Wyczyn Jerzego Owsiaka. W jednym wpisie połączył najgorsze cechy Chajzera i Piotrowicza
Jerzy Owsiak będzie musiał przeprosić Krystynę Pawłowicz za wypowiedzi naruszające jej dobra osobiste. Komentując wyrok sądu ulubieniec narodu (przynajmniej jego sporej części) pokazał swoją ciemną stronę. Jego wypowiedź to połączenie buty i żerowania na emocjach.
Najpierw dwa akapity wstępnych zastrzeżeń, które może uprzedzą zarzuty części osób, które uznają ten tekst za niesprawiedliwy. No więc zacznijmy od tego, że Jerzy Owsiak wielce zasłużonym człowiekiem jest. Stworzył WOŚP - jedną z najbardziej fantastycznych inicjatyw współczesnej Polski. I tego nikt mu nie odbierze. Ale wizerunek działacza społecznego jest wystawiany na szwank. Nie tylko przez nienawistników z PiS, TVP czy blogera Piotra Wielguckiego ps. Matka Kurka. Także Owsiak robi czasami rzeczy trudne do obrony.
Jedną z nich jest regularne nękanie w internetowych wpisach Krystyny Pawłowicz. Dla jasności: uważam, że, w przeciwieństwie do Owsiaka, jest ona jedną z najbardziej destrukcyjnych postaci w polskim życiu publicznym. Ale nawet wobec niej nie przystoją teksty o "próbowaniu seksu" (te były przedmiotem innego procesu, także nieprawomocnie przegranego przez Owsiaka). Ani o "zostaniu normalnym człowiekiem" (sugerując, że Pawłowicz jest "nienormalna", cokolwiek to znaczy). Nie jest też właściwe organizowanie konkursu na rozwinięcie skrótu "RWKPWK", kojarzonego z popularną w sieci stroną "Ruch Wyj... Krystyny Pawłowicz W Kosmos".
Przegrana
Owsiak w sądzie przegrał - musi przeprosić Krystynę Pawłowicz w Kręcioła.tv, sąd nie nakazał mu zapłaty 40 tys. zł. Wydaje się więc, że wyrok jest dla twórcy WOŚP łagodny. Ale sądząc po wpisie, jaki Owsiak zamieścił na Facebooku po wyjściu z sądu, mocno go dotknęlo to, co usłyszał w sądzie. Tekst jest bowiem mocno emocjonalny, a tezy w nim zawarte trudno obronić.
Znany z krytyki PiS-u Owsiak zaczyna niczym Stanisław Piotrowicz: od krytyki sądu i podważania jego niezawisłości. "Powiem tak. Po pierwsze - nie jestem żadnym ministrem czy innym kolegą partyjnym powódki, a więc w żaden sposób nie mogę wpłynąć na karierę p. sędziego Krzysztofa Świderskiego, który przedziwnym zbiegiem okoliczności w odległości kilkutygodniowej zajmuje się drugą z rzędu sprawą z powództwa Krystyny Pawłowicz przeciwko mnie" - pisze Owsiak.
Gorycz porażki
Sugeruje tym samym, że sędzia albo boi się PiS-u i orzeka tak jak orzeka, albo walczy o sympatię PiS-u i awans, dlatego orzeka tak jak orzeka. Innej opcji nie ma. Owsiak nie dopuszcza do siebie myśli, że przekroczył granicę i wyrok był słuszny. Rzucanie, bez jakichkolwiek dowodów, oskarżeń o stronniczość sądu i podważanie jego niezależności, to dokładnie metoda Stanisława Piotrowicza, TVP i całego PiS-u, dzięki której władza osłabia sądownictwo. Teraz i pan Owsiak przyłożył do tego rękę.
Trudno jakoś skomentować fragment poświęcony faktowi, że ten sam sędzia prowadzi dwie (przegrane przez niego) sprawy wytoczone mu przez posłankę PiS. Sugeruje, że to może nie być przypadek. Otóż, niestety (dla Jerzego Owsiaka), jest. Bo jeszcze przed wprowadzeniem ministerialnego systemu losowania spraw warszawski Sąd Okręgowy miał swój własny, wewnętrzny system losowego przydziału spraw.
Zasłanianie się puszkami z sercem
W drugiej części wpisu Jerzy Owsiak robi jednak coś znacznie bardziej wątpliwego z moralnego punktu widzenia. Otóż próbuje sobie zyskać przychylność opinii publicznej cynicznie grając kartą WOŚP. A przecież bycie nawet najwybitniejszym działaczem społecznym świata nie daje nikomu prawa do obrażania innych. Owsiak zapewne uważa, że uderzanie w Pawłowicz, głośno krytycznej wobec WOŚP, to ochrona akcji. Nie, to Owsiak na własny rachunek wybrał taki sposób polemiki i teraz musi ponieść tego konsekwencje. Zasłanianie się puszkami z serduszkiem to cyniczne wykorzystanie społecznej sympatii do organizacji, która nie jest już tylko prywatnym przedsięwzięciem Owsiaka - pracowały na nią tysiące ludzi.
"W żaden sposób mnie Pan jednak nie zatrzyma. Kiedy chodzi o zdrowie i życie Polaków - stawiamy to absolutnie na pierwszym miejscu. Pierdoły odpuszczamy" - pisze Owsiak. Niestety nie tłumaczy w jakiś sposób obrażanie Krystyny Pawłowicz (czy kogokolwiek innego) jest walką o "zdrowie i życie Polaków". Robienie polityki nie ma nic wspólnego z WOŚP, nawet jeśli politycy WOŚP zaczepiają i trzeba publicznie bronić akcji. Ale przez to rozumiem przedstawianie faktów, zbijanie ich argumentów, a nie pyskówki w internecie
Bez szacunku
Wykorzystując kapitał społeczny WOŚP do wybielenia się, Owsiak upodabnia się do Filipa Chajzera. Gwiazdor TVN robi wiele dobrego - temu nie da się zaprzeczyć, ba, trzeba to docenić. Ale też trudno nie dostrzec, że kolejne akcje społeczne pomagają Chajzerowi w budowaniu telewizyjnej kariery. I trudno też nie dostrzec, że kilkakrotnie organizowanie pełnych rozmachu akcji pomocy (które, powtarzam, uczyniły realne dobro) odwróciło uwagę od wpadek czy problemów wizerunkowych prezentera.
Są też u Owsiaka niebezpieczne oznaki sodówki. "Niech Pan sobie poczyta to za zaszczyt, Panie Sędzio, że mógł Pan nas, ludzi z Fundacji, zobaczyć na żywo, posłuchać naszych emocji i zobaczyć gościa, który, mam nadzieję, w imieniu milionów Polaków próbował chamskim wypowiedziom powiedzieć stop". Ludzie, którzy wrzucają pieniądze do puszek nie dają panu mandatu do robienia w ich imieniu polityki, tylko do pomagania potrzebującym dzieciom, emerytom, ludziom z przewlekłymi chorobami. A robienie z wspierających WOŚP elektoratu, popierającego utarczki z konkretnymi politykami, tylko osłabia akcję.
Owsiak pisze "tak Pan zasądził. Szanuję to". Niestety swoim emocjonalnym wpisem twórca WOŚP dowiódł, że tej decyzji nie szanuje, co najwyżej ją toleruje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl