Oburzenie po rozmowach Trumpa z Putinem. "Bolesne przebudzenie dla Europy"

Donald Trump potwierdził rozmową z przywódcą Rosji Władimirem Putinem głęboką zmianę w podejściu USA do Europy i roli tego mocarstwa na naszym kontynencie. - Dla Europy to bolesne przebudzenie. Wiadomo było, że kiedyś nastąpi. Ale to ryzykowna polityka Donalda Trumpa - komentuje w rozmowie z WP prof. Daniel Boćkowski, ekspert od bezpieczeństwa międzynarodowego.

US President Donald Trump speaks to the media in the Oval Office of the White House in Washington, DC, USA, 12 February 2025. Trump spoke after the swearing in of his nominee for Director of National Intelligence Tulsi Gabbard. EPA/JIM LO SCALZO / POOL Dostawca: PAP/EPA.Według ekspertów Donald Trump chce negocjować koniec wojny w Ukrainie, ale bez Europy przy negocjacyjnym stole
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/JIM LO SCALZO / POOL
Sylwester Ruszkiewicz

Telefon Donalda Trumpa do Władimira Putina był pierwszą rozmową prezydenta USA z przywódcą Rosji od czasu podobnej rozmowy Joe Bidena w grudniu 2021 r. Trump podkreślił, że Putin i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wyrazili chęć dążenia do osiągnięcia pokoju.

Według Sky News rozmowa przywódców to moment przełomowy nie tylko dlatego, że może doprowadzić do zakończenia wojny w Ukrainie, ale też dlatego, że wpływa znacząco na jedność NATO, suwerenność Ukrainy i przyszłe relacje na linii USA-Rosja.

"Wydaje się, że istniejące po II wojnie światowej przekonanie o przywództwie USA w obronie zachodnich zasad zniknęło. Stany Zjednoczone po raz pierwszy uznały, że priorytety polityki USA uniemożliwiają im skupienie się na Europie. To moment przełomowy" - prognozuje Sky News.

Bolesne dla Europy "real politic"

Zdaniem prof. Daniela Boćkowskiego, eksperta od bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu w Białymstoku, to dla Europy "realpolitik". - Dobrze, że Amerykanie grają w otwarte karty i wyznaczają warunki brzegowe. W Europie do tej pory jedynie się rozmawiało, a nie robiło. Prawda jest taka, jeśli Europa ma się uzbroić, budować przemysł wojskowy i odstraszać Rosję - koszty muszą zostać przerzucone na społeczeństwo. Cudów nie ma. Skądś trzeba zabrać, żeby gdzieś dołożyć - komentuje w rozmowie z WP.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Gen.Skrzypczak: Trump stara się wedrzeć w łaski Putina

Jak podkreśla prof. Boćkowski, to bolesne dla Europy przebudzenie. - Wiadomo było, że kiedyś nastąpi. Trump mówi nam, żebyśmy wzięli odpowiedzialność za siebie, czyli de facto byśmy cokolwiek zaczęli robić. To jest trochę tak, jak rodzice mówią dziecku: wynajmiemy ci mieszkanie, ale ty idziesz na swoje i zarabiasz na siebie. "Life is brutal" - ocenia ekspert.

Według prof. Boćkowskiego, jeśli chcemy mieć możliwość odstraszania, musimy mieć wyprodukowaną broń i amunicję. - Europa ma "zarżnięty" przemysł. Trump, zostawiając z tym nasz kontynent, liczy, że gros zamówień wojskowych pójdzie do USA. I na tym zarobi - uważa ekspert.

"Nie wygląda to optymistycznie"

W podobnym tonie wypowiada się dr Marcin Zaborowski, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Kontury i warunki brzegowe propozycji Trumpa nie są dobre dla stosunków transatlantyckich. Utrata terytoriów przez Ukrainę, stanowcze "nie" dla wejścia Kijowa do NATO i przerzucenie gwarancji bezpieczeństwa na Europę jest spójne z tym, czego sobie życzył Putin. Nie wygląda to optymistycznie. Kluczowa będzie finalnie reakcja Ukrainy. Deklaracja Zełenskiego sugeruje, że są otwarci na rozmowy. Problem, w tym, że nie mają specjalnie wyjścia - ocenia dr Zaborowski.

W czwartek były doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton skrytykował amerykańskiego przywódcę. To dawny, bliski współpracownik Trumpa za czasów jego pierwszej prezydentury. Odszedł z Białego Domu w 2019 r..

"Wielokrotnie ostrzegałem, że Trump będzie faworyzował Rosję w negocjacjach między Zełenskim a Putinem. Osiągnięcia militarne Rosji były żałosne, ale Trump usprawiedliwia decyzję Putina o inwazji (...). Szkoda dla interesów bezpieczeństwa USA będzie sięgać daleko poza Europę Środkową, co widzą nasi przeciwnicy na Bliskim Wschodzie i w regionie Indo-Pacyfiku" - napisał Bolton.

Oburzenia rozmową z Putinem nie kryli też przedstawiciele europejskich państw.

- Rozmowa Trumpa z Putinem może przejść do historii jako czarny dzień Europy. Przywódcy w Europie muszą wziąć własny losu w swoje ręce - powiedział przewodniczący komisji spraw zagranicznych estońskiego parlamentu Marko Mihkelson. Premier Polski Donald Tusk zaapelował z kolei o "sprawiedliwy pokój" oraz o zajęcie przez Ukrainę i Europę miejsca przy stole negocjacyjnym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trump przeszarżował? Ekspert o rozmowach USA z Rosją. "Putin wie"

"Trump może się zdziwić"

Prof. Boćkowski przypomina, że już pierwsza prezydentura Trumpa szła w kierunku rozbicia Europy.

- Robił to po to, żeby stworzyć określony deal z kilkoma państwami. On nie chce mieć Unii Europejskiej, bo mu przeszkadza w realizacji celów. Osłabianie NATO na swój sposób to osłabianie UE. To są naczynia połączone. Jednak przerzucenie całego bezpieczeństwa na Europę w sprawie Ukrainy jest ryzykowne - ocenia ekspert z Uniwersytetu w Białymstoku.

I jak dodaje, jeżeli Trump liczy, że dogada się z Putinem, by odsunąć Rosję od Chin, to może się zdziwić.

- Dlatego, że każde działanie USA na kierunku rosyjsko-chińskim spotka się z odpowiedzią Moskwy i Pekinu. Jeśli Amerykanie będą zaangażowani w Pacyfik, to wówczas Putin będzie zainteresowany ugraniem czegoś dla siebie. I nie będzie wspierał działań Trumpa. Potem może się okazać, że Rosjanie będą grali na Europę, wzmacniając Chiny albo odwrotnie. To problem Trumpa. Takie dogadywanie się z Putinem jest kompletnie niestabilne i trudne do przewidzenia – podkreśla ekspert ds. bezpieczeństwa.

Boćkowski zauważa, że słaba Europa to woda na młyn Putina.

- Nie wzmacnia ona Stanów Zjednoczonych. Jeśli będzie musiała radzić sobie sama, to może poszukać niekonwencjonalnych rozwiązań: gospodarczo, politycznie i społecznie. Jeszcze teraz więzi euroatlantyckie są mocne, ale jeżeli je "przytniemy" to każdy podryfuje w swoją stronę – prognozuje Boćkowski.

Z kolei dr Marcin Zaborowski przypomina, że USA powoli wycofują się z Europy i orientują w stronę Azji i Pacyfiku już od jakiegoś czasu.

Trump zostawia Europę kosztem rejonu Pacyfiku?

- Przypomnijmy sobie "Pivot to Asia" Baracka Obamy. Ówczesna administracja ogłosiła w listopadzie 2011 r. "Zwrot ku Azji" , przesuwając uwagę USA z Europy i Bliskiego Wschodu na Azję Wschodnią. W rzeczywistości oznaczało to wiele gestów dyplomatycznych i nowych więzi gospodarczych. Miało to być odpowiedzią na rosnący wówczas potencjał Chin w niemal wszystkich sferach – mówi dr Marcin Zaborowski, były dyrektor PISM.

Jego zdaniem obecne warunki geopolityczne i demograficzne sprawiają, że odsuwanie USA w kierunku Pacyfiku będzie się dziać również w najbliższym czasie.

- W czasie prezydentury Trumpa może być przyspieszenie tego kierunku. Amerykański prezydent, w przeciwieństwie do poprzedników, ma zerowe przywiązanie do wartości Unii Europejskiej. UE dla Trumpa jest blokiem gospodarczym, który czasami może mu przeszkadzać i być konkurentem – twierdzi Zaborowski.

Jego zdaniem, nadzieja jest w tym, że w Waszyngtonie prędzej czy później nastąpi refleksja i dokładne sprawdzenie skali inwestycji europejskich w Stanach Zjednoczonych.

- Przecież Amerykanie bardzo korzystają na sprzedawaniu usług w Unii Europejskiej. Trump zawsze mówi o deficycie w sektorze przemysłowym między USA a Unią, ale nie w obszarze usług. Bo w tym segmencie Ameryka generuje ogromne zyski, chociażby dzięki nowoczesnym technologiom i rozwiązaniach w ramach Big Tech. Dlatego poziom powiązania relacji gospodarczych między Ameryką a Europą jest bardzo głęboki – przypomina dr Marcin Zaborowski.

Prof. Daniel Boćkowski zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt.

"To ryzykowna gra"

- Pytanie, czy amerykański prezydent nie przecenia możliwości Ameryki na wielu frontach i w samotnym działaniu na odcinku Pacyfiku. Europa do tej pory – w ten czy w inny sposób – wspierała USA. A teraz Trump chce, żeby nasz kontynent zajął się sam sobą, a Ameryka będzie robić swoje interesy. W globalnym świecie nie ma czegoś takiego jak tylko swoje interesy – komentuje Boćkowski.

W jego ocenie, Trump zachowuje się jakby to były Stany Zjednoczone ery Ronalda Reagana i George’a Busha

- Kreuje USA na potęgę gospodarczą i militarną. Tyle, że po kosztownych operacjach walki z terroryzmem i wieloletnim zaangażowaniu wojsk na Bliskim Wschodzie, Stany Zjednoczone nie są już tym, czym były. Trump więc licytuje wyżej niż może. To ryzykowna gra – podsumowuje prof. Daniel Boćkowski.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Marcon zdecydował. Lecornu będzie nowym premierem
Marcon zdecydował. Lecornu będzie nowym premierem
USA zabierają głos po ataku Izraela na terenie swojego sojusznika
USA zabierają głos po ataku Izraela na terenie swojego sojusznika
ISW: Kreml straszy Finlandię tak samo jak przed atakiem na Ukrainę
ISW: Kreml straszy Finlandię tak samo jak przed atakiem na Ukrainę
Działo się we wtorek. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się we wtorek. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Kobieta zmarła w drodze do szpitala. Prokuratura wznowiła śledztwo
Kobieta zmarła w drodze do szpitala. Prokuratura wznowiła śledztwo
Polska zamyka granicę z Białorusią. Jest reakcja z Mińska
Polska zamyka granicę z Białorusią. Jest reakcja z Mińska
Sebastian M. nie był w samochodzie sam. Co ujawniono o pasażerze?
Sebastian M. nie był w samochodzie sam. Co ujawniono o pasażerze?
Jest reakcja Kataru na atak Izraela. Zrywa negocjacje
Jest reakcja Kataru na atak Izraela. Zrywa negocjacje
Putin tego się obawia. Będzie ciężko, gdy z wojny powrócą weterani
Putin tego się obawia. Będzie ciężko, gdy z wojny powrócą weterani
Kulisy prezydentury. Fotograf Dudy mówi o niepublikowanych zdjęciach
Kulisy prezydentury. Fotograf Dudy mówi o niepublikowanych zdjęciach
Atak Ukrainy na Soczi. Media: w mieście był Putin
Atak Ukrainy na Soczi. Media: w mieście był Putin
Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Prokuratura postawiła zarzuty
Nieprawidłowości przy liczeniu głosów. Prokuratura postawiła zarzuty