nawet miasto "poważnym centrum logistycznym" z unikalnymi fortyfikacjami obronnymi, a całość liczy aż 150 km.
Prawdziwy cel Prigożyna? Może chodzić o pieniądze
Prof. Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Uczelni Vistula w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że cele Prigożyna i jego oddziałów paramilitarnych w tym miejscu są związane nie tylko z kopalniami soli i podziemnymi przejściami. - Kopalnie są bardzo ważne dla Ukrainy. Strona ukraińska ma dużą zagwozdkę, jeśli chodzi o to miejsce, jego ochronę i o późniejszą chęć wydobycia surowców - mówi.
- Obrońcy kopalni będą musieli się zastanowić, czy nie wysadzić kompleksów przemysłowych w powietrze, by nie przedostały się w ręce rosyjskie. To nie tylko chodzi o te 150 km tuneli. Ukraińska strona bardzo by nie chciała tej straty, bo to ważna część przemysłu - dodaje prof. Legucka.
Ekspertka podkreśla, że "odrobienie strat w kompleksach przemysłowym to lata pracy". - Dokopanie się na nowo do kopalni soli i odbudowanie przemysłu to dla Ukrainy co najmniej dwa lata. Przekazanie kopalni stronie rosyjskiej jest równoznaczne z tym, że strona rosyjska będzie wykorzystywać te zdobycze - dodaje.
Jak podkreśla nasza rozmówczyni, Prigożyn nie tylko zarządza siłami grupy Wagnera, ale też jest biznesmenem, który korzysta ze zdobyczy rozsianych po całym globie, m.in. z kopalni diamentów. - Szuka takich perełek w świecie, więc w Ukrainie nie chodzi o same tunele, ale o miejsca, gdzie mógłby zdobywać pieniądze. To byłyby kolejne fundusze do prowadzenia działań w Ukrainie - podkreśla prof. Legucka.
"Życie ludzkie nie ma żadnego znaczenia"
Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints i były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że Bachmut jest istotny również ze względu na możliwość prowadzenia zaopatrzenia (z północy na południe, wzdłuż linii frontu) przez Ukrainę.
W jego ocenie Prigożyn stał się centralnym elementem werbowania więźniów na front. - Ich wartość, w przypadku strat, jest najmniejsza. Prigożyn może się wykazać, a straty nie mają dla niego oraz Putina żadnego znaczenia. Nikt się tymi osobami nie przejmuje. Straty nie są ukrywane, pokazywane są świeże groby, ciężarówki ze zwłokami. Prigożyn chce podbić swoją wartość, życie ludzkie nie ma żadnego znaczenia - wylicza pułkownik.
Jak dodaje nasz ekspert: - Poświęcając ludzi, Prigożyn chce bezwzględnie zbudować swoją lepszą pozycję. To dla niego typowy meat grinder, maszynka do mielenia mięsa, którą uruchomił.
- Częstotliwość i siła walk powodują zniszczenia całej infrastruktury w Bachmucie. Łatwiej wykorzystywać obszar zabudowany, stąd prowadzi się ostrzał w te miejsca. To de facto wojna pozycyjna, na wyczerpanie. Rosjanie nie potrafią zrobić nic więcej, nie wyciągają wniosków i nie poprawiają sytuacji. Kumuluje się suma błędów od góry do dołu. Żeby nie być oskarżonym o cokolwiek, trzeba coś zrobić. Pchają więc mięso armatnie, ale skuteczność jest na ten moment żadna - dodaje płk Matysiak.
Prigożyn - człowiek Putina od zadań specjalnych
Według oficjalnej wersji opowiadanej przez Prigożyna, jego droga do Kremla była inna niż większości ludzi z otoczenia Władimira Putina. Miał zacząć od budki z hot dogami w Sankt Petersburgu, jednak w ciągu kilku lat - wraz z biznesowym partnerem Kiriłłem Ziminowem - zdołał zrobić błyskotliwą karierę, zakładając m.in. sieć sklepów spożywczych i restauracji.
Prigożyn już jako osiemnastolatek dostał dwa lata w zawieszeniu za kradzież. Na tym się nie skończyło. Niedługo potem dostał kolejny wyrok za udział w gangu, rozbój, zmuszanie nieletnich do prostytucji, oszustwa. Z orzeczonych 12 lat odsiedział dziewięć. Kiedy opuścił mury więzienia, odkrył w sobie talent do... gastronomii. Wtedy właśnie, korzystając z uzyskanych na dogodnych warunkach kredytów, zaczął otwierać kolejne restauracje.
Jest sponsorem dwóch kluczowych inicjatyw w rosyjskiej wojnie hybrydowej. Oprócz tzw. fabryki trolli i operacji informacyjnych, odpowiada też za finansowanie grupy Wagnera, czyli rosyjskich żołnierzy-najemników, którzy wcześniej walczyli dla Rosji w Donbasie, Syrii, a dziś znajdują swoje "zastosowanie" w Ukrainie.
Prigożyn od lat jest putinowską tarczą i jego lojalnym poplecznikiem. - Nie ma takiego zaplecza politycznego, w którym mógłby pretendować do tronu za obecnego przywódcę Rosji - zastrzegła jednak w listopadzie w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Agnieszka Legucka.
Czytaj też:
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski