Oburzenie po rozmowach Trumpa z Putinem. "Bolesne przebudzenie dla Europy"
Donald Trump potwierdził rozmową z przywódcą Rosji Władimirem Putinem głęboką zmianę w podejściu USA do Europy i roli tego mocarstwa na naszym kontynencie. - Dla Europy to bolesne przebudzenie. Wiadomo było, że kiedyś nastąpi. Ale to ryzykowna polityka Donalda Trumpa - komentuje w rozmowie z WP prof. Daniel Boćkowski, ekspert od bezpieczeństwa międzynarodowego.
Telefon Donalda Trumpa do Władimira Putina był pierwszą rozmową prezydenta USA z przywódcą Rosji od czasu podobnej rozmowy Joe Bidena w grudniu 2021 r. Trump podkreślił, że Putin i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wyrazili chęć dążenia do osiągnięcia pokoju.
Według Sky News rozmowa przywódców to moment przełomowy nie tylko dlatego, że może doprowadzić do zakończenia wojny w Ukrainie, ale też dlatego, że wpływa znacząco na jedność NATO, suwerenność Ukrainy i przyszłe relacje na linii USA-Rosja.
"Wydaje się, że istniejące po II wojnie światowej przekonanie o przywództwie USA w obronie zachodnich zasad zniknęło. Stany Zjednoczone po raz pierwszy uznały, że priorytety polityki USA uniemożliwiają im skupienie się na Europie. To moment przełomowy" - prognozuje Sky News.
Bolesne dla Europy "real politic"
Zdaniem prof. Daniela Boćkowskiego, eksperta od bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu w Białymstoku, to dla Europy "realpolitik". - Dobrze, że Amerykanie grają w otwarte karty i wyznaczają warunki brzegowe. W Europie do tej pory jedynie się rozmawiało, a nie robiło. Prawda jest taka, jeśli Europa ma się uzbroić, budować przemysł wojskowy i odstraszać Rosję - koszty muszą zostać przerzucone na społeczeństwo. Cudów nie ma. Skądś trzeba zabrać, żeby gdzieś dołożyć - komentuje w rozmowie z WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gen.Skrzypczak: Trump stara się wedrzeć w łaski Putina
Jak podkreśla prof. Boćkowski, to bolesne dla Europy przebudzenie. - Wiadomo było, że kiedyś nastąpi. Trump mówi nam, żebyśmy wzięli odpowiedzialność za siebie, czyli de facto byśmy cokolwiek zaczęli robić. To jest trochę tak, jak rodzice mówią dziecku: wynajmiemy ci mieszkanie, ale ty idziesz na swoje i zarabiasz na siebie. "Life is brutal" - ocenia ekspert.
Według prof. Boćkowskiego, jeśli chcemy mieć możliwość odstraszania, musimy mieć wyprodukowaną broń i amunicję. - Europa ma "zarżnięty" przemysł. Trump, zostawiając z tym nasz kontynent, liczy, że gros zamówień wojskowych pójdzie do USA. I na tym zarobi - uważa ekspert.
"Nie wygląda to optymistycznie"
W podobnym tonie wypowiada się dr Marcin Zaborowski, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
- Kontury i warunki brzegowe propozycji Trumpa nie są dobre dla stosunków transatlantyckich. Utrata terytoriów przez Ukrainę, stanowcze "nie" dla wejścia Kijowa do NATO i przerzucenie gwarancji bezpieczeństwa na Europę jest spójne z tym, czego sobie życzył Putin. Nie wygląda to optymistycznie. Kluczowa będzie finalnie reakcja Ukrainy. Deklaracja Zełenskiego sugeruje, że są otwarci na rozmowy. Problem, w tym, że nie mają specjalnie wyjścia - ocenia dr Zaborowski.
W czwartek były doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton skrytykował amerykańskiego przywódcę. To dawny, bliski współpracownik Trumpa za czasów jego pierwszej prezydentury. Odszedł z Białego Domu w 2019 r..
"Wielokrotnie ostrzegałem, że Trump będzie faworyzował Rosję w negocjacjach między Zełenskim a Putinem. Osiągnięcia militarne Rosji były żałosne, ale Trump usprawiedliwia decyzję Putina o inwazji (...). Szkoda dla interesów bezpieczeństwa USA będzie sięgać daleko poza Europę Środkową, co widzą nasi przeciwnicy na Bliskim Wschodzie i w regionie Indo-Pacyfiku" - napisał Bolton.
Oburzenia rozmową z Putinem nie kryli też przedstawiciele europejskich państw.
- Rozmowa Trumpa z Putinem może przejść do historii jako czarny dzień Europy. Przywódcy w Europie muszą wziąć własny losu w swoje ręce - powiedział przewodniczący komisji spraw zagranicznych estońskiego parlamentu Marko Mihkelson. Premier Polski Donald Tusk zaapelował z kolei o "sprawiedliwy pokój" oraz o zajęcie przez Ukrainę i Europę miejsca przy stole negocjacyjnym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump przeszarżował? Ekspert o rozmowach USA z Rosją. "Putin wie"
"Trump może się zdziwić"
Prof. Boćkowski przypomina, że już pierwsza prezydentura Trumpa szła w kierunku rozbicia Europy.
- Robił to po to, żeby stworzyć określony deal z kilkoma państwami. On nie chce mieć Unii Europejskiej, bo mu przeszkadza w realizacji celów. Osłabianie NATO na swój sposób to osłabianie UE. To są naczynia połączone. Jednak przerzucenie całego bezpieczeństwa na Europę w sprawie Ukrainy jest ryzykowne - ocenia ekspert z Uniwersytetu w Białymstoku.
I jak dodaje, jeżeli Trump liczy, że dogada się z Putinem, by odsunąć Rosję od Chin, to może się zdziwić.
- Dlatego, że każde działanie USA na kierunku rosyjsko-chińskim spotka się z odpowiedzią Moskwy i Pekinu. Jeśli Amerykanie będą zaangażowani w Pacyfik, to wówczas Putin będzie zainteresowany ugraniem czegoś dla siebie. I nie będzie wspierał działań Trumpa. Potem może się okazać, że Rosjanie będą grali na Europę, wzmacniając Chiny albo odwrotnie. To problem Trumpa. Takie dogadywanie się z Putinem jest kompletnie niestabilne i trudne do przewidzenia – podkreśla ekspert ds. bezpieczeństwa.
Boćkowski zauważa, że słaba Europa to woda na młyn Putina.
- Nie wzmacnia ona Stanów Zjednoczonych. Jeśli będzie musiała radzić sobie sama, to może poszukać niekonwencjonalnych rozwiązań: gospodarczo, politycznie i społecznie. Jeszcze teraz więzi euroatlantyckie są mocne, ale jeżeli je "przytniemy" to każdy podryfuje w swoją stronę – prognozuje Boćkowski.
Z kolei dr Marcin Zaborowski przypomina, że USA powoli wycofują się z Europy i orientują w stronę Azji i Pacyfiku już od jakiegoś czasu.
Trump zostawia Europę kosztem rejonu Pacyfiku?
- Przypomnijmy sobie "Pivot to Asia" Baracka Obamy. Ówczesna administracja ogłosiła w listopadzie 2011 r. "Zwrot ku Azji" , przesuwając uwagę USA z Europy i Bliskiego Wschodu na Azję Wschodnią. W rzeczywistości oznaczało to wiele gestów dyplomatycznych i nowych więzi gospodarczych. Miało to być odpowiedzią na rosnący wówczas potencjał Chin w niemal wszystkich sferach – mówi dr Marcin Zaborowski, były dyrektor PISM.
Jego zdaniem obecne warunki geopolityczne i demograficzne sprawiają, że odsuwanie USA w kierunku Pacyfiku będzie się dziać również w najbliższym czasie.
- W czasie prezydentury Trumpa może być przyspieszenie tego kierunku. Amerykański prezydent, w przeciwieństwie do poprzedników, ma zerowe przywiązanie do wartości Unii Europejskiej. UE dla Trumpa jest blokiem gospodarczym, który czasami może mu przeszkadzać i być konkurentem – twierdzi Zaborowski.
Jego zdaniem, nadzieja jest w tym, że w Waszyngtonie prędzej czy później nastąpi refleksja i dokładne sprawdzenie skali inwestycji europejskich w Stanach Zjednoczonych.
- Przecież Amerykanie bardzo korzystają na sprzedawaniu usług w Unii Europejskiej. Trump zawsze mówi o deficycie w sektorze przemysłowym między USA a Unią, ale nie w obszarze usług. Bo w tym segmencie Ameryka generuje ogromne zyski, chociażby dzięki nowoczesnym technologiom i rozwiązaniach w ramach Big Tech. Dlatego poziom powiązania relacji gospodarczych między Ameryką a Europą jest bardzo głęboki – przypomina dr Marcin Zaborowski.