Zabójca z Poznania zalał się łzami. "Zrobiło mi się go żal"
Wstrząsające wydarzenia miały miejsce w Poznaniu. Podejrzany o zabicie 5-letniego chłopca Zbysław C. został przesłuchany przez prokuraturę. Jego obrońca ujawnia, co powiedział i jak się zachowywał. - Zrobiło mi się go żal - dodał.
18 października około godz. 10, na ul. Karwowskiego na poznańskim Łazarzu, 71-letni Zbysław C. zaatakował 5-letniego Maurycego. Dziecko szło z przedszkolną grupą na wycieczkę na pocztę. Chłopiec został raniony w klatkę piersiową. Zmarł mimo natychmiastowej pomocy medycznej. Napastnik został ujęty przez przypadkowych przechodniów, a następnie trafił do szpitala.
Tydzień temu poznańska prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Zbysławowi C. zarzutu zabójstwa chłopca. Śledczy informowali w ubiegłym tygodniu, że skierowali do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec mężczyzny.
Co zeznał Zbysław C.?
Zdaniem lekarzy nic nie wskazuje na to, by Zbysław C. nie wiedział, co robi - czytamy w "Fakcie". - Jest z nim logiczny kontakt, konsylium lekarskie uznało, że nie jest niepoczytalny i można go wypisać - powiedział Lesław Lenartowicz, prezes szpitala HCP.
Jak przekazuje gazeta, mężczyzna nie był pijany, gdy zaatakował dziecko.
- Pierwszy raz zobaczyłem go na żywo dopiero na przesłuchaniu. Wysoki mężczyzna, ale dość drobny. Wjechał na wózku, spięty pasem. Był z nim kontakt, ale nie taki jak ze zdrowym człowiekiem. Trzeba było zwracać się do niego prostymi słowami — mówi "Gazecie Wyborczej" adw. Łukasz Marcinkowski, obrońca z urzędu Zbysława C.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabójca się ukrywa. "Jest wyedukowany w kamuflażu"
Zdradził też, że Zbysław C. płakał, wręcz po polikach leciały mu łzy. — Nie przyznał się, bo nie wie, co się wydarzyło, nie wie, o co chodzi. Mówił, że jest dobrym człowiekiem, że opiekował się zwierzętami. Było to chyba szczere. To był smutny widok, zrobiło mi się go żal - dodał adw. Łukasz Marcinkowski.
Podkreślił jednak, że największy dramat preżywa rodzina zmarłego chłopca.
Poznań. Nie żyje 5-latek. Sekcja zwłok
Sekcja zwłok 5-letniego Maurycego wykazała, że przyczyną zgonu chłopca była rana kłuta klatki piersiowej. Jak ustalili śledczy, przed atakiem na dziecko 71-latek zaczepiał ekspedientkę w jednym z okolicznych sklepów. Zaczepiał też innego mężczyznę – w obu przypadkach został zignorowany. Zbysław C. miał grozić ekspedientce śmiercią, mężczyźnie miał pokazać nóż. Według prokuratury wszystko wskazuje na to, że dziecko było przypadkową ofiarą 71-latka.
Źródło: Fakt/Wyborcza/PAP/WP