Taki był plan? Kulisy orędzia Dudy w Sejmie
- To było jedno z ważniejszych przemówień w całej kadencji prezydenta. I takie emocje wzbudziło. Prezydent pisał je sam, a jego ministrowie tym razem pełnili rolę pomocniczą - mówi Wirtualnej Polsce anonimowo osoba z otoczenia Andrzeja Dudy.
16.10.2024 | aktual.: 16.10.2024 18:26
Nie milkną echa środowego wystąpienia w Sejmie prezydenta Polski Andrzeja Duda. W orędziu głowa państwa uderzała w rządzącą większość, zarzucając jej łamanie prawa. Andrzej Duda podkreślił, że "kiedyś rządzącym zabrakło odwagi do rozliczenia sędziów komunistycznych, a dziś chcą łamać kręgosłupy w wolnej Polsce". — Nigdy się na to nie zgodzę — zadeklarował.
Stwierdził m.in. że obecna władza chce weryfikować młodych sędziów, zmuszać ich do wyrażania "czynnego żalu" i być może liczy na to, że w ten sposób "złamie tym sędziom kręgosłupy, a tym samym na zawsze zniweczy ich niezawisłość".
- Wstyd i hańba, proszę państwa - powiedział prezydent. Andrzej Duda również w ostrych słowach skrytykował rządową strategię migracyjną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Przygotowania do wystąpienia trwały od kilku dni. Prezydent najważniejsze wystąpienia pisze sam. To pisał osobiście. Spotykał się i konsultował przemówienie z szefową Kancelarii Małgorzatą Paprocką, szefem gabinetu Marcinem Mastalerkiem i ministrem Wojciechem Kolarskim. Ich rola była pomocnicza - mówi nam anonimowo osoba z otoczenia prezydenta Andrzeja Dudy.
I jak dodaje, od początku zamiarem prezydenta w przemówieniu było mocne zaakcentowanie braku zgody na działania rządu w sprawie polityki azylowej, sytuacji na granicy, odwołania ambasadorów i sytuacji w wymiarze sprawiedliwości.
Według współpracownika prezydenta, Andrzej Duda przyjął taką formułę przemówienia także z innego powodu. - Na tle większości polityków PiS, których przemówienia wpadają jednym uchem, innym wypadają i szybko się o nich zapomina, chciał, żeby jego słowa mocno wybrzmiały - dodaje nasz rozmówca. Po orędziu pojawiły się głosy, że prezydent rozpoczął swoim wystąpieniem walkę o przywództwo w PiS po tym, jak zrezygnuje prezes Jarosław Kaczyński. - Bzdura. Prezydent nie ma takich zamiarów ani planów - twierdzi współpracownik Andrzeja Dudy.
Dostało się też Sikorskiemu
Podczas przemówienia prezydent krytykował MSZ z Radosławem Sikorskim na czele za odwoływanie ambasadorów bez zgody głowy państwa. Duda wskazał, że nominowani przez rząd dyplomaci zastępujący dotychczasowych ambasadorów to byli studenci Akademii Dyplomatycznej MSZ Federacji Rosyjskiej - uczelni "spenetrowanej przez rosyjskie specsłużby".
- Jeśli prezydent ma dowody na agenturalność, to niech je przedstawi. Ci ludzie mają dostępy do tajemnicy państwowej, a prezydentowi kończy się za 293 dni immunitet. Oni mogą mieć wobec niego roszczenia za takie wypowiedzi - odpowiadał w Sejmie minister Radosław Sikorski. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, obaj politycy widzieli się i rozmawiali ze sobą dzień wcześniej, we wtorek na meczu na Stadionie Narodowym Polska-Chorwacja.
Po orędziu prezydenta Dudy na mównicy pojawił się premier Donald Tusk. - Trzeba powiedzieć kilka słów prawdy na temat wyborów 15 października. Żadne orędzia, partyjne deklaracje nie zmienią tego fundamentalnego faktu. To Polki i Polacy uwolnili Polskę od kłamstwa - mówił.
Tusk ocenił także, że podczas wystąpienia prezydenta "padły słowa nieprawdziwe".
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski