Zmiana punktacji, by wygrali "swoi". Bortniczuk tłumaczy się z afery
Najwyższa Izba Kontroli złoży do prokuratury zawiadomienie w sprawie działań w ministerstwie sportu w czasie ośmioletnich rządów Zjednoczonej Prawicy. Chodzi szczególnie o czas, kiedy stanowisko szefa resortu sprawował Kamil Bortniczuk. NIK uznała, że dochodzić mogło wówczas do przyznawania wielu podmiotom środków w sposób mało przejrzysty, niegospodarny, a nawet z naruszeniem prawa.
29.05.2024 | aktual.: 29.05.2024 13:42
Chodzi szczególnie o zorganizowany przez Ministerstwo Sportu konkurs sprzed dwóch lat, w którym wnioski o dotacje złożyło ponad tysiąc organizacji, a cała pula - ponad 26 milionów złotych - trafiła do zaledwie ośmiu z nich. 14 mln zł, czyli ponad połowę z tego zasobu, resort kierowany przez Kamila Bortniczuka przyznał Krajowemu Zrzeszeniu Ludowych Zespołów Sportowych, którego prezesem był Mieczysław Baszko, działacz sportowy, poseł i prywatnie kolega ministra.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarł portal tvn24.pl wynika, że Bortniczuk, choć zapewnia, że "nie wskazywał palcem konkretnych projektów" do finansowania, stosował mało transparentne preferencje. Izba negatywnie oceniła przygotowanie i przeprowadzenie przez Kamila Bortniczuka tego konkursu.
"W ocenie NIK ustalone nieprawidłowości wskazują na ryzyko występowania mechanizmów korupcjogennych, takich jak: dowolność postępowania, brak jawności postępowania oraz słabość i brak bieżącej kontroli umów o dofinansowanie" - dowodzi raport.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrola objęła dwie transze konkursu "Sport dla wszystkich" ogłoszonego przez resort w listopadzie 2022 roku i w lutym 2023 roku. W ocenie kontrolerów Bortniczuk "samodzielnie, bez uwzględnienia oceny dokonanej przez członków komisji" i przy "zastosowaniu nieznanych kryteriów" zdecydował o dofinansowaniu "wskazanych przez niego" wniosków.
Sportowe dotacje rozdane przez ministra z pominięciem procedury konkursowej
W praktyce miało to wyglądać tak, że to sam Bortniczuk zdecydował o liście beneficjentów dotacji. Nie było głosowania komisji złożonej z 20 przedstawicieli resortu.
Jak podaje portal tvn24, z ustaleń NIK wynika, że na pierwotnej liście było kilkaset wniosków ocenionych pozytywnie, a na liście, która wróciła od ministra, było już tylko osiem wniosków. Minister podzielił miliony pomiędzy wybraną ósemkę.
Członkowie komisji zeznali w trakcie przesłuchań prowadzonych przez inspektorów NIK, że po dostali "polecenie" zmiany dokumentów złożonych przez 200 podmiotów starających się o ministerialne dotacje. Punktacja większości z nich została obniżona.
14 milionów złotych powędrowało do Krajowego Zrzeszeniu Ludowych Zespołów Sportowych. Drugą pod względem wysokości dotację - 4 mln zł, otrzymała Fundacja Instytut Łukasiewicza. Środki popłynęły ponadto do Stowarzyszenia Wspólnota Polska (1,38 mln zł), Polskiego Związku Piłki Nożnej (1,2 mln zł), Fundacji Polska Siatkówka (1 mln zł), Akademickiego Związku Sportowego (3,5 mln zł), Polskiego Związku Pływackiego (748 tys. zł) oraz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Masters (700 tys. zł).
Kamil Bortniczuk w rozmowie z tvn24 wyznał, że zeznania urzędników, którzy zarzucają mu narzucanie swojej woli w rozdzielaniu dotacji i wydanie polecenia sfałszowania dokumentacji konkursowej, są dla niego "szokujące". Były minister zapewnił, że nigdy nie sugerował, by punktacja jakiegokolwiek uczestnika konkursu na sportową dotację była korygowana niezgodnie z autentyczną dokumentacją.
Zauważył, że był w tej sprawie przesłuchiwany przez NIK w grudniu. Prezentowanie wyników kontroli teraz, tuż przed wyborami do europarlamentu, w których startuje, wiąże z próbą zaszkodzenia mu.
- Z pełnym spokojem czekam na ewentualne wezwanie z prokuratury - dodał Bortniczuk. Zawiadomienie do prokuratury, jak zapowiedział we wtorkowej rozmowie z Polską Agencja Prasową prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś, jest przygotowywane.