Duda wykreował problem? W PiS zachwyceni i przerażeni. "Efekt odwrotny" [KULISY]

- Nie tyle zaskakujące, ile prawdziwe i trafne w diagnozie - tak o głośnym wystąpieniu Andrzeja Dudy w Sejmie mówi Wirtualnej Polsce rzecznik PiS Rafał Bochenek. - Prezydent objawił się jako najskuteczniejszy polityk opozycji - twierdzą z kolei jego oponenci. A formacja Jarosława Kaczyńskiego ma zgryz: Duda chciał pomóc, czy wręcz przeciwnie? I jak to przełoży się na kampanię prezydencką?

Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński nie pałają do siebie sympatią
Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński nie pałają do siebie sympatią
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał Wróblewski

17.10.2024 | aktual.: 17.10.2024 19:31

- Retorycznie i merytorycznie wypadł świetnie. Podpytałem znajomych wyborców, są zachwyceni - mówi o sejmowym orędziu głowy państwa podsumowującym rządy koalicji 15 października jeden z posłów PiS.

- Andrzej, jak ma przy...rzyć, to jednak potrafi. Śmiechy-chichy, ale jest walczakiem, nie cofa nogi. Umie w te wystąpienia, ma ten kampanijny dryg - dodaje inny parlamentarzysta z ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.

Sam prezes PiS z nieskrywanym entuzjazmem oklaskiwał przemówienie Dudy. - Był autentycznie zaskoczony, ten uśmiech na jego twarzy był szczery, prezesa wziął pozytywny "vibe" - przyznaje młodszy polityk jego partii.

Inny zauważa: - Panie redaktorze, prezes nie oklaskiwał tak prezydenta chyba od czasu kampanii w 2015 roku.

Wniosek? - Jarosław "kocha" Andrzeja tylko wtedy, gdy jest w opozycji - śmieje się jeden z posłów PiS.

Dzisiaj Duda - jak twierdzą osoby oceniające jego sejmowe wystąpienie 15 października - jawi się jako "najmocniejszy gracz" potrafiący wymierzyć "skuteczne ciosy" rządowi Donalda Tuska. I który ma realny wpływ na to, "co w państwie może przejść, a co nie". Słowem: ma sprawczość, której Kaczyński i jego obóz został rok temu niemal całkowicie pozbawiony.

Tak twierdzą jego polityczni sprzymierzeńcy obserwujący go w ostatnich miesiącach.

- Duda nie może realnie niczego już wnieść, ale ma weto. I słowo. A ono ma potężne oddziaływanie. Zwłaszcza w kampanii - twierdzi człowiek z obozu prawicy.

Ryzyko dla PiS

Otoczenie głowy państwa przekonuje jednak nieoficjalnie, że Andrzej Duda nie ma zamiaru wspierać PiS-u w nadchodzącej kampanii prezydenckiej. - Chyba że PiS o to poprosi - twierdzi jeden z jego znajomych. Ale to i tak może nie wpłynąć na działania Dudy.

- Jest odseparowany od PiS, wbrew temu, co się mu przypisuje. A że mówi często tym samym językiem? To przecież gość wywodzący się z tego samego środowiska, z tymi samymi poglądami i oceną działań Tuska. Ma czarować, tylko dlatego, żeby odróżnić się od PiS? No, nie. Andrzej mówi to, co myśli - twierdzi polityk, który dobrze zna głowę państwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Inny chłodzi rozgrzane głowy, zachwycone "timingiem" wystąpienia Dudy. - Ludzie z Pałacu niepotrzebnie z takim wyprzedzeniem zapowiedzieli orędzie Andrzeja. Dzięki temu Tusk miał czas się przygotować. Przecież było to słychać, spodziewał się uderzenia ze strony prezydenta - ocenia nasz rozmówca z Nowogrodzkiej.

Kolejny obawia się, że Duda "mógł uwiarygodnić" mimowolnie przekaz premiera Tuska dotyczący migrantów. - Jeśli Duda atakował za to premiera, to wyborcy antypisowscy jeszcze mocniej staną za Tuskiem - słyszymy.

Ci zachowujący zimną krew mówią tak: owszem, Duda sprawnie zaatakował Tuska i jego rząd, wykonując robotę za PiS, ale jednocześnie może znów obudzić ludzi, którzy po masowym zrywie wyborczym rok temu, dziś są nieco znużeni. - Jeśli oni będą oglądać takiego Dudę przez kolejne miesiące, to mogą się zmobilizować, żeby nigdy znów nie dopuścić pisowca do Pałacu - uważa człowiek z obozu prawicy.

Dlatego też PiS-owi wcale nie powinno zależeć, żeby obecna głowa państwa przesadnie angażowała się w kampanię i w każdej sprawie blokowała działania rządu. Bo to może przynieść dla partii Kaczyńskiego efekt odwrotny do zamierzonego. Zwłaszcza że prezes PiS chce w tej kampanii postawić na kogoś, kto nie będzie kojarzyć się z ostatnią dekadą rządów prawicy. A Andrzej Duda był jedną z jej twarzy.

- Dziś Duda by nie wygrał trzeciej kadencji - przyznał zresztą niedawno jeden z partyjnych macherów w rozmowie z dziennikarzem WP. W 2020 roku prezydent z Rafałem Trzaskowskim wygrał o włos - różnica wynosiła 400 tys. głosów.

Relacje z Kaczyńskim

Wtedy też zresztą - wiosną 2020 roku - Andrzej Duda ostatni raz rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim. To był kulminacyjny moment burzy wokół żądań prezydenta, by odwołać prezesa TVP Jacka Kurskiego. Wirtualna Polska ultimatum Dudy w tej sprawie ujawniła jako pierwsza i pierwsza też poinformowała o niespełna 10-minutowej rozmowie Dudy z Kaczyńskim w siedzibie Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Od tamtego czasu panowie nie zamienili ani słowa, co potwierdził kilkanaście dni temu w Sejmie sam prezes PiS. - Rozmawialiśmy z prezydentem 4,5 roku temu - powiedział dziennikarzom.

Prezes twierdzi, że "do tanga trzeba dwojga", sugerując, że to Duda nie chce z nim rozmawiać. Otoczenie prezydenta twierdzi jednak, że jest odwrotnie. I że to prezes śmiertelnie obraził się na Dudę.

Czy sejmowe wystąpienie, którym Kaczyński był zachwycony, zmieni te relacje? - Nie spodziewam się - przyznaje znajomy obu polityków. - Choć myślę, że na koniec kadencji Andrzeja do spotkania i rozmowy dojdzie. Ale nie będzie tak, że teraz Kaczyński będzie z Dudą załatwiać jakieś "interesy", a tym bardziej się zaprzyjaźniać. Jarosław wciąż Andrzeja nie poważa, uważa go za sprawnego retorycznie, użytecznego, ale nie poważnego w sensie politycznym - tłumaczy rozmówca WP.

A Duda? - Andrzej gra przede wszystkim na siebie. No i, sorry za górnolotność, troszczy się o ojczyznę - mówi dobrze znający go polityk PiS.

Bo o Dudzie - dodaje nasz rozmówca - "można powiedzieć wszystko, ale nie to, że nie zależy mu na rozwoju państwa". - To nie tylko kwestia ambicji, ale on autentycznie uważa, że rząd przegina, rozwala państwo, przejmując prokuraturę i próbując wpłynąć na ustrojowe prerogatywy prezydenta. Duda jest za to wściekły. Również za to, że Tusk odwiesił na kołku projekty rozwojowe - mówi.

Warto podkreślić, że Tusk zadeklarował m.in. rozwój projektu CPK.

Prezydent chce też "bronić swojej godności" - mówią jego sprzymierzeńcy. - Wie, że Tusk go nie szanuje, a Kaczyński - wiadomo. Więc obydwóm chciał pokazać, że muszą się z nim liczyć. I że pod pewnymi względami jest lepszy od nich - uważa jego znajomy.

Człowiek z otoczenia Dudy: - Prezydent nie byłby tak ostry, gdyby rząd wykazywał się inną postawą, a nie szedł na rympał. Ale rząd nie chce współpracować. A Duda wysyłał przecież sygnały, że jest otwarty. Zignorowano go.

Odpowiedzialność za ten stan rzeczy leży jednak po obu stronach. Prezydent jednak tak nie uważa. I idzie z rządem na zderzenie.

- Kaczyński nie wyhodował w partii nikogo tak sprawnego w słowach, jak Duda. I nikogo takiego już za swojego życia nie wyhoduje - twierdzi rozmówca z okolic Nowogrodzkiej.

Taki był plan? Kulisy orędzia Dudy w Sejmie

Z wystąpienia głowy państwa w Sejmie bardzo zadowoleni są jego najbliżsi współpracownicy.

- To było jedno z ważniejszych przemówień w całej kadencji prezydenta. I takie emocje wzbudziło. Prezydent pisał je sam, a jego ministrowie tym razem pełnili rolę pomocniczą - mówiła Wirtualnej Polsce anonimowo osoba z otoczenia Andrzeja Dudy.

W orędziu głowa państwa uderzała w rządzącą większość, zarzucając jej łamanie prawa. Andrzej Duda podkreślił, że "kiedyś rządzącym zabrakło odwagi do rozliczenia sędziów komunistycznych, a dziś chcą łamać kręgosłupy w wolnej Polsce". - Nigdy się na to nie zgodzę - zadeklarował.

Stwierdził m.in. że obecna władza chce weryfikować młodych sędziów, zmuszać ich do wyrażania "czynnego żalu" i być może liczy na to, że w ten sposób "złamie tym sędziom kręgosłupy, a tym samym na zawsze zniweczy ich niezawisłość".

- Wstyd i hańba, proszę państwa - powiedział prezydent. Andrzej Duda również w ostrych słowach skrytykował rządową strategię migracyjną.

- Od początku zamiarem prezydenta w przemówieniu było mocne zaakcentowanie braku zgody na działania rządu w sprawie polityki azylowej, sytuacji na granicy, odwołania ambasadorów i sytuacji w wymiarze sprawiedliwości - mówili nam jego współpracownicy.

Według jednego z nich, Andrzej Duda przyjął taką formułę przemówienia także z innego powodu. Na tle większości polityków PiS, których przemówienia wpadają jednym uchem, innym wypadają i szybko się o nich zapomina, chciał, żeby jego słowa mocno wybrzmiały - dodaje nasz rozmówca. Po orędziu pojawiły się głosy, że prezydent rozpoczął swoim wystąpieniem walkę o przywództwo w PiS po tym, jak zrezygnuje prezes Jarosław Kaczyński. - Bzdura. Prezydent nie ma takich zamiarów ani planów - twierdzi współpracownik Andrzeja Dudy.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Andrzej DudapisJarosław Kaczyński
Zobacz także
Komentarze (630)