"Zamierza walczyć. Tanio skóry nie sprzeda". Ważą się losy Szydło w starciu z Kaczyńskim
Wielu polityków PiS ma obawy, że polityczne "grillowanie" Beaty Szydło trwa zbyt długo. - Jej wewnętrzni wrogowie z partii wrzucili ją na ruszt, wykorzystali kłótnię w Małopolsce, ale to oni mogą na końcu się sparzyć - mówi stronnik byłej premier.
Niektórzy chcą się pozbyć Beaty Szydło ze ścisłego kierownictwa PiS, ale nawet Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę, że może to obrócić się nie tylko przeciwko niemu, ale i całej formacji.
"Dziedzictwo rządów PiS"
- Mam głęboką nadzieję, że pani premier nadal będzie w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości. To osoba z niezwykłym dorobkiem, który bardzo pozytywnie odbił się na życiu ludzi w Polsce - mówi o Beacie Szydło jeden z najbliższych współpracowników prezesa Jarosława Kaczyńskiego, poseł PiS Michał Moskal.
Jak dodaje polityk w rozmowie z Wirtualną Polską, "lata rządów premier Szydło to jest coś, do czego powinniśmy się odwoływać, jako do dziedzictwa naszych rządów".
Skąd zatem - mimo tak pozytywnych ocen - ostatnie waśnie i napięcia wokół byłej premier? - Jak to w każdej dużej organizacji, są różnice zdań, ale to jest naturalne. Czasem niepotrzebnie buzują emocje, czasem niepotrzebnie są uzewnętrzniane. Ale zawsze najlepiej jest, kiedy dyskusje w rodzinie zostają w rodzinie - przyznaje Michał Moskal.
Mowa rzecz jasna o niedawnych sporach wokół małopolskiego sejmiku, gdzie przeciwko kierownictwu PiS zbuntowali się kojarzeni z Beatą Szydło radni. W związku z tym - jak mówili nieoficjalnie niektórzy politycy PiS - była premier może popaść w niełaskę Nowogrodzkiej. A nawet stracić funkcję wiceprezeski PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Posłanka PiS Anna Gembicka, pytana przez nas o Szydło, mówi, że powinna ona pozostać wiceszefową partii. - Ma bardzo duży dorobek. Rządy premier Szydło to wprowadzenie naszych sztandarowych programów: 500+, obniżenie wieku emerytalnego, rozpoczęcie ofensywy PiS. W mediach czasem pojawiają się różne rzeczy, ale myślę, że o różnicach warto rozmawiać między sobą, bezpośrednio - mówi była wiceminister rolnictwa w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Również poseł PiS, typowany na kandydata na prezydenta Zbigniew Bogucki, podkreśla, że "premier Szydło ma swoje miejsce w Prawie i Sprawiedliwości, jest eurodeputowaną, wciąż jest wiceprezesem PiS, ma swoją ugruntowaną pozycję i zasługi".
Rozmówca WP jednocześnie przyznaje, że w Małopolsce - gdzie ostatnio na polityczne noże starli się radni PiS - "został popełniony błąd".
- Było bardzo jasne wskazanie, jakie są reguły ustalania, kto jest kandydatem na marszałka województwa z PiS. Wszyscy, którzy startowali, wszyscy, którzy brali udział w tych dyskusjach, powinni działać według zasady, że umów należy dotrzymywać. Nasze wewnętrzne regulacje były jasne: to kierownictwo PiS wskazuje kandydata na marszałka - mówi nam Bogucki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Małopolskie konsekwencje
Rzecz dotyczy wielotygodniowego sporu, jaki rozegrał się pomiędzy radnymi PiS. Ci, którzy są kojarzeni z Beatą Szydło, sprzeciwili się popieranemu przez kierownictwo PiS (w tym samego Jarosława Kaczyńskiego) Łukaszowi Kmicie, przez co wylądowali poza partią.
Szydło - mimo że sama miała nie angażować się w spór radnych w Małopolsce - również była przeciwna Kmicie (choć nie wyrażała tego publicznie), przez co podpadła samemu prezesowi. Zapewniała w bezpośredniej rozmowie z Kaczyńskim, że nie ma wpływu na zbuntowanych radnych, ale mimo to i tak utraciła zaufanie Nowogrodzkiej.
- Nazbierało się Beacie - mówił jeden z jej przeciwników. Efekt? Pozbawienie szans na kandydaturę w wyborach prezydenckich, odebranie możliwości objęcia funkcji wiceszefowej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim, marginalizacja jej ludzi w Małopolsce, a nawet oceniony jako absurdalny pomysł... zawieszenia jej w prawach członkini partii. O wszystkich tych konsekwencjach pisaliśmy w Wirtualnej Polsce.
Na początku lipca informowaliśmy również o tym (potwierdzali to kolejni politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach), że w wyniku reorganizacji struktury PiS, Szydło może stracić funkcję wiceprezesa partii. Teraz - po publikacjach WP - piszą o tym kolejne redakcje.
Rzecznik PiS w poniedziałek 12 sierpnia wieczorem wydał w tej sprawie oświadczenie.
Pretekstem - wedle rozmówców z PiS - miałoby być ukrócenie sytuacji, w której trzema wiceprezesami PiS są europosłowie (Brudziński, Szydło, Kamiński). - To utrudnia bieżącą pracę kierownictwa - mówili niektórzy.
W końcu była premier - wcześniej postponowana na konferencji prasowej przez samego Kaczyńskiego - powiedziała: "dość".
"Jeśli tak bardzo nie chcecie mnie w kierownictwie PiS, to powiedzcie to publicznie, a nie biegajcie anonimowo szeptać dziennikarzom. Odwagi, Panowie!" - napisała Beata Szydło na portalu X.
- Musiała zareagować - powiedział nam w Sejmie jeden z posłów PiS.
Jak słyszymy nieoficjalnie, była premier ma poczucie, że jest niesprawiedliwie atakowana przez wewnętrznych przeciwników. - Później te głosy dochodzą do Jarosława Kaczyńskiego i on się sam nakręca przeciwko Beacie. Z tym że różne rzeczy, które do niego docierają, nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością - twierdzi stronnik Szydło.
Inny polityk - raczej dość sceptyczny wobec europosłanki - pyta retorycznie, jakie zasługi w ostatnich latach miała była premier dla partii.
- Wyniki wyborcze coraz gorsze, sytuacja w Małopolsce jest, jaka jest, generalnie w regionie jest słabo. A co się dzieje w PE? Beata ma się czym chwalić, robi tam coś realnego? No, nie wiem, ale w Polsce tego chyba nie widać. Wiedzie dość wygodne życie od paru lat za granicą, nic dziwnego, że jej głos w kraju nie jest już tak dobitny i ważny - mówi.
Warto jednak przypomnieć: Beata Szydło w 2019 roku zdobyła najlepszy wynik wśród kandydatów na europosłów z całej UE (526 tys.).
W 2024 r. była twarzą kampanii PiS. Zdobyła 285 tys. głosów.
Szpilka w prezesa
Była premier jednak nie wyzbyła się ambicji i chce mieć wpływ na bieg zdarzeń w Polsce. Chce również wpływać na to, co dzieje się w partii - podobnie jak inni ważni dla PiS europosłowie, choćby Joachim Brudziński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szkopuł w tym, że sam prezes Kaczyński nie zawsze liczy się ze zdaniem Szydło. W ostatnich latach bywało, że nie zapraszał jej na ważne spotkania z partyjną wierchuszką, a ona dowiadywała się o tym po fakcie. - Była na to wściekła, nie lubi być ignorowana - mówią posłowie, którzy ją znają.
- Beata nie cierpi knucia - dodaje jeden z rozmówców. - Zwłaszcza, jak ktoś tchórzliwie knuje za jej plecami - dodaje.
Sama też potrafi wbić szpilę. Gdy kilka tygodni temu odwołano z funkcji szefa PiS w Krakowie kojarzonego z nią radnego Michała Drewnickiego, na portalu X napisała: "To nie może być prawda, ktoś musiał stracić kontakt z rzeczywistością".
Szkopuł w tym, że zielone światło na zmianę dał sam… Jarosław Kaczyński. - Ktoś na pewno prezesowi tego tweeta przeczytał - uśmiecha się jeden z polityków PiS.
Na niedawnej konferencji prasowej Jarosław Kaczyński, pytany o Beatę Szydło, stwierdził, że ma prawo do swojego zdania, ale jest ono - w sprawie sytuacji w Małopolsce - "bez znaczenia".
Ten spór wpłynął na całą partię.
"Mamy w PiS coraz większy kryzys przywództwa, lojalności i elementarnej przyzwoitości. Partia jest skłócona, po raz kolejny okazuje się, że aby wysoko awansować, trzeba ostro się postawić, a nawet zdradzić. Uczciwi i lojalni znowu zostali wykorzystani do bezowocnej walki i teraz stoją z boku i kolejny raz zastanawiają się, po co to wszystko było" - napisał w mediach społecznościowych małopolski senator Marek Pęk, stronnik Łukasza Kmity.
- I to wszystko przez głupawą wojenkę w Małopolsce. Nawet premierostwo nie zaszkodziło tak mocno Bogu ducha winnej Beacie - konstatuje jeden z działaczy PiS.
Była premier nie pierwszy raz reaguje na działania jej wewnętrznych przeciwników. "Osiągnęłam bardzo dobry wynik w wyborach europejskich i mam wrażenie, że bardzo to kogoś uwiera. Od wczoraj ktoś intensywnie propaguje wśród dziennikarzy pogłoskę o mojej rezygnacji z funkcji wiceprezesa PiS. Nic takiego nie nastąpiło" - napisała Szydło w mediach społecznościowych w czerwcu, po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
- Beata nadal zamierza walczyć o siebie. I tanio skóry nie sprzeda - słychać w PiS.
Jeden z polityków: - Kiedyś Jarosław mówił, że Beata powinna częściej pokazywać pazurki. No to pokazuje.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl