Zabójstwo Niemcowa. "Historia Rosji zna tak dziwne sytuacje, że wszystko jest możliwe"
Podczas gdy hipotezy ws. zabójstwa opozycjonisty Borysa Niemcowa się mnożą, głos zabrał prezydent Władimir Putin. Nazwał on mord "tragedią i hańbą". - Bardzo rzadko zdarza mi się zgadzać z prezydentem Putinem, ale tym razem zgadzam się w zupełności: to jest rzeczywiście tragedia i hańba - skomentował dla Wirtualnej Polski Jan Malicki, prof. hon. ze Studium Europy Wschodniej UW. Mimo to zagadką pozostaje: kto pociągnął za spust. A rosyjscy śledczy jedynie enigmatycznie ujawnili, że "zawsze są podejrzani".
04.03.2015 | aktual.: 04.03.2015 16:52
- Trzeba oszczędzić Rosję przed hańbą i tragediami, jak ta, którą niedawno przeżyliśmy i obserwowaliśmy - stwierdził na spotkaniu z przedstawicielami rosyjskiego MSW prezydent Władimir Putin, odnosząc się do zabójstwa opozycjonisty Borysa Niemcowa (czytaj więcej)
. Polityk został zastrzelony w piątek późnym wieczorem na moście w centrum Moskwy, nieopodal Kremla i Placu Czerwonego.
Ponieważ Niemcow był zażartym krytykiem Putina, opozycja uważa, że to obecne władze mogły chcieć się go pozbyć. Wtorkowy pogrzeb opozycjonisty zgromadził tłumy, które skandowały "Rosja będzie wolna". Czy zatem ostre słowa Putina ws. zbrodni nazajutrz to tylko przypadek, czy też może próba uspokojenia nastrojów?
- Nie ma żadnych dowodów na to, kto jest wykonawcą czy zleceniodawcą tego zamachu. Gdyby, podkreślam, gdyby to był Kreml - jak mówi to większość komentatorów i cała opozycja rosyjska - byłoby to (wypowiedź Putina - red.) typowe odwrócenie uwagi i "przerzucanie winy'' - ocenia prof. Malicki.
Rosyjscy śledczy twierdzą tymczasem, że badają kilka tropów, a nawet mają podejrzanych. Ale jakich? - tego już nie ujawniają. - Zawsze mamy podejrzanych - rzucił jedynie dziennikarzom Aleksandr Bortnikow, szef FSB. Być może ilość hipotez, które się namnożyły od czasu zabójstwa, zredukował sam prezydent Putin. Podczas Kolegium MSW przyznał on, jak podaje Reuters, że mord miał podłoże polityczne. Tylko że Kreml już wcześniej przekonywał, że zbrodnia mogła być "prowokacją", by zdyskredytować obecne władze. Czy w takim razie zabójstwo Niemcowa może zostać wkrótce wykorzystane do rozprawienia się z innymi przeciwnikami władz?
Według Malickiego obecnie wszystko jest możliwe. - Możliwe jest, że zabił zazdrosny kochanek czy pokrzywdzony w interesach. Padł nawet trop islamski. Wszystko jest możliwe, łącznie z szybkim znalezieniem winowajcy czy twierdzeniem, że zrobili to jacyś konkurenci z opozycji politycznej. Historia Związku Sowieckiego, a także współczesnej Rosji zna tak dziwne sytuacje, że nie wykluczałbym żadnej - komentuje historyk.
Kolejną hipotezę przedstawił niedawno komentator brytyjskiego "Timesa" Roger Boyes, który porównał zabójstwo Niemcowa do śmierci ks. Popiełuszki. "Popularny ksiądz Jerzy Popiełuszko został zabity przez zbuntowanych agentów na rozkaz twardogłowch osób z kręgów służb i spoza nich. Chcieli oni powstrzymać generała Jaruzelskiego od czynienia ustępstw wobec Zachodu. Uważali, ze dyktator zmiękł" - pisał Boyes, cytowany przez Informacyjną Agencję Radiową, sugerując, że Niemcow był sygnałem dla Putina (czytaj więcej)
.
Z takim porównaniem nie zgadza się jednak polski historyk. - Skąd pan Boyes ma dowody, że osoby, które zamordowała ks. Popiełuszkę, były jakąś zbuntowaną grupą w ramach reżimu. Wszystkie obecne dowody mówią coś zupełnie przeciwnego, że wykonywali dokładne rozkazy i mieli całą listę do zamordowania - mówi Wirtualnej Polsce.
Dyrektor Studium Europy Wschodniej nie chce stawiać własnych tez ws. śmierci Niemcowa. - Dopóki wszystko jest w rękach komitetu śledczego, dopóty władza będzie decydować o kierunkach śledztwa, a także o tym, co mówić zainteresowanym i jakie będą sygnały dla obywateli i dla zagranicy - stwierdził. Jego zdaniem jakiś nagły zwrot mogłoby przynieść tylko ujawnienie nowych dowodów, które trafiłyby w ręce opozycji.
Problem w tym, że o twardych dowodach wiadomo niewiele, jak o broni, z której strzelano do Niemcowa. We wtorek policyjni nurkowe szukali jej w rzece Moskwie.