Czas teraz na polskie reakcje na temat tych amerykańskich wydarzeń. TVP Info skomentowało je na Twitterze tak: "Zamieszki
na Kapitolu. Część demonstrantów zaczęła zachowywać się na sali obrad jak polska opozycja". Tymczasem Paweł Szefernaker w
Polsat News skomentował to tak: "Podobne sceny jak do tej pory mieliśmy w 2016 roku i to opozycja, która
mówiła, że jest ulicą i zagranicą, chce wrócić do władzy, okupowała parlament". Było to historyczne okupowanie
Parlamentu. Jak pan skomentuje te porównania ze strony TVP Info, ale też Pawła Szefernakera?
To są skandaliczne słowa, bo przypominam: opozycja broniła regulaminu Sejmu, broniła
demokracji,
a nie próbowała wynik demokratycznych wyborów obalić przemocą. Opozycja
nie wdzierała się do Sejmu, posłowie w Sejmie pracują. To
nie był jakiś dziki tłum. Więc
oburzające, że tego typu stwierdzenia padają, ale niestety nie zaskakujące,
bo jesteśmy do tego typu Trump-owskiej demagogii w Polsce niestety przyzwyczajeni.
Andrzej
Duda z kolei na Twitterze skomentował te wydarzenia: "Wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych,
które są państwem demokratycznym i praworządnym. Władza zależy od woli wyborców, a nad bezpieczeństwem państwa i obywateli czuwają powołane
do tego służby". Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji. Pochwali pana Andrzeja Dudę za
takie słowa, czy raczej należy mu się za to nagana?
Niezbyt mądre, no bo przecież ci demonstranci próbowali dokonać rebelii. To znaczy właśnie obalić
wynik demokratycznych wyborów. Więc to
raczej powinno skłonić Andrzeja Dudę do
refleksji nad jego ideologicznym sojuszem z Trumpem. Do refleksji nad słowami jego doradcy,
pana ministra Szczerskiego, który mówił, że "a, wybory to tylko pierwsza tura, a druga tura będzie w sądach,
a trzecia na ulicy". Tak jakby to była uprawniona formuła do prowadzenia polityki, że może
w trzeciej turze wygra, i ta tłuszcza przejmie amerykański Parlament
i nie dopuści do zmiany władzy. No jak tak można mówić? Znaczy
i Stany Zjednoczone, i Polska były do niedawna natchnieniem dla demokratów na całym
świecie. A dzisiaj nasz prezydent nie potrafi potępić gości, którzy przemocą wdzierają się do
Parlamentu.
No właśnie, jak to wszystko może wpłynąć na stosunki polsko-amerykańskie? Dzisiaj Leszek Miller powiedział mi, że teraz stosunki polsko-amerykańskie
i też stosunki z nowym prezentem Joe Bidenem mogą utknąć w martwym punkcie.
Przypomnę, pani redaktor, że opozycja w tym ja osobiście przez wiele miesięcy przestrzegaliśmy
rząd, aby wszystkich żetonów nie stawiał na Donalda Trumpa. To
jest błąd dyplomatyczny, błąd polityczny. Bo Polska powinna mieć doskonałe relacje ze Stanami Zjednoczonymi, niezależnie
od tego, kto tam rządzi, a tym bardziej się nie przybliżać zanadto, gdy
rządzi tam gość, który drwi sobie jest sojuszy, z demokracji i z paru innych
rzeczy. Tymczasem ekipa rządząca w Polsce doprowadziła do tego, że w Stanach Zjednoczonych jest słusznie
postrzegana jako ekipa europejskich trumpistów.
No a te emocje wobec Trumpa i jego popleczników w Stanach w tej chwili sięgają zenitu i
to niestety obejmie także jego europejskich popleczników, czyli Polskę. I
to nie będzie z korzyścią dla interesów naszego kraju.
Ile w
tej sytuacji są warte słowa Donalda Trumpa, który naobiecywał, że Polska uzyska szybki dostęp do tej amerykańskiej szczepionki na koronawirusa,
można już je między bajki włożyć? Czy to są obietnice, które później przejmie też Joe Biden?
Myślę,
że są te słowa tak wiarygodne, jak słowa o Forcie Trump.
Czyli
żadne.
Czyli żadne, jak zwykle.