Wynajmował lokal od Morawieckich. Świadek o zachowaniu premiera
Mateusz Morawiecki przepisał nieruchomości na żonę. Okazuje się jednak, że to premier egzekwował długi od najemców. Jeden z nich ujawnił zaskakujące szczegóły dot. współpracy z premierem.
04.10.2023 | aktual.: 04.10.2023 10:14
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
Sprawa majątku premiera i jego żony wzbudza coraz więcej kontrowersji. W 2021 roku Wirtualna Polska oszacowała, że nieruchomości, które Morawiecki przepisał na żonę są warte ponad 23 mln złotych, cały majątek pary 40 mln zł. Z ustaleń Onetu wynika, że w ostatnich latach przez ręce Morawieckich przeszły nieruchomości warte prawie 120 mln złotych.
Jan Rzeżuchowski wynajmował lokal na pl. Grunwaldzkim we Wrocławiu. Najpierw należał on do Mateusza i Iwony Morawieckich. Po podpisaniu rozdzielności majątkowej jedyną właścicielką została żona premiera - przekazał wcześniej Onet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Gazeta Wyborcza" skontaktowała się z mężczyzną. Z jego relacji wynika, że w grudniu 2013 roku - po przepisaniu majątku na Morawiecką - to premier zajmował się jej nieruchomościami.
Rzeżuchowski wyjawił w rozmowie z dziennikiem, że rozpoczął współpracę biznesową z Morawieckimi ok. 10 lat temu. - Mój ojciec był właścicielem lokalu użytkowego na pl. Grunwaldzkim. Ja prowadziłem tam pizzerię, a później bar Remont. Następnie ojciec sprzedał lokal Iwonie oraz Mateuszowi Morawieckim i przez dwa lata oni mi go wynajmowali. Warunki umowy były takie same jak z ojcem. Po jakimś czasie najemcą została moja partnerka biznesowa, ale to ja cały czas prowadziłem interes - zaznaczył.
Mężczyzna podkreślił, że ws. lokalu przez cały okres najmu kontaktował się z nim wyłącznie Morawiecki. - Poznałem i Mateusza Morawieckiego, i jego żonę. Byłem u nich w domu w Warszawie. Pan Mateusz starał się być miły, ale w sprawach zaległości czynszowych wytwarzał taką atmosferę, że człowiek chciałby uciekać - oznajmił.
- Nie wiedziałem, że szef banku potrafi tak dręczyć, męczyć, wypisywać tasiemcowe SMS-y, dopominając się o pieniądze. W życiu nikogo takiego nie spotkałem - dodał.
Z relacji Rzeżuchowskiego wynika, że jego zadłużenie u Morawieckich "w szczycie wynosiło ok. 50-60 tys. zł, czyli dwa, góra trzy miesiące zaległości".
Rozmówca "Gazety Wyborczej" podkreślił, że żona premiera nie rozmawiała z nim nt. wynajmu lokalu i rynku nieruchomości. - Z jej ust padały raczej ogólniki w stylu: "Wszystko fajnie, ale czynsz trzeba płacić" - wskazał.
Czytaj także:
Źródło: "Gazeta Wyborcza"