Zostały tylko wzgórza. Kreml na krawędzi katastrofy
Ukraińska ofensywa wyhamowała na polach minowych, więc Rosjanie postanowili wykorzystać okazję i chcą lokalnie przejąć inicjatywę. Kremlowska propaganda ogłasza triumf swojej armii. Problem w tym, że sukcesów nie widać, a upaść może to, co było dotychczas dla Rosji najcenniejsze.
29.07.2023 | aktual.: 29.07.2023 17:17
Na Zaporożu Ukraińcy nadal wykazują inicjatywę, ale posuwają się znacznie wolniej niż w pierwszych tygodniach kontrofensywy. Ich uderzenie rozbiło się o liczne pola minowe. Dowództwo postanowiło więc umocnić się na zdobytych pozycjach osłonowych i lepiej przygotować się do uderzenia na główną linię.
Działania nie ustały za to w Donbasie. Ukraińska 3. Samodzielna Brygada Szturmowa nadal posuwa się do przodu pod Bachmutem, gdzie zdobywa pozycje na okolicznych wzgórzach, co pozwala kontrolować ogniem niemal całe miasto. W ciągu ostatnich tygodni Ukraińcy odzyskali 35 km kw. terenu. Dla Rosjan to spory problem. Po zdobyciu miasta popełnili dużo błędów taktycznych, które teraz się na nich mszczą.
Po zdobyciu miasta Rosjanie nie wyrównali linii frontu, a w wyniku kolejnych uderzeń na skrzydła musieli się cofnąć. Na tym odcinku Ukraińcy wiele zawdzięczają buntowi Jewgienija Prigożyna. W tamten weekend przeprowadzili atak, dzięki któremu udało się im odrzucić osłabionych Rosjan i rozbić dwie kompanie ich 72. Brygady Zmechanizowanej. Rosjanie stracili ważny przyczółek nad kanałem Dońca na południe od Bachmutu w rejonie wsi Chromowoje i Biała Góra.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wizerunkowa klęska pod Bachmutem
Był to początek poważniejszych problemów Rosjan. Ukraińcy na ten odcinek rzucili 3. Samodzielną Brygadę Szturmową, która została utworzona w oparciu o żołnierzy najbardziej doświadczonych w walkach miejskich. Pod Bachmutem walczy także 4. Brygada Specjalnego Przeznaczenia Gwardii Narodowej, która wsławiła się obroną lotniska w Hostomelu i Irpienia, a w lecie 2022 roku brała udział w walkach o Siewierodonieck. Na nich obecnie spoczywa główny ciężar walk o wzgórza wokół miasta.
Ich praca ułatwiła zadanie artylerzystom. Dzięki temu haubice samobieżne Krab z 26. Samodzielnej Brygady Artylerii znalazły się na pozycjach, które umożliwiły im odcięcie wszystkich dróg, jakimi Rosjanie dostarczają zaopatrzenie dla oddziałów w mieście. W zasadzie Rosjanie znaleźli się w pułapce, z której ciężko będzie się im uwolnić. Aż 90 proc. rosyjskich strat na tym odcinku powoduje właśnie artyleria.
Dla Rosjan utrzymanie Bachmutu, zwanego przez kremlowskie media Artiomowskiem, jest znacznie ważniejsze ze względów propagandowych niż taktycznych.
- Utrata tego miasta przez rosyjskie siły okupacyjne doprowadzi do dość oczywistego pytania wśród obywateli Federacji Rosyjskiej: "Dlaczego szturmowaliśmy to miasto przez osiem miesięcy, tracąc tam ogromną liczbę personelu?". I nagle, w ramach kontrofensywy, armia ukraińska odzyskuje tę osadę, przejmuje kontrolę i - jak sądzę - doprowadzi to do raczej trudnej percepcji w rosyjskim społeczeństwie - zauważa w rozmowie z Unian.net Władysław Sielezniew, były rzecznik Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy.
Z tego względu Rosjanie robią wszystko, aby utrzymać ruiny miasta, co w obecnej sytuacji wydaje się bardzo trudnym zadaniem. Mają świadomość, że sytuacja taktyczna nie pozwala na radykalną zmianę położenia. Mają trudności z logistyką i przede wszystkim z utworzeniem spójnej linii obrony. Z tego powodu starają się odciągnąć Ukraińców od Bachmutu.
Markowanie siły, czyli rosyjskie uderzenia
Rosjanie prowadzą uderzenia na północ i południe od Bachmutu, aby odciągnąć ukraińskie jednostki od tego odcinka. Liczą przy tym, że Ukraińcom brakuje już jednostek, które mogą załatać potencjalne dziury. W tym przypadku mogą się niemile zaskoczyć, ponieważ w odległości niespełna 100 km Ukraińcy mają rozlokowane wypoczęte brygady zmechanizowane. Dlatego plany Rosjan mogą się nie powieść, mimo uzyskania przez nich lokalnej inicjatywy - nie przekłada się ona na sukcesy.
Najsilniejsze ataki prowadzą na Kupiańsk, które rosyjska propaganda usiłuje przedstawić jako wielki sukces własnych wojsk. Jednak według brytyjskiego wywiadu Rosjanom do sukcesów bardzo daleko. Brytyjczycy w cotygodniowym raporcie ocenili: "Agresor w ostatnich dniach znacznie zwiększył ostrzał artyleryjski strefy frontu na styku obwodów ługańskiego i charkowskiego. Ostrzałowi towarzyszyło pewne nasilenie ataków małych jednostek rosyjskich, ale rzeczywista skala tych działań została zniekształcona przez rosyjską dezinformację".
Po czym dodali: "Rosja prawdopodobnie osiągnęła tylko marginalne korzyści, ale wznowienie działalności na północy podkreśla znaczenie tego miejsca dla Kremla, podczas gdy Rosjanie jednocześnie stoją w obliczu znacznej presji w południowym sektorze zaporoskim".
Od roku wiadomym jest, że Rosjanie za wszelką cenę chcą dotrzeć do linii rzeki Oskoł, aby przejąć kontrolę nad całością obwodu ługańskiego. Ukraiński Sztab Generalny bardzo oszczędnie opisywał sytuację na kierunku kupiańskim w raporcie. "Nasi żołnierze niezłomnie trzymają linię, podczas gdy nieprzyjaciel ostrzeliwuje osady" - donosił w komunikacie. Wiadomo jedynie, że pod Nowosieliwskem zostało powstrzymane uderzenie oddziałów zmechanizowanych.
Rosjanie próbują także swoich sił pod Łymaniem i Awdijewką, gdzie raz za razem próbują przełamać ukraińskie pozycje. Głównie jednak działania prowadzi artyleria, która regularnie okłada ukraińską stronę frontu. W ostatnich dobach ciężkie walki toczyły się w rejonie Lasu Serebriańskiego, którego zdobycie pozwoliłoby Rosjanom wyjść na linię Dońca i wywrzeć nacisk na oddziały operujące na północ od Bachmutu.
Na razie w żadnym z miejsc Rosjanie nie uzyskali większych sukcesów. Wydaje się, że atakują zbyt małymi siłami, które w dodatku na wielu kierunkach wykazują braki w wyszkoleniu. Najlepszych żołnierzy Rosjanie skoncentrowali na Zaporożu, gdzie czekają na kolejne ataki Ukraińców. Dlatego nie udało im się odciągnąć armii ukraińskiej od Bachmutu. Patrząc na ukraińskie postępy wokół miasta, niedługo Kreml będzie musiał poważnie się zastanowić, którą drogę wybrać: wycofać się z miasta czy za wszelką cenę próbować je utrzymać.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski