"Zełenski walczy dla swojego kraju". Koniec marzeń o pokoju?

- Wołodymyr Zełenski walczy o bezpieczeństwo, o jakieś gwarancje dla Ukrainy, to zupełnie zrozumiałe - mówi Wirtualnej Polsce Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie. - Teraz to jest mąż stanu, który mógłby być wzorem do naśladowania dla europejskich liderów - dodaje.

Spotkanie Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa
Spotkanie Wołodymyra Zełenskiego i Donalda Trumpa
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | JIM LO SCALZO / POOL
Tomasz Waleński

Spotkanie Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim w Waszyngtonie zakończyło się skandalem. Administracja urzędującego prezydenta poprosiła ukraińskiego przywódcę o opuszczenie Białego Domu. Zełenski wyjechał, konferencja prasowa po spotkaniu została odwołana.

Wszystko to pokłosie awantury, która rozpoczęła się jeszcze przy świetle kamer w gabinecie owalnym. Donald Trump, JD Vance i Wołodymyr Zełenski, nie robiąc sobie wiele z obecności dziennikarzy, zaczęli się przekrzykiwać.

- Nie mam odwagi, żeby to skomentować w sposób, który byłby jednoznaczny, bo tu nie ma jednoznaczności - zaznacza na wstępie Jan Piekło, były ambasador Polski w Ukrainie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak rozpoznać rosyjskiego szpiega? "Idealny, obcy wywiad jest niewidoczny"

- Wołodymyr Zełenski walczy o bezpieczeństwo, o jakieś gwarancje dla Ukrainy, to zupełnie zrozumiałe - ocenia dyplomata. - Ukraiński prezydent bardzo wiele się nauczył, pamiętam go, jak był kandydatem na prezydenta, jak był na spotkaniu ambasadorów w krajach unijnych, gdzieś się prezentował po prostu fatalnie. Mówił wtedy tylko po rosyjsku, starał się po angielsku, ale to strasznie źle mu szło - wskazuje Piekło.

Były ambasador wskazuje jednak na przemianę Zełenskiego. - Teraz to jest mąż stanu po prostu, który mógłby być wzorem do naśladowania dla europejskich liderów, którzy zawalili sprawę na całej linii - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Parę razy był tak tratowany"

Piekło podkreśla, że Zełenskiego nie można nazwać największym przegranym wydarzeń w Waszyngtonie. - To wszystko to jest takie testowanie, sprawdzanie gruntu. To wszystko wygląda rzeczywiście na jakąś grę, którą uruchomił niewątpliwie Donald Trump - zaznacza wskazując przy tym, że nieprzyjemne traktowanie, nie jest niczym nowym dla Zełenskiego. - Już parę razy był tak traktowany, nie tylko przez Donalda Trumpa - podkreśla.

Dyplomata zaleca również, żeby wstrzymać się z oceną, że zwycięzcą kłótni w Białym Domu jest Władimir Putin. - Putin też przeżywa bardzo trudne chwile w tym momencie - dodaje.

Były ambasador RP w Kijowie wskazuje tutaj również na kontekst rozmowy. Umowa, która miała zostać zawarta "miała być już dogadana", a jej podpisanie miało być "formalnością". Ta - jak sam z resztą wskazywał Trump - miała "zaangażować USA w Ukrainie".

Jan Piekło podnosi także kwestię rosyjskich pieniędzy, które czekają na ruch UE. - Stąd pewnie te zachowania Trumpa, który ciągle próbuje delegować bezpieczeństwo Ukrainy na Europę - dodaje. Nie bez znaczenia pozostaje także kontekst Chin, które coraz śmielej poczynają sobie na Pacyfiku, czy kolejnych oddziałów z Korei Północnej, które mają trafić na front w Ukrainie.

Co może nas czekać w najbliższej przyszłości? - Sytuacja jest straszliwie dynamiczna i chyba dawno taka nie była - mówi Piekło. - Myślę, że powinniśmy się uzbroić w cierpliwość - ocenia. - Trump będzie musiał zrobić coś, co prawdopodobnie w rezultacie będzie pozytywne dla Ukrainy, a przy tym i dla Polski - zaznacza.

- Rzeczywiście można było do tego momentu - który nastąpił teraz - mieć wrażenie, że wszystko się dobrze układa dla Europy, dla Ukrainy i dla nas wszystkich. I cały czas mam nadzieję, że to znowu wróci do tego punktu - podsumowuje.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w UkrainieDonald Trumpwołodymyr zełenski

Wybrane dla Ciebie