Zarzuty dla Pawła Adamowicza. Prezydent Gdańska broni się i przechodzi do ofensywy
Miał zataić w oświadczeniu majątkowym 180 tys. zł. Prezydent Gdańska broni się przed zarzutami. "Im bliżej wyborów, tym bardziej można się spodziewać wątków kreowanych przez podporządkowaną politycznie prokuraturę" - tłumaczy. Wskazuje przy tym na aferę powiązaną z ministrem PiS.
Paweł Adamowicz usłyszał zarzuty w śledztwie wszczętym po zawiadomieniu CBA, które analizowało majątek samorządowca. Jest podejrzany o to, że składając w kwietniu 2013 roku oświadczenie majątkowe za poprzedni rok, zaniżył wartość swoich rachunków bankowych.
Prezydent Gdańska odbija zarzuty. "Jak już wcześniej mówiłem, im bliżej wyborów, tym bardziej można się spodziewać kreowania przez podporządkowaną politycznie prokuraturę kolejnych spraw i wątków dotyczących mnie lub urzędu miasta - czytamy w oświadczeniu na Facebooku.
"Wnioski nasuwają się same"
Adamowicz zauważył, że po dwóch latach pracy "prokuratura znalazła nowy wątek w sprawie oświadczeń majątkowych - sprawy, która od dawna znajduje się w sądzie". Potem przechodzi o ofensywy.
"W tych sprawach prokuratura postępuje gorliwie. W innych nie. W sprawie naszego lokalnego klubu Gedania, a chodzi o 16 milionów zł, śledztwo się ślimaczy. Cicho o działaniach prokuratury w sprawie mającej wymiar krajowy - kolekcji Czartoryskich kupionej przez wicepremiera Glińskiego za 100 milinów euro i przerzucenia pieniędzy do księstwa Lichtenstein" - wyjaśnia.
Fundacja Czartoryskich w rok straciła pół miliarda złotych
Chodzi o skandal dotyczący Fundacji Czartoryskich. Miała ona 100 mln euro, które nagle wyparowały. Fundacja, od której skarb państwa kupił słynną "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci, została postawiona w stan likwidacji. Z powodu braku pieniędzy na dalszą działalność.
Sąd jednak oddalił wniosek. Okazało się bowiem, że pieniądze trafiły na konto nowo powstałej fundacji Le Jour Viendra z siedzibą w Liechtensteinie.
Klub PSL-UED zaapelował już do premiera Mateusza Morawieckiego o zdymisjonowanie ministra kultury Piotra Glińskiego. Z kolei Ryszard Petru w programie "Tłit" w WP przyznał, że "sprawa wygląda podejrzanie". - Potrzebne jest poważne śledztwo - mówi. - Trzeba sprawdzić, czy nie doszło do przekrętu finansowego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl