"Katastrofalny". Ukraińcy w gorzkich słowach po ruchu Trumpa

- Dla zwykłego Ukraińca, który pracuje, musi utrzymać rodzinę i martwi się tym, co będzie jutro, te deklaracje są istotne. Słowo "pokój", odmieniane przez wszystkie przypadki, budzi nadzieje - mówi Wirtualnej Polsce pochodzący z Krymu politolog Nedim Useinow, ekspert z think tanku The German Marshall Fund of the United States (GMF). Ale z Ukrainy płyną też głosy, że plan Trumpa jest "katastrofalny, prorosyjski i niesprawiedliwy".

Wołodymyr Zełenski i Donald Trump podczas spotkania w Paryżu w grudniu 2024 r.
Wołodymyr Zełenski i Donald Trump podczas spotkania w Paryżu w grudniu 2024 r.
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2024 Anadolu
Joanna Zajchowska

Na wtorek w Arabii Saudyjskiej zaplanowano rozmowy wysokiej rangi przedstawicieli władz USA i Rosji o zakończeniu wojny w Ukrainie. Na spotkanie nie został zaproszony prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Prezydent USA Donald Trump zapewnił jednak, że Ukraina będzie zaangażowana w proces pokojowy.

Według doniesień "Financial Times" Trump i Putin zamierzają osiągnąć zawieszenie broni między Ukrainą a Rosją do Wielkanocy lub do 9 maja, kiedy Rosja będzie obchodziła 80. rocznicę zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Informacja o planowanym spotkaniu w Arabii Saudyjskiej wywołała niepokój w Europie. Obawy dotyczą możliwości wynegocjowania porozumienia przez Trumpa bez udziału Kijowa i jego sojuszników.

Pochodzący z Krymu politolog Nedim Useinow, ekspert z think tanku The German Marshall Fund of the United States (GMF), tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską, że brak zaproszenia dla ukraińskiego przywódcy wpisuje się w dotychczasową retorykę prezydenta USA. - W opinii Trumpa może to być przede wszystkim droga do tego, by nie zniechęcać Putina do tych rozmów. Chce usadzić Putina przy stole i uznał, że najefektywniej będzie, jeśli sam się z nim spotka - uważa Useinow.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Brutalny i skuteczny". Gen. Pacek wskazuje na plan Putina

Jak stwierdza ekspert, rozdźwięk pomiędzy tym, co robi administracja Trumpa i  przywódcy UE pokazuje z jednej strony słabnący sojusz USA-Europa, a z drugiej -wzmocniony sojusz wewnątrz Europy.

- Zełenski w czasie szczytu w Monachium mówił, że Europa musi się zjednoczyć, że musi mieć swoją armię. Ta retoryka Trumpa stymuluje zjednoczenie się Europejczyków i - być może - narodziny odważniejszego przywództwa w Unii Europejskiej - zaznacza nasz rozmówca.

- Jednak to, co robi administracja Trumpa, w dalszym ciągu budzi więcej zastrzeżeń i obaw, niż pokazuje szans na horyzoncie - podkreśla Useinow.

Zełenski jak "biznesowy gracz"

Politolog zauważa także pewną zmianę, która zaszła w ostatnim czasie w ukraińskim przywódcy. Jego zdaniem Zełenski przyjął pozycję "biznesowego gracza". - Zapowiedział już, że nie podpisze dokumentu ws. metali ziem rzadkich. Także jego przystąpienie do negocjacji opiera się na podbijaniu stawki - mówi ekspert.

- Widać już ten handel i początek biznesowego załatwiania spraw. Chce od Amerykanów pomocy w obronie terenów, gdzie są surowce, i zapewnia, że wówczas będzie skłonny do współpracy - podkreśla Useinow.

"Ożywiła się nadzieja na pokój"

Krymski politolog opisuje też, jakie nastroje panują obecnie wśród mieszkańców Ukrainy. - Jest bardzo duże zmęczenie. Zmęczenie wojną i stratami w ludziach, sprzęcie, gospodarce. Cierpią zwykli ludzie. Nadal jest też wola pokazania Putinowi, że się nie poddamy, ale jest ona nieco przykryta przez zmęczenie. Kiedy się nie widzi końca po trzech latach walk, kiedy sojusze, na których bazowała Ukraina, zaczynają słabnąć, to narasta niepokój - ocenia ekspert.

Cały czas w Ukraińcach tli się nadzieja, że z tego chaosu wyłoni się jakaś zmiana. Ożywiła się nadzieja na pokój. Dla zwykłego Ukraińca, który pracuje, musi utrzymać rodzinę i martwi się tym, co będzie jutro, te deklaracje są istotne. Słowo "pokój", odmieniane przez wszystkie przypadki, budzi nadzieje. Jesteśmy w zawieszeniu. Z jednej strony jest zmęczenie, z drugiej - nadzieja, a z trzeciej - oczekiwanie.

Nedim Useinow, krymski politolog

Ukraińcy gorzko o planie Trumpa. "Katastrofalny"

O refleksje na temat ostatnich wydarzeń pytamy też Ukraińców, którzy od początku wojny mieszkają w swoim kraju.

Olena Samsonowa ma 34 lata i mieszka w Kijowie. W ostatnich latach przywykła już do dźwięków alarmów lotniczych, do kolejnych informacji o śmierci dalszych i bliższych krewnych na froncie, a także perspektywy, że musi nauczyć się żyć z wojną, która toczy się tuż obok niej. Gdy rozmawiamy w poniedziałek, w tle rozbrzmiewa kolejny alarm. Ten nie robi już wrażenia ani na Olenie, ani na jej czteroletniej córce.

Ukrainka odprowadza właśnie Katerinę do przedszkola. Jej wesołe podśpiewywanie zdaje się momentami zagłuszać syreny. - Wszyscy Ukraińcy śledzą te wydarzenia. Mam cały czas odpaloną relację na żywo i czytam kolejne informacje. Czujemy się opuszczeni, zostawieni sami sobie - mówi, nawiązując do planów Trumpa.

- Te plany są katastrofalne, prorosyjskie i głęboko niesprawiedliwe. Jesteśmy całkowicie pomijani. Dla Trumpa my już nie istniejemy. To straszne - stwierdza i nie ukrywa zaniepokojenia.

W ocenie Oleny brak zaproszenia dla Zełenskiego do Arabii Saudyjskiej jest "lekceważący". Przyznaje jednocześnie, że Ukraińcy oczekują od swojego prezydenta konkretnych działań i nieustępliwości.

- Martwię się o najbliższą przyszłość. Martwię się o to, co czeka moją córkę. Nie chcemy opuszczać Ukrainy, ale to może okazać się konieczne, jeśli Putin poczuje się silniejszy i wygrany po zakończeniu wojny - zaznacza.

Zdaniem 34-latki każde ustępstwo wobec Putina tylko go wzmacnia. - Silny Putin będzie niebezpieczny nie tylko dla nas, ale dla całej Europy - podsumowuje Olena.

"Świat idzie do przodu, a my walczymy o prawo do istnienia"

Podobnymi refleksjami dzieli się z nami Mychaił Ovich, który w mediach społecznościowych regularnie opisuje sytuację na froncie, szczególnie w okolicach Donbasu. Mychaił odpowiada m.in. za transport niezbędnej pomocy - jedzenia czy środków medycznych.

- W czasie ostatniej podróży zamieściłem w relację. Widać na niej zrujnowane wsie, które ciągną się kilometrami. Miałem potem refleksję, że świat idzie do przodu, a my jesteśmy zmuszeni walczyć o prawo do istnienia. To nigdy nie było tak aktualne - mówi Mychaił.

- Plan pokojowy Trumpa całkowicie pomija Ukrainę. Nie zważa na wylaną tu krew, na tysiące osób, które poświęciły swoje życie dla kraju. Nagle to, o co walczyliśmy, wydaje się nie mieć znaczenia. Nie zgadzamy się na takie traktowanie. Na rozgrywanie nas - podkreśla.

- To my powinniśmy stawiać warunki. W przeciwnym razie przegramy. Rozwiązanie, o które walczy Trump, nas zabije - uważa Mychaił.

Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjanegocjacje

Wybrane dla Ciebie