Zdjęcie topless miało być powodem rezygnacji sędzi. Rosja Putina przypomina Związek Radziecki
Sędzia sądu moskiewskiego straciła pracę. Oficjalnie sama zrezygnowała. Wiele wskazuje jednak na to, że została zmuszona do odejścia z powodu starego zdjęcia topless. Historia sędzi Iriny Dewajewej może być jeszcze bardziej mroczna.
21.05.2019 | aktual.: 21.05.2019 14:37
Według rzecznika sądu w moskiewskiej dzielnicy Dorogomiłow sędzia Irina Dewajewa odeszła na własne życzenie po tym, jak do przełożonych dotarło kompromitujące zdjęcie. Kobieta zrobiła sobie selfie topless własnym telefonem w 2016 r., a więc zanim została sędzią.
Problem w tym, że nigdy go nie udostępniła w mediach społecznościowych. Oznacza to, że ktoś musiał włamać się do telefonu Dewajewej, wykraść zdjęcie, a następnie dostarczyć je kierownictwu sądu. Rosyjskie, niezależne od władzy media wiążą odejście sędzi z głośną sprawą polityczną z 2018 r.
Dewajewa rozpatrywała wtedy sprawę dwóch nastolatek oskarżonych o działalność antypaństwową. W reakcji na ich młody wiek, 18 i 19 lat, oraz protesty matek, sędzia zgodziła się zamienić karę więzienia na areszt domowy. Tak łagodne potraktowanie "ekstremistek” miało nie spodobać się kierownictwu sądu, które miesiącami wywierało presję i usiłowało usunąć kobietę z pracy.
Prowokacja służb
Sprawa nastolatek budzi nie mniejsze kontrowersje niż zmuszenie do odejścia Dewajewej. W marcu 2018 r. aresztowano 10 osób, w tym dwie nastolatki, pod zarzutem przynależności do nielegalnego ruchu politycznego "Nowa Wielkość" występującego przeciwko władzom państwowym.
Według rosyjskich mediów była to jednak prowokacja FSB, czyli Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Ugrupowanie zostało założone przez agenta, który napisał jego manifest, a nawet wynajął lokal na spotkania ugrupowania uznanego za terrorystyczne. W tak zastawioną pułapkę wpadło kilka osób o radykalnych poglądach, w tym dwie młode dziewczyny.
Zarówno sprawa "Nowej Wielkości" jak i historia Dewajewej ilustrują sposób funkcjonowania państwa rosyjskiego. Już sam fakt celowego zradykalizowania i popchnięcia młodych ludzi w kierunku rebelii przez agentów służby bezpieczeństwa przypomina praktyki totalitarne.
Szykany i włamanie do telefonu
Do tego doszło teraz szykanowanie sędzi, która wbrew politycznemu zapotrzebowaniu pozwoliła sobie na za łagodniejsze potraktowanie nastolatków. Ponieważ Dewajewa nie uległa presji, ktoś posunął się aż do zhakowania jej telefonu, co samo w sobie jest już przestępstwem. Trudno przypuszczać, aby mógł zrobić to ktokolwiek inny niż przedstawiciele służb dysponujących odpowiednimi środkami technicznymi.
Przypadki "Nowej Wielkości" i Iriny Dewajewej pokazują, że w Rosji Władimira Putina nie ma miejsca na odmienne poglądy, ani nawet na samodzielne myślenie. Tendencja ograniczania swobód cały czas postępuje i coraz bardziej przypomina czasy Związku Radzieckiego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl