Zdymisjonowani za śmierć Igora Stachowiaka komendanci przeszli na emerytury. Błaszczak: to manipulacja

Po ujawnieniu nagrania z kamery umieszczonej na paralizatorze, którym policjanci razili na komisariacie Igora Stachowiaka, stanowiska stracili komendanci dolnośląskiej i wrocławskiej policji. Jakie są ich dalsze losy? Większość z nich przeszła na policyjną emeryturę, część odejściem z policji awansowała do Komendy Głównej Policji lub nadal pracuje. - To manipulacja - skomentował te doniesienia minister Mariusz Błaszczak.

Zdymisjonowani za śmierć Igora Stachowiaka komendanci przeszli na emerytury. Błaszczak: to manipulacja
Źródło zdjęć: © PAP | Maciej Kulczyński
Violetta Baran

06.11.2017 | aktual.: 06.11.2017 09:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Igor Stachowiak zmarł na wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. Jego śmierć stała się pretekstem do wielu protestów, a nawet zamieszek. Policjanci obiecywali, że wyjaśnią sprawę. Śledztwo toczyło się jednak bardzo wolno.

Rok po śmierci Stachowiaka Wojciech Bojanowski w programie "Superwizjer" TVN ujawnił nieznane dotąd nagranie z paralizatora, którym rażono mężczyznę. Okazało się, że wiedzieli o nim od początku zarówno śledczy, jak i przełożeni policjantów z wrocławskiego komisariatu.

Po reportażu stanowiska stracili komendanci miejscy i wojewódzcy oraz ich zastępcy. - Obiecano im jednak, że krzywda im się nie stanie - mówi "Faktowi" jeden z oficerów dolnośląskiej policji. Dziennikarze sprawdzili, co stało się ze zdymisjonowanymi policjantami.

Dariusz Kokornaczyk - były komendant miejski, był w policji zatrudniony do 13 września. Od 1 października jest na policyjnej emeryturze. Arkadiusz Golanowski - były komendant wojewódzki policji - awansował do Komendy Głównej Policji. Od 27 września jest na tzw. emeryturze przejściowej. Zgodnie z przepisami będzie brał pełne wynagrodzenie przez najbliższy rok, potem przejdzie na właściwą emeryturę.

Młodszy inspektor Jerzy Kokot, który był szefem komisariatu Wrocław-Stare Miasto, gdy przewieziono tam Stachowiaka. W styczniu zostal zastępcą komendanta wrocławskiej policji. Zdymisjonowano go w czerwcu, nadal jednak pracuje w policji - ustalił "Fakt".

Były zastępca komendanta dolnośląskiej policji Krzysztof Niziołek po dymisji został przeniesiony do Komendy Głównej Policji. Pracował tam do 19 września.

- Zapytanie dotyczy osób, które nie są funkcjonariuszami policji i nie pełnią funkcji publicznych, a więc tym samym informacja publiczna podlega ograniczeniu. Według posiadanych informacji osoby te odeszły na emeryturę - odparło dziennikarzom"Faktu" biuro prasowe KGP, pytane o losy zdymisjonowanych policjantów.

Do doniesień "Faktu" odniósł się także w rozmowie z Konradem Piaseckim w Radiu ZET szef MSWiA Mariusz Błaszczak. - To manipulacja. Będzie w tej sprawie oświadczenie Komendy Głównej Policji - zapowiedział minister. - Ci panowie zostali odwołani ze swoich stanowisk - dodał.

- Ale mają się wyśmienicie - zauważył prowadzący program. - Oni uciekli na zwolnienia lekarskie. Mają niestety takie prawo, zachowali się niehonorowo, to można powiedzieć wprost. Oświadczenie w tej sprawie będzie złożone przez komendanta głównego - powiedział Mariusz Błaszczak.

Komentarze (66)