Zeznania Skrzypek. Giertych mówi, co miało zdenerwować Kaczyńskiego
Roman Giertych podczas konferencji prasowej powiedział, co rzekomo miało zdenerwować Jarosława Kaczyńskiego w zeznaniach zmarłej Barbary Skrzypek. Według Giertycha, zeznania Skrzypek stanowią wystarczający dowód, aby postawić prezesowi PiS zarzuty.
Roman Giertych zorganizował konferencję prasową zespołu parlamentarnego ds. rozliczeń PiS. Polityk PO stwierdził, że sprawa "dwóch wież" jest już na końcowym etapie, jeśli chodzi o zbieranie materiału dowodowego.
Roman Giertych jest pełnomocnikiem Geralda Birgfellnera, który twierdzi, że Jarosław Kaczyński go oszukał, ponieważ nie chciał mu zapłacić pieniędzy, które z nim uzgodnił. Prezes PiS miał go również rzekomo wprowadzić w błąd, co do kwot, które musiał zapłacić.
Poseł KO poinformował, że w związku z zeznaniami pani Barbary Skrzypek pojawił się drugi wątek tej sprawy. - Wątek wykorzystania pozycji pana Kaczyńskiego do załatwienia sobie 300 milionów euro kredytu dla dziennikarzy - powiedział Giertych.- Są dokumenty z banku Pekao S.A., w którym są zeznania Birgfellnera, który uczestniczył w tym, jak prezes Kaczyński nakazywał prezesowi banku udzielić sobie kredytu na 300 milionów euro dla spółki, która nie miała historii dłuższej niż parę miesięcy, nie miała żadnego kapitału, nie miała żadnych zabezpieczeń de facto poza działką na Srebrnej - mówił Giertych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Giertych uderzył w Kaczyńskiego. "Obawia się odpowiedzialności karnej"
Polityk powiedział także, że prezes był bezpośrednio podległym pod Kaczyńskiego, ponieważ Pekao S.A. rok wcześniej zostało wykupione z rąk Włochów i stanowiło własność państwową. Według Giertycha - de facto, zarządzał tym bankiem prezes Kaczyński.
Zeznania Skrzypek. Co zdenerwowało Kaczyńskiego?
Barbara Skrzypek była 12 marca w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie przesłuchana w charakterze świadka w sprawie spółki Srebrna i tzw. dwóch wież. Przy przesłuchaniu obecna była m.in. prokurator Ewa Wrzosek oraz mecenas Jacek Dubois z kancelarii Giertycha (jako pełnomocnik austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera). Trzy dni później 66-latka zmarła. Jak wykazała sekcja zwłok - na zawał. Jej śmierć bada Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Środowisko PiS wiąże śmierć Skrzypek z jej przesłuchaniem i zdenerwowaniem, które mu towarzyszyło, a także niedopuszczeniem do przesłuchania jej pełnomocnika.
- To, co zdenerwowało Jarosława Kaczyńskiego w zeznaniach Barbary Skrzypek, to był krótki fragment, w którym ona potwierdziła, że on się spotykał z prezesem Pekao S.A. -stwierdził Giertych. Dodał także, że zeznania Skrzypek korespondują z zeznaniami Geralda Birgfellnera.
- W moim przekonaniu to stanowi wystarczający dowód, aby panu Kaczyńskiemu postawić zarzut z art. 231.paragraf 2 kodeksu karnego. To jest przekroczenie swoich uprawnień, bo poseł, polityk, prezes nie może wykorzystywać swojej funkcji publicznej do organizowania kredytu na swoje spółki. Jest to przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Ten zarzut jest zagrożony karą pozbawienia wolności do 10 lat - dodał.
Sprawa "dwóch wież"
Przypomnijmy, 5 lutego 2019 roku "Gazeta Wyborcza" opublikowała nagranie ze spotkania ówczesnego prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i byłego prezesa spółki "Srebrna" Kazimierza Kujdy z austriackim biznesmenem Gerardem Birgfellnerem. Rozmowa miała miejsce w siedzibie Funduszu i odbyła się w połowie 2018 roku.
Ze stenogramu wynika, że obaj rozmówcy mają świadomość, że inwestycja budowlana Srebrnej będzie możliwa tylko po wygranych przez PiS wyborach - samorządowych jesienią 2018 r. i parlamentarnych jesienią 2019 r. Birgfellner podkreśla też, jak ważny to projekt dla prezesa PiS. Stwierdza, że centrum kongresowe w budynku to "największe życzenie pana Kaczyńskiego". Chodziło o budowę w centrum stolicy dwóch wieżowców. Inwestycja miała być finansowana dzięki kredytowi w wysokości 300 mln euro z państwowego banku.