Znany polityk: to może wysadzić ten rząd w powietrze
- Mówimy tu o nitroglicerynie, to jest gorzej jak dynamit, to może wysadzić w powietrze ten rząd - powiedział na antenie telewizji TVN24 Marek Siwiec (SLD), odnosząc się do publikacji raportu na temat katastrofy smoleńskiej. Dokument zostanie zaprezentowany przez członków komisji Jerzego Millera na specjalnej konferencji prasowej zaplanowanej na godz. 10.00.
29.07.2011 | aktual.: 29.07.2011 10:03
W opinii Siwca, wszelkie gry, jakie były prowadzone wokół terminu publikacji tego dokumentu, nie służyły przekonaniu, że przedstawi on prawdę i zakończy sprawę. Do tego jeszcze jego zdaniem bezzasadnie stracono miesiąc na tłumaczenie raportu.
Jak zauważył europoseł, od momentu katastrofy toczyły się wokół raportu trzy gry. Dla wielu była to gra o prawdę o okolicznościach tragedii. Z kolei dla rządu była to gra o czas, "ale tak naprawdę w tle toczyła się walka o władzę". - Dlatego, że to jest paliwo wybuchowe do kampanii wyborczej. Rząd postanowił zyskać czas, postanowił tę wrażliwość rozmydlić, dokonać pewnej erozji - mówił europoseł.
Mimo to, polityk SLD oświadczył, że samemu raportowi będzie wierzył. - Wierzę mojemu państwu, wierzę ludziom, którzy sprawują poważne funkcje, jestem przekonany, że wybrano do tej pracy najlepszych ekspertów, którzy są w Polsce - podkreślał na antenie TVN24.
Bojkot części rodzin
Na prezentacji raportu komisji Jerzego Millera nie pojawią się wszyscy zaproszeni bliscy ofiar katastrofy z 10 kwietnia. Niektórzy z nieobecnych, np. Izabella Sariusz-Skąpska, mają żal, że raport najpierw nie zostanie pokazany rodzinom. Nie ma również Jarosława Kaczyńskiego.
Natomiast swój udział w prezentacji raportu zapowiedzieli m.in.: córka Zbigniewa Wassermanna - Małgorzata, żona Przemysława Gosiewskiego - Beata, syn Macieja Płażyńskiego - Jakub i żona Janusza Kochanowskiego - Ewa.
Na prezentacji wniosków komisji nie będzie również premiera Donalda Tuska. - O ile pamiętam premier nie jest dziennikarzem, a zapraszamy dziennikarzy - mówił w środę Jerzy Miller. Rzecznik rządu Paweł Graś poinformował, że premier na oddzielnej konferencji ustosunkuje się on do przedstawionego wcześniej raportu komisji Jerzego Millera i przedstawi swoje decyzje.
Dokument liczy 300 stron
Prace komisji, którą kierował szef MSWiA Jerzy Miller zakończyły się 27 czerwca, wtedy dokument przekazany został premierowi Donaldowi Tuskowi i do przetłumaczenie na języki: angielski i rosyjski. W ubiegłym tygodniu szef rządu powiedział, że uznaje 29 lipca (piątek) za ostateczną datę prezentacji raportu, nawet jeśli tłumaczenie nie będzie kompletne.
Członkowie komisji nie ujawniają żadnych szczegółów dokumentu. Wiadomo, że liczy 300 stron, a jego forma - jak już wcześnie mówił minister Miller - jest podobna do raportu rosyjskiej komisji MAK. Zawiera więc m.in. rozdział dotyczący zaleceń na przyszłość, które mają zapobiegać podobnym tragediom.
Szef MSWiA wielokrotnie zapewniał, że w raporcie nie będzie żadnych nazwisk osób, które miałyby być odpowiedzialne za katastrofę. Wyjaśniał, że rolą komisji nie było rozpatrywanie czyjejkolwiek winy, a "analiza faktów".
Wcześniej Miller informował, że obie strony - polska i rosyjska - były nieprzygotowane do lotu Tu-154M 10 kwietnia 2010 r., a błędy popełnili zarówno polscy piloci, jak i rosyjscy kontrolerzy. Podkreślał równocześnie, że raport będzie dla polskiej strony bardziej surowy i bolesny, bo dotknie takich kwestii jak "ludzkie zaniechania i niefrasobliwość".
MAK gotowy skomentować polski raport
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) jest gotów skomentować wnioski polskiej komisji dotyczące przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, w której 10 kwietnia 2010 roku zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób - poinformowała agencja ITAR-TASS.
- MAK oczywiście zaznajomi się z raportem polskiej komisji rządowej na temat przyczyn katastrofy samolotu Tu-154M i najprawdopodobniej udzieli komentarza na ten temat - oświadczył rzecznik MAK-u Oleg Jermołow.