Zaplanowana ewakuacja Szmydta? "Elementy charakterystyczne dla służb białoruskich"
Zbiegły na wschód Tomasz Szmydt ma prawdopodobnie opiekuna z białoruskich służb, który w jego imieniu prowadzi uaktywnione konto na Telegramie. - Wszystko wygląda na przygotowaną operację ewakuacji swojego człowieka - mówi WP Michał Marek, ekspert ds. przeciwdziałania dezinformacji. Jak dodaje, takich osób może być więcej.
08.05.2024 | aktual.: 08.05.2024 21:30
Tomasz Szmydt, sędzia, który uciekł na Białoruś, kontynuuje występy w rosyjskich i białoruskich mediach. Środę, czyli swój trzeci dzień aktywności za Bugiem, rozpoczął od łączenia z kremlowskim propagandystą Władymirem Sołowjowem. W programie oskarżył szefa MSZ Radka Sikorskiego, że realizuje interesy wielkich mocarstw, Ameryki i Wielkiej Brytanii. Sugerował, że minister i jego żona Anne Applebaum mają związki z wywiadem.
Szef dyplomacji szybko odpowiedział. "Prawdziwy patriota broni Polski przed zgniłym Zachodem u putinowskiego propagandysty. #PisowskiZdrajca" (pisownia oryginalna - red.) - napisał na platformie X.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już trzy godziny później Szmydt wypowiadał się dla propagandowej stacji Russia Today. Ledwo Szmydt siądzie przed kamerą i mikrofonem, a już informują o tym jego media społecznościowe: Telegram, VKontaktie, TikTok i Facebook. Pod niektórymi zdjęciami na Telegramie pojawił się dopisek "prodołżajem rabotu" czy "kontynuujemy pracę". Czyli dla kogo pracuje Szmyd?
- Media społecznościowe najprawdopodobniej są prowadzone przez białoruskiego funkcjonariusza opiekującego się Szmydtem. Kanał na Telegramie prowadzony jest po rosyjsku, w stylu przypominającym kanały uruchomione w ramach operacji dotyczących dezertera Emila Czeczki oraz Marcina Mikołajka - mówi WP dr Michał Marek z Fundacji Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa i ekspert ds. przeciwdziałania dezinformacji. Przypomnijmy, Mikołajek to prorosyjski aktywista, który w 2022 roku wyjechał na Białoruś, a obecnie przebywa w Rosji.
- Konto Telegramowe polskiego sędziego zostało utworzone 3 maja, ale uruchomiono je 6 maja. Po pierwszym wpisie o ucieczce uwiarygodniono mężczyznę poprzez pokazanie kilku jego dokumentów. Następnie sprawę nagłośniła białoruska państwowa agencja BelTA. Wywiady są popularyzowane przez siatkę kont, które już kiedyś sprawdzałem, że są powiązane ze służbami - wylicza Michał Marek.
- Są to charakterystyczne elementy dla operacji służb białoruskich i rosyjskich - podsumowuje.
Sędzia Szmydt nie reaguje na wiadomości przesyłane przez kontakty w mediach społecznościowych. WP zapytała go, dlaczego wybrał Białoruś, skoro są inne kraje o bardziej wakacyjnym klimacie, które nie współpracują z Polską w zakresie ekstradycji. Nie odpisał.
Sprawa Szmydta to ewakuacja? Takich zdarzeń będzie więcej
W mediach pojawiają się spekulacje, czy ucieczka sędziego miałaby być związana z ryzykiem postawienia mu zarzutów o udział w "aferze hejterskiej". Chodzi o grupę osób, która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów sprzeciwiających się wprowadzanym przez PiS zmianom w sądownictwie. Aktualnie śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Świdnicy (woj. dolnośląskie). Po zmianie władzy sprawę dostali inni prokuratorzy, a samo postępowanie przyspieszyło.
Rozmówca WP uważa, że sprawa Szmydta "bardziej wygląda na przygotowaną operację ewakuacji swojego człowieka niż ucieczkę". - To świadczyłoby o tym, iż mężczyzna od dłuższego czasu pracował dla Mińska lub Moskwy. Możliwe, iż aby pokazać, że ewakuacja się udała, opublikowano zdjęcie z restauracji na Białorusi - mówi dalej dr Marek.
Szmydt siedzi nad talerzem z solidną sztuką mięsa. "Życzę czytelnikom smacznego" - czytamy w podpisie.
- To właśnie w celu pozyskiwania lub ewakuacji takich osób Białoruś zdecydowała się na zniesienie obowiązku wizowego. Decyzję tę wychwala Szmydt w jednym z wywiadów opublikowanych przez rosyjską agencję RIA Novosti. Prawdopodobnie osób, które w ten sposób mogą być ewakuowane, a które przypuszczalnie od dłuższego czasu pracują dla naszego wroga, jest zdecydowanie więcej - dodaje Michał Marek.
Ucieczka na Białoruś
6 maja sędzia Tomasz Szmydt ogłosił w mediach społecznościowych, iż przebywa na Białorusi. Sędzia pracował w II Wydziale Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Wcześniej zajmował różne stanowiska w sądownictwie i wymiarze sprawiedliwości. Wykonywał funkcje Dyrektora Wydziału Prawnego w Biurze Krajowej Rady Sądownictwa. Orzekał m.in. w sprawach dotyczących przyznawania urzędnikom i funkcjonariuszom certyfikatów dostępu do tajnych informacji.
Pracodawca Szmydta poinformował, iż ten wziął urlop. Nie wiadomo, jaką drogą sędzia wjechał na Białoruś. Straż Graniczna odmówiła WP informacji, czy przejechał przez otwarte dla ruchu przejście graniczne Terespol-Brześć. "Gazeta Wyborcza" sugerowała, iż mógł podróżować przez Turcję.
- Sędziego nie czeka tam szczęśliwe i bogate życie. Reżim nie ma pieniędzy na utrzymywanie uciekinierów. Przewiduję raczej tragiczny finał - komentował w WP Alaksandr Azarau, przedstawiciel białoruskiej opozycji i szef organizacji BYPOL. Jego zdaniem to charakterystyczne, że uciekinierzy najpierw są wykorzystywani do cna przez białoruską propagandę. Może nawet zobaczymy go u boku samego Aleksandra Łukaszenki.
Sędzia zadeklarował, iż złoży wniosek o azyl polityczny. Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka przypomniał, że dyktator Łukaszenka w takich sprawach wydaje osobisty dekret. Czas rozpatrywania wniosku wynosi trzy miesiące. Według Łatuszki polski dezerter Emil Czeczko w 2022 roku złożył właśnie taki wniosek. Trzy dni przed upłynięciem terminu rozpatrzenia dokumentu Czeczkę znaleziono martwego w jego mieszkaniu w Mińsku.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski