Zieliński i Kaczyński. Tajemnica relacji dwóch Jarosławów
– Albo Zieliński ma na prezesa haki, albo prezes ma do niego niewytłumaczalną słabość – śmieją się politycy PiS, pytani o to, dlaczego tak długo Jarosław Kaczyński trzyma w rządzie najbardziej kontrowersyjnego wiceministra. Jarosław Zieliński wydaje się być niezatapialny. Do czasu?
11 listopada, obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę. Na czele Biało-Czerwonego Marszu pod patronatem prezydenta wierchuszka PiS: prezes, prezydent, premier. Rzeczniczka PiS, czołowi ministrowie, posłowie, szeregowi parlamentarzyści. Dostęp do prezesa ma w ten dzień wiele osób, ale jest jedna postać, która nie odstępuje go ani na krok. Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński.
– Razem z innymi uczestnikami przeżywaliśmy radość związaną z uczczeniem 100-lecia odzyskania niepodległości. Wymienialiśmy krótkie opinie o tym, jak wszystko przebiega i wyrażaliśmy z tego powodu swoje zadowolenie – mówił później portalowi polskieradio24.pl Zieliński, pytany przez dziennikarkę o przebieg rozmowy z prezesem.
Podlasie musi mieć ministra
Skąd ta słabość Jarosława Kaczyńskiego do Jarosława Zielińskiego? Przecież to jeden z nielicznych ludzi w rządzie, którego tak łatwo można byłoby z niego wyrzucić – bez żadnych strat.
– Pozornie – uważa rozmówca z PiS. – Po tym, jak premier z prezesem wywalili Krzyśka Jurgiela [b. szefa resortu rolnictwa - przyp. red.], Podlasie straciło wpływowego ministra. A Podlasie musi mieć ministra. Dlatego Zieliński trwa, dopieszcza region. Jeździ tam na okrągło, wizytuje, dogląda. Uwielbia to – twierdzi nasz rozmówca.
Kolejny dodaje: – Prezes ma do Zielińskiego niewytłumaczalną słabość. Ale tak jest jeszcze z czasów Porozumienia Centrum [pierwszej partii Kaczyńskiego – przyp. red.]. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby się od niego odwrocił. Zwłaszcza, że Zieliński ma dużą wiedzę o początkach i tworzeniu się PC. To wierny żołnierz, gotowy na każde wyzwanie, lojalny jak cholera. Prezes ceni sobie te cechy. No i jeszcze jedna rzecz: im bardziej media walą w naszych, tym prezes bardziej się utwardza. Zieliński może wylecieć przy większej rekonstrukcji. Ale kto wie, może miarka się przebrała?
Dodatkowo – podkreślają nasi rozmówcy – Zieliński od dawna jest skonfliktowany ze wspomnianym już Krzysztofem Jurgielem, niegdyś potężnym ministrem i podlaskim baronem. Dlatego wiceszef MSWiA tak bardzo nie chce odejść ze stanowiska. Czuje się w swojej funkcji naprawdę ważny i wpływowy. Na Podlasiu dzieli i rządzi, choć coraz więcej osób ma go tam po prostu dość.
I na Nowogrodzkiej to widzą.
Człowiek z konfetti
Było już okolicznościowe konfetti sypane na cześć wiceministra, był taniec "Sen Hawajów” w wykonaniu seniorek przed obliczem wiceszefa MSWiA. Specjalnie dla niego wykopano nawet w Łomży unijną flagę. Sprzątano cmentarz, rozwijano dywan.
I wszystko to byłoby nawet po swojemu zabawne, gdyby nie działało dewastująco na morale funkcjonariuszy państwowych.
Na WP pisaliśmy, jak policjanci całą dobę pilnują domu wiceministra Zielińskiego. Że funkcjonariusze muszą się przebierać w garnitury i udawać SOP, gdy towarzyszą politykowi na oficjalnych uroczystościach. I że muszą być na każde zawołanie.
– Minister Zieliński upokarza funkcjonariuszy. Dość już nadużyć i wykorzystywania policji do własnych propagandowych celów – mówiła Wirtualnej Polsce posłanka Bożena Kamińska z PO, która upubliczniła zarzuty, jakie policjanci kierują pod adresem wiceministra spraw wewnętrznych i administracji.
– Policjanci nie mają autorytetu, bo są traktowani jak słudzy i chłopi pańszczyźniani. Jeśli w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji nie dojdzie do zmian personalnych, kryzys państwa będzie narastał – twierdzi z kolei Marek Biernacki, były szef MSWiA, minister sprawiedliwości oraz koordynator ds. służb specjalnych.
Portal Onet podał w piątek, że po doniesieniach o pilnowaniu przez policjantów domu ministra Zielińskiego i innych nieprawidłowościach, Komendant Główny Policji zarządził kontrolę w KMP w Suwałkach. Oficerowie z KGP prowadzą już czynności na miejscu.
Były podwładny Zielińskiego opowiadał o nim Magdalenie Gałczyńskiej: – Traktowanie przez niego ludzi to jakiś koszmar. Niektórzy zanim weszli do ministerstwa o ósmej, wcześniej nabywali w aptece nervosol. Ilość drobnych ludzkich tragedii, frustracji czy zwolnień z pracy za sprawą Zielińskiego jest naprawdę imponująca. Nigdy nie powinien być przełożonym nikogo.
Szef MSWiA Joachim Brudziński – jak przyznaje wiceszef resortu Paweł Szefernaker – miał domagać się od Zielińskiego "szczegółowych wyjaśnień".
Czy to oznacza, że dni Zielińskiego w resorcie są policzone? Podobno nikt w rządzie by za wiceministrem nie płakał.
On sam twierdzi, że padł ofiarą nagonki medialnej, a ktoś wydał na niego "zlecenie".
Jak mówił w portalu polskieradio24, "ocenę pracy pozostawia przełożonym i wyborcom": – Mam nadzieję, że mimo zorganizowanej przeciwko mnie akcji medialnej, a można nawet powiedzieć, pewnemu zleceniu, zostanę oceniony w sposób merytoryczny i obiektywny. Jeśli tak się stanie, o wynik jestem spokojny.
Skoro wiceminister Zieliński wydaje takie oświadczenia, o swój los na pewno spokojny nie jest.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl