"Zagłodzonego Rumuna można było uratować"
(RadioZet)
03.04.2008 | aktual.: 11.04.2008 17:03
: A gościem Radia ZET jest minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, witam Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Czy słyszał pan, panie ministrze, o Rumunie, który zmarł z głodu, to jest pierwszy taki przypadek w XXI wieku, żeby ktoś umarł z głodu w areszcie. Historię tę opisuje „Tygodnik Powszechny”, Rumun mieszkał w Krakowie w lipcu 2007 roku widziano go w sklepie, w którym ktoś ukradł portfel sędziemu, choć nie przyznał się, sąd nakazał tymczasowe aresztowanie, trafił do aresztu przy ulicy Montelupich. Podjął, rozpoczął głodówkę, nikt się nim nie zainteresował, 175 centymetrów wzrostu, doszedł do 40 kilogramów i zmarł. : Tak, znam tę historię. Uważam, że rzeczywiście jest tragiczną historią, przy czym to jest właśnie problem stosowania tymczasowego aresztowania w Polsce, gdzie często to tymczasowe aresztowanie nie jest konieczne. Ja podkreślam przy każdej okazji, że tymczasowe aresztowanie jest środkiem zapobiegawczym najsurowszym i trzeba naprawdę dobrze zastanowić się i rozważyć, czy jest w
konkretnym wypadku konieczne. : Ale tutaj nikt się nim nie zainteresował, on chciał rozmawiać z przedstawicielem dyplomatycznym, nie pozwolono mu na taką rozmowę, tylko pozwolono mu na to żeby umarł. : Znam ten przypadek, poprosiłem o bardziej szczegółowe informacje. Problem polega często w Polsce na tym, że od strony prawnej wszystko jest w porządku, tylko od takiej czysto ludzkiej, takiej faktycznej, no rzeczywiście sumienie się burzy. Też w tym wypadku uważam, że ktoś jednak czegoś nie dopilnował, choćby nawet to było w zgodzie z prawem, to jednak nie jest w zgodzie z jakąś taką rzetelnością zawodową i z normalnym, ludzkim sumieniem. : No chyba nie jest w zgodzie z prawem, że ktoś rozpoczyna głodówkę, głodówka trwa cztery miesiące i nic się w tej sprawie nie robi, to jednak nawet nie chodzi o wrażliwość, tylko o literę prawa, że to jest niedopuszczalne. : Zbyt późno zastosowano odpowiednie środki, które pozwalały na odżywianie tego człowieka, nawet wbrew jego woli, organizm był za bardzo wyniszczony żeby
go można było w szpitalu uratować. : Czy ktoś powinien ponieść konsekwencje z tego tytułu według pana ministra. : Ja poprosiłem o wyjaśnienie. Nie chcę się wypowiadać z góry i przesądzać czyjejś winy. Najpierw chcę się zapoznać ze szczegółowymi informacjami na ten temat kiedy, co, dokładnie, jak to wyglądało, kiedy co się działo w tej sprawie. : Co zrobić z korupcją w piłce nożnej? Trener, który przyznaje się do zarzutów wychodzi, siada na ławce, jak gdyby nigdy nic. : Skandal. Dlatego też w porozumieniu z prokuratorem krajowym, prokuratura będzie stosowała dodatkowy środek zapobiegawczy wynikający z artykułu 276 kodeksu postępowania karnego, czyli zakaz pełnienia zawodu, bądź funkcji związanych ze sportem już na etapie postępowania przygotowawczego. Dla mnie też jest zupełnie dziwną sytuacja, zresztą przypuszczam, że ktoś źle doradził panu Dariuszowi W., że najpierw przyznaje się do winy, a potem składa oświadczenie jakby nigdy nic, że w ogóle do niczego się nie przyznał. Myślę, że tutaj Prokuratura zechce
zwrócić się do pana Dariusza W. o dodatkowe wyjaśnienia i być może rozważy zastosowanie innych środków. : Czyli można było od razu, od razu Prokuratura mogła go zawiesić w pełnieniu funkcji? : Można, tak, tak jest taka możliwość, wynikająca z artykułu 276 kodeksu postępowania karnego. Ja uważam, że za rzadko się stosuje i wykorzystuje tę możliwość, ale to się zmieni, właśnie szczególnie jeżeli chodzi o sport. : Czyli nie wziął takiej możliwości i Mirosław Drzewiecki, minister sportu, bo w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej” mówi na pytanie – „co może zrobić Ministerstwo Sportu – będziemy zmieniać przepisy, trzeba dać prokuraturze i PZPN narzędzia żeby skuteczniej walczyły z korupcją, chcemy dać prokuraturze możliwość zawieszania”, a taka możliwość jest. : Taka możliwość jest, minister sportu mówił o tym wieczorem w programie Bogdana Rymanowskiego, o 21.45, powołując się właśnie na artykuł 276. : To jeszcze w „Gazecie Wyborczej” nie wiedział o tym, że jest taka możliwość. : Widocznie, być może. No tutaj trzeba
rzeczywiście znać bardziej dokładnie prawo karne, trudno się dziwić, że minister sportu w danym momencie mógł o tym nie wiedzieć, ale taka możliwość jest i ona będzie wykorzystywana. : Ale prokuratorzy nie wiedzieli, że mogą od razu to zrobić, bo mogli to zrobić. : Prokuratorzy wiedzieli, tylko zastanawiam się dlaczego z tej możliwości nie skorzystali. : No właśnie, dlaczego nie skorzystali. : Myślę, że nie przewidywali reakcji pana Dariusza W., który jak nigdy nic poszedł i prowadził drużynę już w niedzielny wieczór. : Czyli mieć obowiązek, że automatycznie to robią, a nie zastanawiać się, nie pomyśleć sobie, że ktoś może jak gdyby nigdy nic pójść na stadion i usiąść na ławce trenerów. : Jestem za tym żeby ten środek wykorzystywać w każdym wypadku korupcji w sporcie, dlatego że to jest demoralizujące dla młodych ludzi, kiedy ktoś podejrzewany, bo na razie mamy do czynienia z podejrzeniami o łapownictwo czynne, tutaj w tym wypadku, no nagle stara się prowadzić dalej drużynę, jak gdyby nigdy nic i być wzorem
do naśladowania dla młodzieży. : A czy ta sprawa nie za szybko wyszła, bo czytałam, że prokurator Staszak ma pretensje do CBA, że CBA za szybko nagłośniło tę sprawę i w ten sposób mogło doprowadzić do tego, że nie wszyscy zostali złapani. : Nie, aż takiego niebezpieczeństwa nie ma, ale ja uważam, że za szybko i o tym już rozmawialiśmy kiedyś z panem ministrem Kamińskim, na to zwracałem uwagę, że nie może być tak, że CBA ujawnia szczegóły ze śledztwa zanim zostaną postawione zarzuty podejrzanemu. : Ale to było kiedyś, ale w zeszłym tygodniu rozmawiał pan prokurator. : Tak, tak i na moją prośbę zresztą, a poza tym skierowaliśmy pismo, to znaczy Biuro do spraw Przestępczości Zorganizowanej skierowało pismo w tej sprawie, że Prokuratura takich sytuacji tolerować nie będzie, dlatego że gospodarzem postępowania karnego jest Prokuratura, a nie CBA, ani żadne inne służby i tylko i wyłącznie prokurator może decydować o tym czy ujawnić informację i, w którym momencie. : A jak CBA do tej pory pomogło Prokuraturze,
pomogło wymiarowi sprawiedliwości w walce z korupcją i nie tylko. : CBA wykonuje swoje zadania na zlecenie Prokuratury, jest powołane do walki z korupcją. Ja dostaję szczegółowe informacje tam, gdzie jest to niezbędne i do tej pory nie było, jeżeli chodzi o naszą współpracę, żadnych tutaj napięć. : Tak, ale czy można postawić nie wiem, jakiś stopień CBA, po tym roku chyba działalności. : Ja zbyt krótko współpracuję żebym mógł już wystawiać stopnie, mogę mówić tylko o konkretnych przypadkach, na razie jest to jeden przypadek, gdzie doszło do różnicy poglądów na ten temat kiedy zorganizować konferencję prasową. : Pana poprzednik, minister Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości zwrócił się do Prokuratury z prośbą o wyjaśnienie dlaczego ABW bada jego laptop. : Każdemu wolno się zwrócić do Prokuratury, także nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia. Na pewno Prokuratura rozpatrzy. : Wiem, że pan nie lubi słowa na „l”, ale czy według pana jest to normalne, że minister sprawiedliwości daje dziennikarce,
chociaż nawet blisko związanej ze sobą swojego laptopa, a ona po nim sobie wędruje do woli, wpisuje różne rzeczy. Na dodatek, jak powiedział w „Rzeczpospolitej” pan Ziobro, po prostu różnym osobom dawał swojego laptopa, służbowego. : No ja nie chcę tego komentować, myślę, że każdy potrafi to ocenić sam. Powiem tylko tyle, że gdyby odwrócić sytuację i był jeszcze mój poprzednik przy władzy, a tego typu sytuacja zdarzyła się u przedstawicieli opozycji, to myślę byłaby z tego awantura na całą Polskę i ze trzy konferencje prasowe temu poświęcone. : Czy Peter V., Peter Vogel już powiedział, jakie są osoby, które miały kontakt, których kontami zawiadywał, czy nie? : Na razie Peter V. nie jest zbyt aktywny jeżeli chodzi o składanie wyjaśnień. Według mojej oceny jego wiedza na ten temat jest duża. Ja nie mogę się wypowiadać, nie wiem zresztą czy to były konta lewicy, czy nie lewicy, czy prawicy, czy centrum. : No nie, są tylko dwa nazwiska znane Bartoszewicz i Dochnal, tak? : No tak i te nazwiska są potwierdzone.
Zresztą system bankowy, szwajcarski, jest dość szczelny i tutaj, to nie jest tak, że można wysłać pismo i zapytać – kto u państwa ma konto. : No, ale można się zwrócić do Ministerstwa Sprawiedliwości? : Zwróciliśmy się, ale oczywiście, ministerstwo, prokuratura zwróciła się do strony szwajcarskiej, w drodze pomocy prawnej, we wrześniu ubiegłego roku, strona szwajcarska odpowiedziała właśnie tyle, że konto ma tam pan Bartoszewicz, no i oczywiście miał konto, konta nawet pan Dochnal. : I to koniec kont lewicy na razie. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.