"Informacja z ostatniej chwili". Wysłannik TVP o ataku w Paryżu
Wyjątkowa sytuacja w "Wiadomościach". Specjalny wysłannik TVP Bartosz Łyżwiński relacjonował na żywo wydarzenia z Paryża po fali zamieszek. Nagle prowadząca poinformowała, że został napadnięty. Łyżwiński opowiadał o "szarpaninie" i kamieniach, które miały polecieć w kierunku auta. Jego relacja różniła się jednak od występującej obok niego Polki, która była świadkiem zdarzenia.
W środku wtorkowego wydania "Wiadomości" poinformowano, że specjalny wysłannik TVP do Paryża Bartosz Łyżwiński został napadnięty. Prowadząca Marta Kielczyk zakomunikowała, że to "informacja z ostatniej chwili".
Łyżwiński pojawił się na żywo na koniec "Wiadomości". Według jego słów został zaatakowany tuż po swoim pierwszym materiale. - To było minutę po naszej relacji, próbowaliśmy chować sprzęt, kamerę, statyw. Nagle pojawiło się dwóch mężczyzn na skuterze. Oczywiście zamaskowani, jak wszyscy tutaj w tych dzielnicach, gdy zbliża się wieczór - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Opowiadał, że napastnicy próbowali ten sprzęt wyrwać pracownikom TVP i wywiązała się "kilkunastosekundowa szarpanina". Kiedy nie udało im się tego dokonać, uciekli. Ale to nie był koniec.
- Bardzo szybko się komunikują, szybko się skrzykują. Za kilka minut, kiedy wsiadaliśmy do samochodu, zostaliśmy znowu zaatakowani, poleciały jakieś kamienie, próbowali rzucić się na samochód, abyśmy nie mogli odjechać - opowiada.
"Nastolatka rzuciła dużym kamieniem"
Łyżwiński wskazał, że świadkiem zdarzenia była Małgorzata Ruszała, która występowała już we wcześniejszym materiale. To dyrektorka szkoły polskiej w Argenteuil pod Paryżem.
- Jestem w szoku. Nie spodziewałam się tego - powiedziała Ruszała.
Co zastanawiające, jej relacja w porównaniu z opisem Łyżwińskiego wyraźnie się różniła. Zdaniem dyrektorki szkoły auto zaatakowała "dziewczyna 13-14-letnia", na co Łyżwiński zwrócił jej uwagę, że "między innymi". Nastolatka miała rzucić "dużym kamieniem" w kierunku samochodu. Żadnych zniszczeń nie pokazano.
Polka opowiadała, że w Paryżu wciąż nie jest bezpiecznie, na co Łyżwiński powiedział, że władze zapewniają, że sytuacja jest stabilna. - To jest tylko wszystko po to, by uspokoić opinię publiczną, by mogli spać spokojnie w domu i pracować. Nie spodziewałam się, że jeszcze po tylu dniach będę świadkiem takiej zamieszki - opowiadała Małgorzata Ruszała.
- To jest iluzja, to jest fikcja. To pokazuje, że w tych dzielnicach nie rządzi prawo, nie rządzi policja, która stoi kilka kilometrów stąd, ale rządzą bandyci, rządzą grupy migrantów - mówił Łyżwiński.
Przypomnijmy, zgodnie z wszystkimi przekazami i relacjami z Francji, sytuacja nie została jeszcze całkowicie opanowana, niespokojnie jest szczególnie w nocy i bardziej na prowincji niż w Paryżu, ale skala zamieszek od weekendu wyraźnie spadła. Wskazują na to codzienne raporty.
Kim jest komentatorka "Wiadomości"?
Wypowiadająca się dla "Wiadomości" Małgorzata Ruszała to dyrektorka polskiej szkoły im. Marii Curie-Skłodowskiej w Argenteuil. Jak czytamy na stronie instytucji, placówka została założona w 1936 roku przez polskich emigrantów na potrzeby nauki języka ojczystego ich dzieci.
"Nauka w placówce obejmuje szkołę podstawową klasy 1-8. Na tych poziomach, realizowany jest program dla dzieci obywateli polskich przebywających czasowo za granicą" - napisano.
Placówka jest wspierana m.in. przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jak można przeczytać w mediach społecznościowych instytucji, szkoła właśnie otrzymała dofinansowanie od KPRM.
Zamieszki we Francji, tysiące zatrzymanych
Od początku zamieszek wywołanych zastrzeleniem przez policjanta 17-latka w Nanterre zatrzymano we Francji 3486 osób, w starciach rannych zostało 808 funkcjonariuszy sił porządkowych, zaatakowano 269 posterunków policji lub żandarmerii, spłonęły 5892 pojazdy, spowodowano 12 202 pożary, spalono lub uszkodzono 1105 budynków - przekazało we wtorek francuskie MSW.
Ostatniej nocy zatrzymano 72 osoby, w tym 24 w regionie paryskim. Doszło do 202 pożarów na drogach publicznych, spalono 159 pojazdów i uszkodzono 24 budynki.
Prezydent Emmanuel Macron przestrzegł merów, że "należy być bardzo ostrożnym w nadchodzących dniach i tygodniach" zwłaszcza 14 lipca w dniu święta narodowego Francji.
Czytaj więcej: