Zablokował ustawę napisaną pod Kaczyńskiego. Ma miliony i poparcie z Torunia

Mają miliony złotych na wydatki, wyrobione kontakty z wieloma politykami, błogosławieństwo ojca Rydzyka i, co najważniejsze, pierwszy polityczny sukces za sobą. Hodowca norek, Szczepan Wójcik, który zdołał zablokować ustawę o zakazie hodowli zwierząt futerkowych, montuje silną organizację do blokowania kolejnych ustaw.

Szczepan Wójcik, zdołał zablokować ustawę napisaną pod Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © WP.PL | Materiały prasowe
Tomasz Molga

Już 13 największych organizacji branży rolnej i spożywczej, w tym producenci drobiu, jaj i mięsa, przystąpiło do porozumienia mającego zwalczać szkodliwe dla branży i gospodarki pomysły ekologów.

- Nie może być tak, że fanatyczni ekolodzy, jacyś absolwenci europeistyki bez poważnego zajęcia, wywołując emocje opinii publicznej, są w stanie zablokować najważniejsze branże w Polsce. Po branży futerkowej ich działaniami zagrożone są fermy drobiu, producenci jaj czy mleka - mówi WP Szczepan Wójcik, hodowca norek, który od ponad roku w imieniu całej branży zwalczał projekt ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra. Trzy tygodnie temu PiS wycofał się z ustawy, pod którą podpis złożył Jarosław Kaczyński, prezes partii, będący miłośnikiem zwierząt. To ośmieliło inicjatorów "paktu".

W nieoficjalnych rozmowach pada suma kilkuset tysięcy złotych, którą "futrzarze" wydali, aby zablokować ustawę. Branża inwestowała w akcje promocyjne, reklamy, film kompromitujący działania ekologów, zaangażowała sztab współpracowników, którzy mieli docierać do decydentów. To świetne know-how, które chcą wykorzystać w przyszłości.

Twierdzą, że w razie pojawienia się kolejnych ustaw zagrażających biznesowi rolno-spożywczemu, gotowi są wyłożyć kilka milionów złotych, aby zablokować przepisy. Stać ich. Zrzeszone firmy to potęga - osiągają sprzedaż o wartości ok. 35 mld złotych.

Będzie wojna z ekologami

Jednocześnie szefowie biznesu czują się zagrożeni kolejnymi pomysłami organizacji ekologicznych. 2 lipca ruszyła w Warszawie kampania billboardowa Fundacji Viva!, mająca zniechęcić konsumentów do kupowania mleka. Pod hasłem "Białe kłamstwa" pokazywali cierpienie zwierząt hodowlanych, w tym krów mlecznych. Drobiarze i producenci jaj drżą na myśl o deklaracjach Biedronki, Lidla i Tesco, dotyczących rezygnacji w ciągu kilku lat ze sprzedaży jaj pochodzących z chowu klatkowego.

Walcząca o poprawę losu kur i kurcząt organizacja Otwarte Klatki w ubiegłym roku otrzymała grant o wysokości 472 tys. dolarów z Open Philanthropy Project, inicjatywy firm z Doliny Krzemowej w USA.

- My także zbieramy siły. Będziemy gotowi na kolejne starcia, spodziewamy się, że po wyborach samorządowych sprawa likwidacji przemysłu futrzarskiego powróci - zapowiada Szczepan Wójcik.

Działacze Stowarzyszenia Otwarte klatki ripostują. - Hodowcy norek przedstawiają czarną wizję, że zakaże się wszystkiego, co oczywiście nie jest prawdą. W przypadku hodowli zwierząt na futra rzeczywiście walczymy o zakaz, ale w przypadku kurczaków czy kur chodzi o poprawę warunków życia tych zwierząt - przekonuje Paweł Rawicki, wiceprezes Stowarzyszenia Otwarte Klatki. - Nie atakujemy hodowców jako takich, ale ujawniamy nieprawidłowości, które na fermach występują. Podejmując te działania liczyliśmy się z tym, że producenci zechcą na nie odpowiedzieć. Zwłaszcza, że widać już zmiany po stronie konsumentów. Odchodzą od jaj z chowu klatkowego oraz przemysłowych odbiorców tych jaj - dodaje.

Zobacz także: Spektakularna historia upadku. Z globalnej marki stali się firmą z zaledwie jednym sklepem w Stanach Zjednoczonych

Jak się zamraża ustawę? Dotarcie do posłów i Rydzyka.

W rozmowie z WP nieoficjalny "przywódca norkarzy" zdradził kulisy walki z pomysłem ustawowego zamknięcia hodowli. - Kiedy ustawa trafiła pod obrady, razem z innymi hodowcami i rolnikami odwiedziliśmy ponad połowę posłów. Nie z walizką pieniędzy. Przekonywaliśmy ich rzeczowymi argumentami, pokazując kulisy naszego biznesu, jak traktujemy zwierzęta i jakie profity gospodarka czerpie z tej działalności. Kilku posłów odwiedziło moją hodowlę. Byli i tacy, którzy odmówili spotkania albo kończyli rozmowę po 3 minutach - opowiada Wójcik.

Był nawet u inicjatora ustawy Krzysztofa Czabańskiego. Polityk PiS miał stwierdzić w rozmowie, że jest wegetarianinem i o rezygnacji z zakazu hodowli nie ma nawet mowy. Dodajmy, że Czabański jest przewodniczącym Rady Mediów Narodowych. Jak twierdzi Wójcik, z tego powodu publiczne media waliły w przemysł futrzarski jak w bęben.

Przełom pojawił się, kiedy futrzarski biznesmen zyskał nieoczekiwanego sprzymierzeńca w osobie ojca Tadeusza Rydzyka. Pisaliśmy, jak redemptorysta przekonywał, iż rządzący politycy najpierw powinni zaostrzyć przepisy aborcyjne, a dopiero potem zająć "ochroną zwierzątek". - Te futerka przejmie kto? Niemcy i Rosjanie najpierw. I kotka żałować. Tu się szanuje zwierzątka. Trzeba szanować zwierzątka, ale równocześnie zabija się dzieci w Polsce. To jest jakaś schizofrenia. I to prawica jest? - grzmiał na antenie swojego programu. Presja jego mediów miała spowodować, że poparcie dla ustawy bliskiej sercu Kaczyńskiego osłabło. Niektórzy posłowie PiS dawali sygnały, że nie poprą ustawy. Zwłaszcza ci związani z rolnictwem.

Jeszcze nie odpuszczają

W kuluarach mówi się, że Krzysztof Czabański nie ma dziś łatwo we własnym klubie. Wielu polityków partii rządzącej za próbę likwidacji przemysłu futrzarskiego ma do niego pretensje. Z tego powodu jest rozgoryczony. Spotyka się Jarosławem Kaczyńskim i przekonuje, aby wrócić do sprawy zakazu. Ma wsparcie ważnej osoby - Anny Bieleckiej, przyjaciółki Kaczyńskiego. O ich bliskich relacjach świadczy to, że podczas niedawnej choroby często odwiedzała go w szpitalu.

To pierwsza żona nieco zapomnianego polityka PiS i architekta, Czesława Bieleckiego. W mieszkaniu Anny Bieleckiej przy ulicy Wilczej ma spotykać się partyjna śmietanka. Przychodzi tam Piotr Gliński, profesorowie Zdzisław Krasnodębski i Piotr Legutko, a także ludzie prezydenta Andrzeja Dudy. To tam podejmowane są kluczowe decyzje personalne w rządzie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Tragedia na A4. Ciężarówka stanęła w płomieniach
Tragedia na A4. Ciężarówka stanęła w płomieniach
Potrącił pieszego i uciekł. 80-latek zatrzymany
Potrącił pieszego i uciekł. 80-latek zatrzymany
"To niepokojące". Duński minister obrony ostrzega Europę
"To niepokojące". Duński minister obrony ostrzega Europę
Nowa funkcja w mObywatelu. Skorzysta pół miliona osób
Nowa funkcja w mObywatelu. Skorzysta pół miliona osób
Samochód wpadł do stawu. Pod osłoną nocy szukali pasażera
Samochód wpadł do stawu. Pod osłoną nocy szukali pasażera
Bundeswehry okradziona. Bezpieczeństwo pod znakiem zapytania
Bundeswehry okradziona. Bezpieczeństwo pod znakiem zapytania
Była szefowa unijnej dyplomacji zatrzymana
Była szefowa unijnej dyplomacji zatrzymana
Kolejne weto prezydenta. Tłumaczy swoją decyzję
Kolejne weto prezydenta. Tłumaczy swoją decyzję
Postępy w pracach nad pokojem. Zełenski przekazuje informacje
Postępy w pracach nad pokojem. Zełenski przekazuje informacje
Głodziła niepełnosprawnego syna. Zapadł wyrok w bulwersującej sprawie
Głodziła niepełnosprawnego syna. Zapadł wyrok w bulwersującej sprawie
Ośmiolatek zadzwonił pod 112. "Nie wiem, co zrobić"
Ośmiolatek zadzwonił pod 112. "Nie wiem, co zrobić"
Totalny zwrot w pogodzie. Tak ciepło dawno nie było
Totalny zwrot w pogodzie. Tak ciepło dawno nie było