Sprawa Igora Stachowiaka: postępowanie dyscyplinarne umorzone. Komendanci przeszli na emeryturę
Czterech komendantów, wobec których wszczęto postępowanie dyscyplinarne w związku ze sprawą śmierci Igora Stachowiaka w jednym z wrocławskich komisariatów, przeszło na emeryturę. To oznacza umorzenie postępowania, bo wobec emerytów dyscyplinarki się nie prowadzi.
Po ujawnieniu w maju przez TVN nagrania, na którym widać jak policjanci rażą skutego kajdankami Igora Stachowiaka paralizatorem, komendant główny policji odwołał ze stanowiska pięciu wysokich funkcjonariuszy policji. Był wśród nich szef dolnośląskiej policji Arkadiusz Golanowski, jego zastępca Piotr Niziołek, komendant miejski we Wrocławiu - Dariusz Kokornaczyk oraz Arkadiusz Małecki, który był komendantem miejskim, gdy doszło do śmierci Stachowiaka. Jak informuje "Gazeta Wyborcza" wszyscy oni przeszli na emeryturę, co oznacza zakończenie postępowania dyscyplinarnego.
- Komendanci Niziołek i Golanowski złożyli wnioski o przejście na emeryturę trzy miesiące temu. Prowadzone wobec nich postępowania dyscyplinarne zostaną umorzone, bo nie można ich prowadzić w stosunku do emerytów - powteirdził "GW" tę informację mł. insp. Mariusz Ciarka, rzecznik KGP.
Co ciekawe, takich postępowań policja nie prowadzi również wobec czterech funkcjonariuszy, którym prokuratura postawiła niedawno prokuratorskie zarzuty dotyczące śmierci Stachowiaka.
- W policji rozstano się z nimi na miękko, wykorzystując przepis mówiący o "ważnym interesie służby". To pozwoliło zakończyć wszczęte również wobec nich postępowania dyscyplinarne, które mogły zakończyć się dla nich dyscyplinarnym wyrzuceniem z pracy - powiedział "Gazecie Wyborczej" jej informator.
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany 15 maja 2016 r. na wrocławskim Rynku. Kilka godzin później mężczyzna zmarł. Reporter "Superwizjera" TVN dotarł do nagrań i informacji pokazujących, jak wyglądała policyjna interwencja. Na nagraniach z paralizatora, które w maju tego roku, rok po śmierci Stachowiaka ujawniła TVN, widać leżącego na podłodze toalety mężczyznę. Jest skuty kajdankami i rażony paralizatorem.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"