Ziobro ma nadzieję na szybkie odtajnienie akt płk. Lesiaka
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ma
nadzieję, że akta inwigilacji prawicy z pierwszej połowy lat 90.
zostaną odtajnione przed 20 września, kiedy ma się zacząć proces
b. esbeka płk. UOP Jana Lesiaka, oskarżonego o przekroczenie
uprawnień w tej sprawie.
08.09.2006 | aktual.: 08.09.2006 16:39
Mimo, że są to materiały obszerne, to sądzę że termin do 20 września jest wystarczający, żeby takie materiały sprawy inwigilacji prawicy ujawnić- powiedział Ziobro, pytany, czy akta zostaną odtajnione przed procesem.
Ziobro przypomniał, że już wcześniej zwrócił się do szefa ABW Witolda Marczuka o odtajnienie. Mam nadzieję, że minister Marczuk już do tego czasu zdąży przejrzeć wszystkie dokumenty, rozumiem że robi to pieczołowicie i dokładnie, dlatego że bierze odpowiedzialność za ewentualne ujawnienie informacji, które mogłyby stanowić naruszenie tajemnicy państwowej, związanej z ochroną źródeł informacji- powiedział Ziobro.
Płk Lesiak to jedyny oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie w głośnej sprawie inwigilacji polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej w latach 90., w tym wobec Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Lesiak ma odpowiadać za przekroczenie w latach 1991-1997 uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań - za co grozi do 3 lat więzienia.
Sprawa jest wciąż tajna; jawny jest tylko sam zarzut. Wiadomo zatem, że Lesiak, jako szef zespołu inspekcyjno-operacyjnego gabinetu szefa UOP, "wykorzystując techniki operacyjne, m.in. osobowe źródła informacji i inne, prowadził rozpoznanie osobowe i problemowe poprzez gromadzenie danych o politykach i ugrupowaniach prawicowych i lewicowych, w tym - Jarosława i Lecha Kaczyńskiego, Adama Glapińskiego, Antoniego Macierewicza, Jana Olszewskiego, Romualda Szeremietiewa, Jana Parysa oraz Piotra Ikonowicza".
Ponadto "prowadził działania w zakresie rozpracowywania i dezintegracji legalnie istniejących ugrupowań politycznych jak Ruch dla Rzeczypospolitej, Porozumienie Centrum, SdRP, PPS, czym działał na szkodę tych ugrupowań". Odtajnienie akt całej sprawy zapowiadali już w listopadzie 2005 r. szef MSWiA Ludwik Dorn i prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. Wciąż jednak do tego nie doszło. Ziobro wiele razy mówił, że wystąpił do szefa ABW o odtajnienie "przynajmniej części" akt sprawy. W czerwcu koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann mówił, że odtajnienie to "kwestia kilkunastu tygodni, może kilku miesięcy". Prezes PiS J. Kaczyński oceniał, że "jest szansa na odtajnienie".
Zgodnie z prawem, każdy wytwórca tajnego dokumentu sam musi go odtajnić. W tej sprawie część akt wytworzył UOP - którego prawnym następcą jest ABW i to ona musiałaby je odtajnić. Prokuratura odtajnia zaś akta swego śledztwa.
Materiały sprawy znaleziono w szafie Lesiaka, co ujawnił w 1997 r., na krótko przed wyborami parlamentarnymi, Zbigniew Siemiątkowski z SLD. Wszczęto tajne śledztwo. W 2003 r. prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia wobec Lesiaka. Wątek ewentualnej odpowiedzialności jego przełożonych wyłączono i umorzono w 2002 r. Szefem UOP był Gromosław Czempiński, a nadzorował go ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski. Obaj zaprzeczali, by doszło do inwigilacji.
W 2005 r. Sąd Okręgowy w Warszawie - który ma prowadzić proces - zwrócił prokuraturze sprawę, by odtajniła stawiany Lesiakowi tajny zarzut (inaczej sąd przy ogłaszaniu wyroku nie mógłby jawnie ogłosić jego sentencji, a to jest bezwzględnym wymogiem prawa). Prokuratura postawiła nowy, jawny zarzut.
Kaczmarek nie wykluczał wznowienia umorzonego wcześniej śledztwa wobec przełożonych Lesiaka. W ABW miały się bowiem odnaleźć nieznane wcześniej akta sprawy, których nie przesłano prokuraturze. Ziobro mówił, że z akt sprawy wynika, iż Lesiak miał mocodawców. Odpowiedzą oni przed sądem, jeżeli terminy przedawniania na to pozwolą- zapowiadał w czerwcu minister.