Kto mógł zablokować marsz ONR przez Warszawę? Prawo jest brutalne

Marsz ONR był pokazem siły tej organizacji. I wywołał dyskusję o tym, która z sił politycznych jest winna dopuszczenia do takiej sytuacji. Wywołana od tablicy Hanna Gronkiewicz-Waltz zrzuca winę na Zbigniewa Ziobrę, od którego żąda delegalizacji ONR.

Marsz ONR w Warszawie
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Kamil Sikora

Sobotni marsz Obozu Narodowo-Radykalnego otworzył oczy wielu osobom. Liberalni publicyści i politycy opozycji nagle zobaczyli, że niszowa organizacja urosła w siłę i nie jest już nic nieznaczącym podziemiem. Stąd zaczęło się poszukiwanie winnych. Pierwsze oskarżenia padły w kierunku Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy. Zastanawiano się, dlaczego wydała zgodę na przemarsz.

Wina HGW?

Problem w tym, że w polskim prawie nie ma dzisiaj czegoś takiego jak "zgoda na manifestację". Manifestacje po prostu się zgłasza, a i to nie zawsze, bo wprowadzono "zgromadzenia spontaniczne", których nie trzeba zgłaszać do urzędu z wyprzedzeniem. - Jesteśmy zobligowani do rejestracji, jeśli zgłoszenie wypełnia podstawowe zasady, takie jak dane organizatora, czas i trasa - wyjaśnia w rozmowie z WP rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk.

W nielicznych przypadkach urząd może odmówić rejestracji demonstracji, ale organizator może wówczas odwołać się do sądu. Tak było w lutym w Hajnówce, gdzie burmistrz próbował zablokować marsz ONR. Narodowcy odwołali się do sądu w Białymstoku, a ten uchylił zakaz. Później decyzję potwierdził jeszcze sąd II instancji.

Ratusz się tłumaczy

- Sądy przeważnie uznają, że prawo do manifestowania jest prawem nadrzędnym - zauważa rzecznik warszawskiego ratusza. - Ale nic nie przeszkadza temu, żeby prokuratura zajęła się sprawą i doprowadzała do delegalizacji ONR. Urzędnicy muszą działać zgodnie z prawem, nawet jeśli to prawo ma luki. Ale Ministerstwo Sprawiedliwości powinno zająć się tym wnioskiem o delegalizację - mówi Bartosz Milczarczyk.

Taka próba miała miejsce, i to stosunkowo niedawno. We wrześniu 2016 roku Platforma Obywatelska złożyła do prokuratury wniosek o delegalizację ONR. To była reakcja na przepychanki podczas państwowego pogrzebu Danuty Siedzikówny ps. "Inka" oraz Feliksa Selmanowicza ps. "Zagończyk".

Prokuratura po stronie ONR

Sprawą zajęli się śledczy z Częstochowy, którzy w styczniu 2017 roku wniosek odrzucili. Tłumaczyli, że ani w 2015, ani w 2016 roku nie zapadł żaden wyrok skazujący członka ONR za propagowanie nienawiści rasowej czy faszyzmu. "Tutejsza Prokuratura dysponuje zatem wyłącznie publikacjami i komentarzami medialnymi oraz internetowymi, krytycznymi wobec ONR, w sposób naturalny subiektywnymi i nie poddającymi się procesowej weryfikacji" - tłumaczono w piśmie do polityków PO, które cytowała "Rzeczpospolita".

ONR ma swoich adwokatów w Sejmie, a sprawcą tego stanu rzeczy jest Paweł Kukiz. To z list sygnowanych jego nazwiskiem do parlamentu weszli działacze Ruchu Narodowego. Krótko po wyborach w 2015 roku pokazali, jak wykorzystają nowe możliwości, które daje im mandat poselski. Tuż przed Marszem Niepodległości zaprosili do Sejmu działaczy narodowych z innych państw.

Faszysta w Sejmie

Gwiazdą był Roberto Fiore, bohater włoskich nacjonalistów. "Faszyzm był wspaniałym epizodem w historii Włoch i miał wielkie osiągnięcia" - przekonywał w jednym z wywiadów. W innym dodał, że gdyby ktoś nazwał jego partię faszystowską "nie uznałby tego za zniesławienie". Konferencja odbyła się już po wyborach, ale jeszcze przed zaprzysiężeniem nowego Sejmu i wyborem Marka Kuchcińskiego. Ta wizyta obciąża więc jeszcze konto PO i personalnie Małgorzaty Kidawy Błońskiej, która wówczas kierowała pracami Sejmu.

Zresztą Platforma, która dzisiaj domaga się od Zbigniewa Ziobry stanowczych działań w sprawie ONR miała 8 lat na rozwiązanie problemu. Próby zaczęła podejmować dopiero po nieprawdopodobnym nasileniu ataków na tle rasowym w Białymstoku. Ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rzucił słynne "idziemy po was".

Następca Sienkiewicza nie tylko nie idzie po narodowców, ale wręcz dba o to, by mogli przejść przez nikogo nie niepokojeni. Stołeczna policja ochraniała demonstrację, usuwając z jej trasy kontrdemonstrantów (niektórych nawet dość brutalnie). Później wydała komunikat, w którym chwaliła się sprawnie przeprowadzoną akcją. To pokazuje, jak zmienił się klimat wobec ONR.

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
"FT": Burzliwe spotkanie z Zełenskim. Tego domagał się Trump
"FT": Burzliwe spotkanie z Zełenskim. Tego domagał się Trump
Zwierzę rzuciło się na kobietę. Pies nie żyje, właścicielka w szpitalu
Zwierzę rzuciło się na kobietę. Pies nie żyje, właścicielka w szpitalu
Spotkanie z Putinem w Budapeszcie. Orban "załatwi" ominięcie sankcji?
Spotkanie z Putinem w Budapeszcie. Orban "załatwi" ominięcie sankcji?
Tak wyglądał napad na Luwr. Nagranie momentu kradzieży
Tak wyglądał napad na Luwr. Nagranie momentu kradzieży
Naciski na Zełenskiego z USA. Jest reakcja Tuska
Naciski na Zełenskiego z USA. Jest reakcja Tuska
Francja w szoku po włamaniu. W Strefie Gazy znów giną ludzie [SKRÓT DNIA]
Francja w szoku po włamaniu. W Strefie Gazy znów giną ludzie [SKRÓT DNIA]
Izrael nie mówi już o "operacji". Teraz to "wojna odrodzenia"
Izrael nie mówi już o "operacji". Teraz to "wojna odrodzenia"
Współpracował z izraelskim wywiadem. Został stracony
Współpracował z izraelskim wywiadem. Został stracony
Izrael rozpoczął nowe naloty na cele Hamasu w Strefie Gazy
Izrael rozpoczął nowe naloty na cele Hamasu w Strefie Gazy
Kradzież w Luwrze. Policja namierzyła sprzęt złodziei
Kradzież w Luwrze. Policja namierzyła sprzęt złodziei
Pośpiech ws. poboru w Niemczech. Pomysł "automatycznego obowiązku"
Pośpiech ws. poboru w Niemczech. Pomysł "automatycznego obowiązku"
Te słowa Trumpa nie spodobają się Ukraińcom. Chodzi o terytorium
Te słowa Trumpa nie spodobają się Ukraińcom. Chodzi o terytorium