"Rzeź prezydenta". Zełenski popełnił jeden podstawowy błąd
W czasie spotkania Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim w Białym doszło do awantury. - Zełenski dał się ponieść emocjom, dał się wyprowadzić z równowagi i to okazało się fatalne w skutkach - mówi nam Maurycy Seweryn, ekspert ds. wystąpień publicznych.
W piątek 28 lutego w Waszyngtonie odbyło się spotkanie między prezydentem USA Donaldem Trumpem a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Głównym tematem rozmów była umowa dotycząca współpracy w wydobyciu ukraińskich zasobów naturalnych.
Podczas rozmowy Zełenski zaapelował do Trumpa o ostrożność w relacjach z Rosją, co spotkało się z oskarżeniami o brak szacunku ze strony prezydenta USA. Trump stwierdził, że Putin pragnie zawrzeć porozumienie. Następnie jednak, gdy dziennikarze zaczęli zadawać pytania, Trump i siedzący obok wiceprezydent J.D. Vance zaatakowali Zełenskiego: zarzucili mu brak szacunku, zażądali okazania wdzięczności i nie pozwalali dojść do głosu.
Trump powtarzał, że Ukraina musi podpisać umowę z USA, aby uniknąć zagrożenia ze strony Rosji. Zełenski nie reagował na te słowa, co dodatkowo podgrzewało atmosferę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłowie PiS klaskali Trumpowi. "Chwilowa euforia"
- To się zdarzyło w mojej 15 letniej pracy trenera po raz pierwszy. Nigdy nie komentowałem awantury, wręcz rzezi prezydenta, który gościł u innego szefa rządu, a tym bardziej u prezydenta USA - mówi Maurycy Seweryn.
Być jak Macron?
Ekspert przypuszcza, że Zełenski przyjął asertywną postawę, bo chciał być jak prezydent Francji Emmanuel Macron. - Chciał przerywać Trumpowi, gdy ten kłamał i manipulował, ale nie zrozumiał jednej podstawowej rzeczy: to, co wolno prezydentowi Francji, który w Białym Domu jest partnerem, nie przystoi prezydentowi Ukrainy - dodaje.
- Zełenski dał się ponieść emocjom, dał się wyprowadzić z równowagi i to okazało się fatalne w skutkach. W Gabinecie Owalnym spotkało się dwóch samców alfa i nieuchronne było to, że doszło do konfliktu. W nim oczywiście wygrał silniejszy - zaznacza.
- Dla widza to była - cytując D. Trumpa - "dobra telewizja". Dla mnie była to gra negocjacyjna z trzaśnięciem drzwiami, w której w emocjach trzaśnięto nimi tak mocno, że wyleciały futryny - stwierdza ekspert.
Seweryn nadmienia, że to, co teraz radzi prezydentowi Ukrainy, to tonowanie emocji. - To, co teraz doradzałbym prezydentowi Ukrainy, to spokój i opanowanie. To podstawa dyplomacji - podsumowuje.