Wszyscy śmieją się z Rosji. Dla Kremla może to być zabójczy żart
Wiralowa seria o Královcu to fenomen internetowy ostatnich dni. Ale dla Kremla to sytuacja bardzo groźna - bo dla satrapów nie ma nic bardziej niebezpiecznego niż kpina.
"Jeśli się ludzie nie będą ciebie bali, to się będą z ciebie śmieli" - opowiadał w "Potopie" Michał Wołodyjowski, gdy ojciec tłumaczył mu, dlaczego ma doskonalić się w sztuce fechtunku. Ta zasada obowiązuje też w polityce.
Rozwijał ją przede wszystkim Władimir Putin, który przez całe lata dążył do tego, by postrzegano go jako przywódcę zdolnego do wszystkiego. Dosłownie. To była jego doktryna - chciał, żeby się go bano, żeby postrzegano go jako całkowicie nieobliczalnego, żeby jego rękę widziano w każdym złym wydarzeniu świata. W ten sposób zarządzał on Rosją, w ten sposób budował pozycję swego państwa w polityce międzynarodowej. W ten sposób doprowadził do jej kulminacyjnego momentu, gdy zaatakował Ukrainę 24 lutego.
Bez dwóch zdań Putin swój cel osiągnął - najlepszy dowód to reakcja wielu krajów na jego agresję. Kolejne stolice, przede wszystkim Europy Zachodniej, były przekonane, że Kijów padnie w ciągu kilku dni, więc na wszelki wypadek nie robiły kompletnie nic, jakby sparaliżowane strachem przed jakimkolwiek działaniem, które Putin mógłby odebrać jako wrogie.
Ale Ukraińcy bohatersko Rosjan zatrzymali, a po pół roku walk przeszli do kontrofensywy. Nastąpiła demistyfikacja potęgi Kremla, okazało się, że strach przed Putinem ma wielkie oczy. Zamiast lęku coraz częściej budzi on śmiech. Najlepszy przykład - historia z Kralovcem.
Loupežnik Rumcajs i Makova Panenka
Královec to po czesku Królewiec. Rosjanie wolą termin Kaliningrad (głośno protestowali, gdy kiedyś MSZ użył określenia "Królewiec"). W każdym razie chodzi o region między Polską, Litwą i Morzem Bałtyckim, dawne Prusy Wschodnie, które od 1945 r. są pod kontrolą Moskwy. A teraz władzę nad nimi przejęła Praga czeska. Przynajmniej w internecie.
Bo od kilku dni Královec jest wiralem w mediach społecznościowych. Żart rzucił anonimowy polski internauta, nagłośnił czeski eurodeputowany Tomáš Zdechovský - i zaczęło to hulać po całej sieci. Czesi zorganizowali internetowy plebiscyt z pytaniem, czy należy Kralovec włączyć w ich granice (ewidentna kpina z rosyjskich patorerefendów) i sprawa zaczęła żyć własnym życiem. Klasyczny efekt kuli śniegowej. Dziś różnego rodzaju postów, memów, żartów o czeskim Królewcu - a także o Královeckym Kraju - jest bez liku.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Każdy z nich natychmiast znajduje rzesze osób, które je komentują, podają dalej czy klikają pod nim serduszka. Nie brakuje już nawet geopolitycznych dyskusji o "imperialnej" polityce Czechów i ich podbojach z przeszłości. Między wierszami powracają też żarty o "czeskich okrętach wojennych"
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Historia z Královcem ma, oczywiście, swoje podłoże geopolityczne, zarówno bieżące...
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
...jak i historyczne.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jednak w pierwszej kolejności stała się pretekstem do tego, by pokazać siłę czeskiej popkultury.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Łatwo się domyślić, że po tej akcji pozycja Czech we wszelkiego rodzaju rankingach mierzących soft power państw na świecie pójdzie mocno w górę i będzie równie wysoka jak temperatura w całym kraju.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Najlepsza broń na satrapów: śmiech
Po stronie rosyjskiej zareagował portal EurAsia Daily, który kwestię referendum w obwodzie kaliningradzkim potraktował poważnie i przygotował wielki artykuł z oburzeniem na tę sytuację (choć w chwili pisania tego tekstu strona tego portalu nie działała). Ale też nie ma się co dziwić. Bo wbrew pozorom ten dowcip nikogo w Rosji nie śmieszy. Więcej, dla niej to może być zabójczy dowcip.
Z kilku powodów. Najbardziej oczywisty jest związany z patoreferendami na okupowanych ziemiach Ukrainy. Kreml robił wszystko, żeby potraktowano je na poważnie. Nie przypadkiem doszło do aneksji w świetle kamer, w uroczystości wziął udział Putin, który później - wyraźnie pobudzony - włączył się w patriotyczne okrzyki całej sali.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Protesty na Białorusi? "Wybuch możliwy w każdej chwili"
On dobrze wiedział, że nikt poważny wyników tego głosowania ani samej aneksji nie uzna. Ale na pewno liczył, że przynajmniej wygeneruje ona strach, który pociągnie za sobą wahanie: żeby nie być następnym. Nic takiego się nie stało. W odpowiedzi usłyszał jedynie kpinę z hasztagiem # Královec.
Cała sprawa idzie zresztą dalej, głębiej. Putin wyraźnie czuje, że grunt usuwa mu się spod nóg. Coraz rzadziej budzi grozę, coraz częściej obojętność - albo nawet kpinę. Dlatego eskaluje. Dlatego ciągle powraca kwestia użycia broni atomowej. Takie sugestie powracają ze strony Putina, coraz częściej pojawiają się jako temat dyskusji w Rosji. Ale tutaj też zamiast oburzenia, strachu, pojawia się kpina. Choćby w tym porównaniu do Hitlera z wykorzystaniem znanej sceny w bunkrze z filmu "Upadek".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Historia lubi się powtarzać - pierwszy raz jako tragedia, drugi jako farsa" - mawiał Marks. Putin powraca do polityki, którą niemal 100 lat temu stosował Hitler. Trzeba zrobić wszystko, żeby ta powtórka była w jak najmniejszym stopniu tragedia, a w jak największym farsą. Bo śmiechem najłatwiej Putina rozbroić.
Gdy wszyscy zaczną się z niego śmiać, to w końcu też Rosjanie dostrzegą, że na czele ich kraju stoi nie groźny satrapa, tylko klaun z rozmazanym makijażem i nadmiarem botoksu. I wtedy dynamika polityczna w kraju zacznie wyglądać zupełnie inaczej.
Widzieliśmy to u nas. Upadek komunizmu zaczął się w Polsce. Nie przypadkiem wcześniej nazywano PRL "najweselszym barakiem obozu" - bo jeszcze przed karnawałem Solidarności Polacy zwyczajnie sobie kpili, żartowali z komunizmu, partyjnych notabli, centralnego planowania. Reżim żartów - i wywołanej nimi erozji autorytetu władzy - nie był w stanie zatrzymać. W konsekwencji upadł, w 1989 r. zaczęliśmy historię pisać od nowa.
Warto pamiętać o tej sekwencji zdarzeń i dobrze by było, gdyby się powtórzyła w przypadku Rosji. W tym sensie żarty z Královcem w roli głównej mogą się okazać początkiem bardzo ważnego procesu. Z satrapą wszyscy się liczą, gdy budzi strach - ale nie wtedy, gdy się z niego śmieją. W tym sensie dla reżimu Putina te dowcipy mogą się okazać politycznie zabójcze.
Czytaj też:
Dla Wirtualnej Polski Agaton Koziński
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.