"Żartowałem". Zadzwonili z pytaniami o żonę posła Sobolewskiego
Sylwia Sobolewska, żona posła PiS Krzysztofa Sobolewskiego, zarabia w dwóch państwowych instytucjach. Dziennikarze "Faktu" próbowali ustalić, czym zajmuje się w ramach pracy. Reakcje pracowników były kuriozalne.
04.07.2023 | aktual.: 04.07.2023 12:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pomimo zapowiedzi walki z "tłustymi kotami" bliscy polityków Prawa i Sprawiedliwości wciąż zarabiają na państwowych posadach. Sztandarowym przykładem jest Sylwia Sobolewska - żona sekretarza generalnego PiS Krzysztofa Sobolewskiego.
Duże zarobki żony posła PiS
Para pobrała się w 2017 r., a na ich ślubie obecny był Jarosław Kaczyński. Kilka tygodni po ceremonii Sylwia Sobolewska została członkinią rady nadzorczej Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów.
Potem w jej CV pojawiały się kolejne państwowe posady. Zatrudniały ją m.in. Orlen, PKO TFI czy PFR Nieruchomości. Według "Faktu" w ciągu roku zarobiła niemal 800 tys. zł, a w dwa lata - ponad milion. Z jej najnowszego oświadczenia majątkowego wynika, że zebrała ponad 330 tys. zł oszczędności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarze "Faktu" zatelefonowali do miejsc pracy Sylwii Sobolewskiej, żeby zapytać, czym zajmuje się żona polityka PiS. Obecnie jest zatrudniona w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Kamieniu Pomorskim i w Zamku Ogrodzieniec.
Urząd gminy w Kamieniu Pomorskim poinformował, że Sylwii Sobolewskiej nie było w poniedziałek w pracy. Urzędnik nie chciał podać informacji o tym, kiedy będzie można ją zastać.
Pytania o żonę posła. "Żartowałem"
Dziennikarze zadzwonili również do Ogrodzieńca. Sylwia Sobolewska jest w radzie nadzorczej spółki zajmującej się tamtejszym zamkiem. Sobolewscy znają się też z miejscową burmistrz.
- Oczywiście, że tak, już przełączam... Żartowałem oczywiście. Do marketingu się pan dodzwonił - powiedział pracownik zamku, który odebrał telefon.
Poproszony o połączenie z sekretariatem, powiedział, że nie ma w pracy osoby uprawnionej do udzielania informacji. Gdy dziennikarz dopytywał, kiedy będzie można porozmawiać z taką osobą, usłyszał w odpowiedzi: - Czy pan zrozumiał, co ja powiedziałem, po polsku, w języku polskim? Dopytywany przez dziennikarza dodał: - To proszę sobie odtworzyć w takim razie i zrozumieć. Dziękuję bardzo, kłaniam się.
Pracownik nie chciał podać swoich danych. Dziennikarze próbowali bezskutecznie skontaktować się z posłem Sobolewskim.
Czytaj też: