Znaleźli u Ziobry teczkę, której nie powinno tam być. "Sam fakt wynoszenia jest naganny"
- Żadne dokumenty, które są dokumentami oficjalnymi, nie mogą opuszczać siedziby prokuratury - mówi w rozmowie z WP były prezes TK prof. Andrzej Zoll. W ten sposób odnosi się do teczki, którą funkcjonariusze odkryli podczas przeszukania w domu Zbigniewa Ziobry.
We wtorek Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem prokuratury przeprowadziła przeszukania w kilkudziesięciu miejscach w całej Polsce. Służby weszły m.in. do domów Zbigniewa Ziobry, Michała Wosia, Marcina Romanowskiego oraz Dariusza Mateckiego. Sprawa dotyczyła możliwych nieprawidłowości przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. W środę służby przeszukały drugą nieruchomość byłego ministra sprawiedliwości, znajdującą się w Warszawie. Przy przeszukaniu był obecny sam Zbigniew Ziobro.
Na konferencji prasowej rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak przekazał, że podczas przeszukania w nieruchomości byłego ministra znaleziono oryginał teczki nadzoru akt postępowania przygotowawczego, dotyczącego śmierci ojca polityka - Jerzego Ziobry.
Chociaż Ziobro był prokuratorem generalnym, to akta spraw powinny znajdować się w siedzibie prokuratury. Zapytaliśmy ekspertów, czy minister sprawiedliwości złamał prawo, przechowując u siebie w domu oryginalne akta sprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagle wrócił. Stanął przed kamerami. "To jest szok"
Miejsce akt sprawy jest w prokuraturze
- Żadne dokumenty, które są dokumentami oficjalnymi, nie mogą opuszczać siedziby prokuratury. Zwłaszcza, że wedle mojej wiedzy znalezione u ministra Ziobry akta to dokumentu prokuratorskie, a nie sędziowskie - zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Profesor podkreśla, że zdarzają się sytuacje, kiedy na wniosek prokuratora wypożyczane są mu akta sprawy, np. w celu dokończenia aktu oskarżenia. Jednak - jak zaznacza - w tym przypadku trudno brać taki scenariusz pod uwagę.
- Zwłaszcza, że minister Ziobro sam zapowiedział, że wyłącza się z całej sprawy dotyczącej rzekomej odpowiedzialności lekarzy za śmierć jego ojca - zauważa ekspert.
"Kluczowy jest zamiar"
Wojciech Hermeliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, przywołuje z kolei art. 276 Kodeksu karnego. "Kto niszczy, uszkadza, czyni bezużytecznym, ukrywa lub usuwa dokument, którym nie ma prawa wyłącznie rozporządzać, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch" - brzmi zapis.
- W tym przypadku kluczowa jest jednak kwestia zamiarów. Trzeba byłoby udowodnić ministrowi Ziobrze, że chciał ukryć te dokumenty. Ale przed kim i po co chciałby je ukrywać? Byłbym daleki od przypisywania Ziobrze zamiaru ukrycia tych akt - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską.
Podobnego zdania jest prof. Zoll. - Trzeba byłoby udowodnić, że to było ukrywanie, a ukrywanie oznacza, że nie chce się dopuścić, żeby dokumenty zostały wykorzystane w sprawie. Jeżeli się okaże, że Ziobro wziął te dokumenty na pamiątkę, to jako adwokat podniósłbym taki zarzut, gdyby się pojawił - podkreśla ekspert.
Czy doszło do przestępstwa?
Hermeliński podkreśla, że szczególne znaczenie ma w tym przypadku charakter sprawy. - Sprawa jest znana opinii publicznej od lat, dlatego nie podejrzewam chęci ukrycia akt. Dotyczyła osobiście rodziny Ziobrów, ojca ministra sprawiedliwości. Trudno powiedzieć, dlaczego te akta znalazły się w domu Ziobry, za mało mam danych. Pewnie nie jako osobliwa pamiątka, ale może z sentymentu - dodaje ekspert.
- Mało prawdopodobne jest, żeby można było w tej sprawie doszukać się znamion przestępstwa. Należy ją raczej rozpatrywać przez kwestię etyki. Ewentualnie można napiętnować wynoszenie tego rodzaju dokumentów, które powinny się znajdować w ministerstwie lub prokuraturze. W mojej opinii sam fakt wynoszenia jest naganny - podkreśla Hermeliński.
- Nie odważyłbym się, na podstawie posiadanych informacji, uznać, że to zdarzenie nosi znamiona przestępstwa - stwierdza z kolei prof. Zoll.
Gdyby jednak doszło do postępowania, w toku którego uznano by, że Ziobro dopuścił się złamania prawa, to jaka grozi mu kara? Zgodnie z art. 276 Kodeksu karnego jest to od kary grzywny do nawet dwóch lat pozbawienia wolności. - W ustawie najłagodniejsza kara jest na pierwszym miejscu, to wskazówka dla sędziego, która kara powinna być rozważona jako pierwsza. W tym przypadku, jako pierwszą ewentualną karę sędzia rozważałby karę grzywny - zauważa prof. Zoll.
Śmierć ojca Ziobry
Ojciec Zbigniewa Ziobry Jerzy Ziobro zmarł w 2006 roku, po kilku dniach pobytu w klinice kardiologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Brat byłego ministra sprawiedliwości zarzucił lekarzom placówki, że przez niewłaściwe leczenie doprowadzili do śmierci jego ojca.
Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, co otworzyło rodzinie Ziobrów drogę do złożenia w sądzie w 2011 roku subsydiarnego aktu oskarżenia, które wnosi pokrzywdzony, stając obok prokuratora, jako oskarżyciel subsydiarny.
W 2016 roku do sprawy przystąpiła prokuratura z zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej w Krakowie. Rok później sąd uniewinnił lekarzy, ale prokuratura odwołała się od wyroku.
W 2017 roku Krystyna Kornicka-Ziobro złożyła w ETPC w Strasburgu skargę "na zaniedbania lekarzy zajmujących się jej mężem i na nierzetelne prowadzenie postępowania karnego w tej sprawie". W październiku 2022 roku ETPC orzekł, że Polska konwencji nie naruszyła. ETPC uznał ponadto, że prokuratorzy, sądy i eksperci podjęli ogromne wysiłki, aby wyjaśnić tę skomplikowaną sprawę. Do ostatecznego zakończenia sprawy w Strasburgu doszło w marcu 2023 roku, kiedy Europejski Trybunał Praw Człowieka nie znalazł podstaw, aby ponownie zająć się sprawą śmierci ojca byłego ministra sprawiedliwości.
Obecnie sprawa jest rozpatrywana przez sąd odwoławczy.
Justyna Lasota-Krawczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski