Wyznaczonych ponad 200 celów. Pozwolą Ukrainie na atak rakietami w głąb Rosji?
Biały Dom finalizuje rozmowy z Ukrainą i jej sojusznikami w sprawie poluzowania ograniczeń związanych z uderzeniami przy użyciu zachodnich rakiet na cele położone na terytorium Rosji. - W razie zgody Polska jest krajem, gdzie Putin może chcieć szukać odwetu. Stąd ostrożność i uzgodnienia pomiędzy politykami - uważa gen. Waldemar Skrzypczak.
Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken i brytyjski minister spraw zagranicznych David Lammy odwiedzili w środę Kijów, a w czwartek już sam Blinken miał spotkanie w Polsce. Według nieoficjalnych doniesień brytyjskiego dziennika "The Guardian" Ukraina może uzyskać pozwolenie na użycie broni dalekiego zasięgu zachodnich sojuszników do uderzenia w głąb Rosji.
W Warszawie Antony Blinken i szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski zostali zapytani przez dziennikarzy, czy Ukraina otrzymała zielone światło na ostrzał obiektów militarnych w głębi Rosji. - Mogę zapewnić, że będziemy dostosowywać się do sytuacji i robić wszystko, aby bronić Ukrainy - odpowiedział sekretarz stanu USA
- Blinken zapewne poinformuje nas, że jest zamiar udzielenia zgody. Z tym wiąże się ostrzeżenie dla Polski. Putin może chcieć szukać odwetu. Może pojawić się więcej incydentów z naruszeniem naszej przestrzeni przez rosyjskie rakiety czy drony - komentuje w rozmowie z WP gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych w Polsce.
- Ukraina musi atakować zaplecze rosyjskiej armii, czyli bazy zaopatrzeniowe, centra szkoleniowe, jednostki znajdujące się w drodze. Brak paliwa, brak amunicji znacznie osłabi potencjał rosyjskich oddziałów do kontynuowania ataków - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińcy uderzą na Moskwę? "Atak ma wywołać panikę"
Pod koniec sierpnia amerykański Instytut Studiów nad Wojną opracował mapę celów wojskowych położonych w rosyjskich obwodach, sąsiadujących z frontem wojny w Ukrainie. Aktualnie mapa zawiera 245 obiektów: lotniska wojskowe, bazy jednostek, centra logistyczne. Ukraina od dawna prosi o zniesienie embarga na cele w Rosji, argumentując, że nie może obronić się przed rosyjskimi rakietami, bombami i dronami, nie mogąc uderzyć w lotniska i bazy, w których ta broń jest przechowywana i wystrzeliwana. Sojusznicy Ukrainy obawiają się eskalacji wojny.
Czy Ukraina odpali rakiety? Cele są znane
- Nie spodziewam się, aby z powodu udzielenia zgody doszło do przełomu na wojnie. To tylko jeden z elementów potrzebnych do tego przełomu. Ataki Ukrainy i tak będą epizodyczne - mówi gen. Skrzypczak. Przypomina, że Ukraina posiada już pociski Storm Shadow. Mogła atakować nimi np. cele na Krymie, uważanym za terytorium okupowane, nie rosyjskie.
- Mimo udzielenia zgody i tak pozostałyby pewne nieoficjalne ograniczenia. Uzgodniona zostanie lista celów, aby nie atakować miejsc, gdzie istnieje ryzyko ofiar cywilnych - dodaje gen. Skrzypczak i tłumaczy: - Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nie mogą sobie pozwolić, aby w razie nieszczęśliwego trafienia Rosjanie epatowali świat obrazami ludzi zabitych zachodnią bronią. To zmieniłoby zdanie opinii publicznej co do kontynuowania pomocy Ukrainie.
Podobnego zdania jest Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie. - Ukraina przedstawiła listę celów, a politycy zapewne pozostawią sobie jakąś możliwość wglądu w to, co będzie atakowane. To bardzo trudna układanka, aby szybko zgrywać podejmowanie decyzji przez Ukrainę i jej partnerów - komentuje były dyplomata.
Jego zdaniem czynnikiem motywującym Amerykanów do wykonania takiego ruchu były informacje o pierwszym transporcie do Rosji rakiet balistycznych wyprodukowanych przez Iran. Około 200 rakiet Fatah miało już trafić do Rosji, w ramach pierwszej transakcji - alarmowały w ubiegłym tygodniu rosyjskie niezależne media.
- USA i Wielka Brytania wykonują ruch, bo nie mogą oddać pola. Bierność i brak reakcji byłyby bardzo wielkim błędem. Uważam, że albo działamy stanowczo, bo chcemy, żeby Putin przegrał wojnę, albo jesteśmy skazani na rozmowy pokojowe - komentuje Jan Piekło.
Gen. Polko: Nie mogą pozostać bezkarni
- Rosjanie nie mogą być bezkarni w przygotowywaniu ataków na swoim terytorium. Obraz tej wojny powinien już dawno się zmienić. Przez naszą dziwną uległość zginęło mnóstwo ludzi, bo Zachód się zastanawiał, czy rakiety są bronią ofensywną i defensywną - pomstuje gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM.
- Należy pozostawić Ukraińcom swobodę działania, to oni prowadzą operację obronną własnego kraju. Atak w obwodzie kurskim pokazuje, że warto wykazywać i korzystać ze słabości Rosji, wykorzystywać zaskoczenie - dodaje.
Ważą się losy Ukrainy. Nadzieje się spełnią?
Zmianę nastawienia sojuszników Ukrainy wyczuwali również Rosjanie. Tuż przed spotkaniami Blinkena w Polsce Siergiej Ławrow oskarżał na konferencji, że "NATO przekazuje Ukrainie coraz więcej broni dalekiego zasięgu, swoje dane z rozpoznania satelitarnego". Według kłamliwych oskarżeń Ławrowa "celami będą budynki mieszkalne, infrastruktura energetyczna i przemysłowa, obiekty socjalne".
W czwartek serwis Politico podał, że nadzieje Ukrainy na zniesienie zakazu uderzeń zachodnią bronią na terytorium Rosji stoją jednak pod dużym znakiem zapytania i mogą nie zostać spełnione. Jednocześnie, jak twierdzi Politico, Blinken i brytyjski minister spraw zagranicznych David Lammy przywieźli duże pakiety pomocowe i obiecali dalsze wsparcie dla Kijowa.
Tymczasem Ukraina ze swobodą prowadzi w Rosji operacje sabotażowe. "W wyniku wspólnej operacji wywiadu i sił operacji specjalnych, 10 września w obwodzie biełgorodzkim w Rosji wysadzono tory na szlaku kolejowym" - podała agencja Unian. Unieruchomiono pociągi z dostawami wojskowymi.
Gen. Kiryło Budanow, szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy zapowiedział niedawno, że Ukraina posiada drony zdolne do rażenia celów w Rosji odległych o 1800 km.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski