Borys Niemcow - ofiara, ale czyja?
Zabójstwo Borysa Niemcowa wywołuje ogromne emocje, tak w samej Rosji, jak i na świecie. Eksperci stawiają różnorakie hipotezy przyczyn i skutków zamachu, zadając logiczne pytanie - cui bono - na czyją korzyść? Tym bardziej, że jeśli wspomnieć Annę Politkowską i Aleksandra Litwinienkę, nie jest to pierwszy przypadek politycznego terroru.
02.03.2015 | aktual.: 02.03.2015 19:05
Podobnie jak w wymienionych zbrodniach, wykrycie prawdziwych sprawców śmierci Niemcowa pozostaje raczej nieprawdopodobne. Jak wiadomo sterowany z Kremla wymiar sprawiedliwości nie działa w interesie śledztwa, lecz kieruje się politycznymi potrzebami swoich patronów.
Oficjalne hipotezy
Rzecznik Komitetu Śledczego Rosji (SKR) Władimir Markin sformułował kilka hipotez zabójstwa. Oświadczenie Markina jest o tyle istotne, że zawiera polityczne tropy, jakimi będzie posługiwał się Kreml w grze śmiercią Niemcowa, bo że taka nastąpi nie ma wątpliwości. I tak, pierwszym oficjalnym śladem są według SKR, anonimowe groźby wobec Niemcowa ze strony równie anonimowych grup ekstremistów islamskich. Ofiara potępiła publicznie paryski zamach na redakcję "Charlie Hebdo", w którym zginęli francuscy dziennikarze i policjanci. Ponadto, jako motyw rozpatrywane jest podłoże biznesowe i życie prywatne Niemcowa.
Kolejna hipoteza typuje sprawców wśród osób i sił zaangażowanych w konflikt na Ukrainie. Borys Niemcow należał niewątpliwie do grona polityków nazywanych przez Kreml "V kolumną", a mówiąc jaśniej krytykował otwarcie rosyjskie zaangażowanie, nazywając je bez ogródek agresją. Zważywszy na udział Rosji w wojnie oraz wewnątrzukraińskie podziały na obóz rządowy i separatystyczny, jest to ślad wielowątkowy.
Mało kto zwraca także uwagę na działalność antykorupcyjną Niemcowa realizowaną w charakterze deputowanego dumy obwodu jarosławskiego. Dowody kryminalnego nadużycia władzy przez miejscowego gubernatora i jego zastępcę, nagłośnione przez Niemcowa, sprawiają problemy korupcyjnemu układowi lokalnych elit władzy i biznesu.
I wreszcie sedno, czyli trop o którym Markin nie wspomniał z oczywistych względów, a prowadzący do kremlowskich grup wpływu. Fakt, że otoczenie Putina prowadzi między sobą zaciekłą walkę o wpływy polityczne i ekonomiczne jest truizmem. Z tego, że frakcyjne walki przybierają na sile wraz z postępującym kryzysem gospodarczym i redukcjami wydatków budżetowych, zdaje sobie sprawę mniej osób. Kto zatem mógł być zainteresowany zabójstwem opozycyjnego polityka, i w jakim celu? Z przeglądu rosyjskich mediów wynika, że chyba najbardziej wszechstronną analizę zamachu na Niemcowa przedstawiła agencja Lenta.ru.
Trop islamski
Rosyjscy analitycy oceniają, że hipoteza zabójstwa z rąk islamskich ekstremistów jest mało prawdopodobna. Rzeczywiście, Niemcow jako przekonany demokrata i liberał potępiał wszelki, w tym islamski ekstremizm oraz ulubioną przezeń metodę walki, czyli terroryzm. Nie jest przy tym tajemnicą, o czym oficjalnie informuje FSB, że w Rosji istnieje ogromne podziemie islamistyczne, obejmujące republiki Północnego Kaukazu. W Rosji pracują także miliony islamskich gastarbeiterów z poradzieckich państw Centralnej Azji. Jednak religijny terroryzm w Rosji pozostawia po sobie zupełnie inny, krwawy ślad. Oddziały islamistów prowadzą na Kaukazie wojnę partyzancką i przenoszą ją do etnicznej Rosji w postaci wielkich zamachów z dużą liczbą ofiar. Ponadto Niemcow nie raz krytykował wojnę rosyjskich struktur siłowych z islamistami, opowiadając się za politycznymi metodami rozwiązania problemu.
Żadna z grup islamskiego podziemia nie wzięła, jak dotąd odpowiedzialności za zabójstwo. A jednak SKR wysunął wersję islamską, jako prawdopodobną. Dlaczego? Ponieważ wpisuje się w wyraźną polityczną dyspozycję Kremla, która przyczyn zabójstwa Niemcowa dopatruje w chęci destabilizacji kraju przez wrogie siły zewnętrzne. Prawdą jest bowiem wzajemna nienawiść Rosjan i mieszkańców Kaukazu. Gdyby hipotetycznie zamachu dokonało Państwo Islamskie lub "zachodni agenci", moglibyśmy być świadkami erupcji wzajemnej przemocy w postaci masowych pogromów i eskalacji terroryzmu.
Jednak na arenie międzynarodowej trop islamski służy wzmocnieniu pozycji Rosji, bowiem stawia ją na równi z Francją i krajami zachodnimi, w gronie ofiar globalnego zagrożenia, a zarazem jako potencjalnego członka koalicji antyterrorystycznej. W przypadku wspólnego zagrożenia cywilizacyjnego, jakim jest dla świata zachodniego (i Rosji) islamizm, problem Ukrainy schodzi na dalszy plan. Tak jak sankcje i polityczna konfrontacja z tego powodu. Ale co innego, jak zauważa Lenta.ru, zamach islamistów, a co innego wykorzystanie zmanipulowanych terrorystów do zabójstwa opozycjonisty przez siły, które za tym faktycznie stały. Taki trop podpowiada z kolei morderstwo na Annie Politkowskiej, zamówione najprawdopodobniej przez władcę Czeczenii Ramzana Kadyrowa, a więc przedstawiciela siłowej frakcji Kremla.
Gry patriotów
Wiadomo, że Rosja pogrąża się w gospodarczym kryzysie, a sytuacji nie poprawia wojna na Ukrainie i związane z nią zachodnie sankcje. W takich warunkach nasila się frakcyjna walka okołokremlowskich grup wpływu. Jedni oligarchowie i zaprzyjaźniona z nimi część rządowej administracji tracą na kryzysie politycznym i ekonomicznym ogromne pieniądze. Inni zarabiają na wojnie, podobnie jak kremlowskie"„jastrzębie", czyli szefowie resortów siłowych i ich podwładni. Osią podziału jest zatem kwestia złagodzenia lub zaostrzenia konfrontacji politycznej z Zachodem.
Jednak obecnie to siłowicy są głównymi beneficjentami polityki zagranicznej Putina, bo bez względu na kryzys gospodarczy, armia i służby specjalne dysponują największymi środkami budżetowymi, a zatem korupcyjnymi dochodami. Czy zabójstwo Niemcowa było ostrzeżeniem dla Putina, aby nie złagodził przypadkiem polityki wobec Ukrainy i Zachodu? W takim przypadku, co poprzez zamach mogą pokazywać siłowicy, są oni w stanie zdestabilizować państwo i władzę prezydenta. Wersja tym bardziej prawdopodobna, że kilka dni temu frakcja umownie "liberalna" w rządzie Miedwiediewa przeforsowała plan antykryzysowy, którego częścią jest znaczna redukcja wydatków na obronę i bezpieczeństwo. Poprosiła także uprzejmie o 10 procentową redukcję etatów MSW i służb specjalnych.
Może więc morderstwo, to mniej uprzejma prośba o przywrócenie systemowego stanu posiadania i przypomnienie, kto jest filarem władzy? Oczywiście to nie szefowie służb i armii strzelali do Niemcowa, wystarczyła grupa nacjonalistów z wielu formalnych i nieformalnych "Czarnych Sotni" lub islamiści, którzy nie wiedzieli kogo zabijają. Takie są koszty gry Putina w patriotyzm i wielkie mocarstwo, a zatem konfrontacji z Ukrainą i Zachodem.
Jeśli trop uzyska potwierdzenie, oznacza to, że Putin sam zapędził się w pułapkę. Od dłuższego czasu Kreml grał z prymitywnym nacjonalizmem. Kontrolowane przez władze media doprowadziły społeczeństwo do pseudopatriotycznej, a w rzeczywistości szowinistycznej i ksenofobicznej histerii. Tacy ludzie jak Niemcow zostali okrzyknięci wrogami, i z góry wytypowani na ofiary politycznych manipulacji. Zabójstwo to sygnał, że Putin nie ma już odwrotu. Nie pozwolą na to zarabiający na wojnie siłowicy. Nie pozwoli na to także większość Rosjan, którzy cierpią coraz większy niedostatek, w nadziei na status obywateli wielkiego państwa, co obiecał im Putin. Jeśli zatem zdecyduje się na zmianę kursu politycznego, będzie to kolejne zaostrzenie.
Trop ukraiński
To jeszcze jedna oficjalnak hipoteza, która nie bez przyczyny przykuła uwagę Komitetu Śledczego. A raczej tylko jedna część sugerująca, iż morderstwo zleciła kijowska junta w celu destabilizacji Rosji. Według tej hipotezy zabójstwa dokonali członkowie jednej z paramilitarnych organizacji prawicowych. Celem było wywołanie zamieszek między Rosjanami a ludnością islamską, stąd pozostawienie wyraźnego tropu - samochodu z numerami rejestracyjnymi Inguszetii. Co Kijów mógłby w ten sposób uzyskać? Zaangażowanie armii i służb specjalnych w wewnętrzne porządkowanie Rosji, co ograniczyłoby poważnie możliwość dalszego wspierania separatystów z Donbasu.
To tylko część ukraińskiego tropu, bo drugą stroną jest hipotetyczny udział w zamachu donieckich lub ługańskich separatystów. W tym akurat, jak analizuje scenariusz Lenta.ru, mogli być zainteresowani rosyjscy przeciwnicy udziału w ukraińskiej awanturze, a więc frakcja liberalnych technokratów i oligarchów, pragnących powstrzymać degradację gospodarki i drenaż własnych kieszeni. Bo to oni, kooperując do niedawna z Zachodem, ponoszą dziś największe straty z powodu sankcji. Celem generalnym byłaby zamiana Putina na fotelu prezydenckim i odbudowa relacji ze światem. Według Lenty, na taki scenariusz wskazuje sposób zabójstwa Niemcowa - pod murami Kremla, co w połączeniu z nazwiskiem ofiary przyniosło natychmiastowy rozgłos.
Pozostałe hipotezy
Według Markina śledztwo bierze pod uwagę wątek życia prywatnego oraz biznesowego ofiary. Jak udało się jednak wyjaśnić Lencie, Niemcow był skutecznym biznesmenem, który nie wchodził w żadne konflikty ze swoimi partnerami. Ponadto działał bardziej jako doradca niż wykonawca, co naturalnie separowało go od brudnych, czyli zwykłych dla Rosji metod prowadzenia interesów. Jeśli chodzi o życie prywatne, to - jak zauważa agencja - Niemcow miał powodzenie u płci pięknej, a to nie wyklucza morderstwa dokonanego z motywów emocjonalnych.
Prawdopodobnym wątkiem jest także działalność Niemcowa - deputowanego jarosławskiej dumy. Bardzo poważnie podchodził do wykonywanych obowiązków, czego śladem jest szereg śledztw antykorupcyjnych, które prowadził wobec gubernatora i jego byłego już zastępcy. Niemcow ujawnił wielomiliardowe przekręty w postaci fikcyjnych kontraktów na rzecz rodzinnych firm kierownictwa obwodu. Co więcej, ich upublicznienie wymusiło reakcję Komitetu Śledczego. Szef obwodu stracił w kremlowskich rankingach i jest typowany powszechnie do "odstrzału" z typowym w takich przypadkach uzasadnieniem "utrata zaufania prezydenta Rosji". Czy jednak regionalny czynownik znający reguły gry i przetrwania odważyłby się samodzielnie, czyli bez błogosławieństwa kremlowskiej frakcji, na tak drastyczne posunięcie?
I wreszcie w mediach pojawia się typowa manipulacja, mająca na celu dezorientację przeciętnego Rosjanina. Otóż jednym z wariantów jest jakoby nieudolne sfingowanie zamachu przez samego Niemcowa, który przed planowaną na niedzielę demonstracją, chciał podnieść własny prestiż i podgrzać nastroje manifestantów. "Przedobrzył" i zamach przebiegł po rosyjsku, czyli nie tak. Ot, taki kwiatek kremlowskiej propagandy, czy jednak znajdą się naiwni, którzy weń uwierzą?
Robert Cheda dla Wirtualnej Polski