Wybory w Turcji. Erdogan "dostał żółtą kartkę i jest blisko czerwonej"

- Sygnał dla świata jest taki, że ekipa Erdogana, która rządzi Turcją jest najsłabsza w historii, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa - mówi WP Adam Balcer, ekspert z Kolegium Europy Wschodniej o wynikach wyborów do samorządów lokalnych w Turcji. Partia prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana poniosła porażkę - przegrywając ze świecką opozycją.

Recep Tayyip Erdoğan
Recep Tayyip Erdoğan
Źródło zdjęć: © GETTY | dia images
Mateusz Dolak

01.04.2024 21:24

Wyniki wyborów wskazują na przewagę głównej opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) nad rządzącą Partią Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), której liderem jest Recep Tayyip Erdogan.

Po przeliczeniu 99,82 proc. głosów główna siła opozycyjna - Republikańska Partia Ludowa (CHP) w skali kraju zdobyła poparcie na poziomie 37,74 proc., zaś rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) - 35,49 proc.

Prezydent Turcji przyznał, że wyniki wyborów lokalnych nie są satysfakcjonujące dla jego ugrupowania, ale zapewnił, że wola narodu zostanie uszanowana. - Lokalne wybory to nie nasz koniec, to punkt zwrotny - oświadczył w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Sygnał dla świata jest taki, że ekipa Erdogana, która rządzi Turcją jest najsłabsza w historii, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa - ocenia w rozmowie z WP Adam Balcer.

Jak dodaje, "te wyniki to bezprecedensowa porażka". - Jak przyjrzymy się wynikom do rad prowincji, to partia prezydenta osiągnęła najgorszy wynik w swojej historii. Jest gorszy niż w 2002 roku, kiedy wygrała wybory parlamentarne i zaczęła rządzić w Turcji. Choć, warto pamiętać, że te rządy bardzo ją zmieniły. Na gorsze. Nie jest to jednak totalna klęska, bo partia Erdogana zdobyła ponad 30 procent głosów - wylicza ekspert.

Balcer zwraca uwagę, że AKP po raz pierwszy w historii z kimś przegrała. - Następuje to w sytuacji, kiedy ta partia kontroluje z satelitami wszystkie ważniejsze instytucje w państwie oprócz wielu samorządów i ma wielkie wpływy w mediach, które przestały być wolne. Turcję możemy nazwać reżimem hybrydowym i wyborczą autokracją, ale nawet w tej sytuacji rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) po raz pierwszy w historii przegrała z główną siłą opozycji - Partią Republikańsko-Ludową (CHP). Jest to wielki sukces jej nowego lidera - niespełna 50-letniego Ozgura Ozela - ocenia.

Kolejne wybory w Turcji

Rozmówca WP studzi jednak zapał opozycji przed otwieraniem szampana. - Opozycja nie może jednak uznać, że doszło do nokautu. Warto pamiętać, że następne wybory są dopiero w 2028 roku, a Erdogan będzie miał czas spróbować odzyskać część poparcia. Z perspektywy AKP musi szczególnie coś zrobić, żeby odzyskać wyborców w miastach, bo duże metropolie zagłosowały głównie na opozycję. AKP utraciła czwarte najludniejsze miasto - Bursę, gdzie mieszka ponad 2 miliony ludzi - wylicza Balcer, który przypomina, że Erdogan ma też zagrożenie ze strony skrajnej prawicy.

Obecny prezydent musi też poradzić sobie z sytuacją w kraju. Jako jedną z porażek w wyborach samorządowych eksperci wskazują ciągle utrzymującą się w Turcji inflację. Wygrana Erdogana w wyborach prezydenckich i jego partii w wyborach parlamentarnych nie poprawiła stopy życiowej mieszkańców. - Warto zaznaczyć, że część wyborców AKP nie poszła zagłosować. Frekwencja była najniższa od 20 lat i wyniosła 78 procent. Poprzednio wynosiła 85 procent - wymienia Balcer.

- Erdogan po przegranej będzie oczywiście mógł zastosować kij i ograniczyć kompetencję samorządów oraz zabierać im pieniądze. Ale czy to nie przyniesie efektu odwrotnego i wkurzy wielu Turków? Kluczowe pytanie to, czy Erdogan i jego partia nie będą dalej słabły, co widać od 2015 r. Aby utrzymać się u władzy, trzeba będzie szukać nowych, radykalnych, ale także nieprzewidywalnych koalicjantów i próbować ich "zjadać", ale to oznacza dalsze przesuwanie się na prawo i groźbę utraty centrum - ocenia nasz rozmówca.

- Czy na dłuższą metę Erdogan dzisiaj 70-letni polityk otoczony przez bezkrytycznych przytakiwaczy będzie potrafił zwyciężyć za cztery lata znacznie młodszych przeciwników? Te wybory pokazały, że przeciwnicy Erdogana nie są mocni tylko na wybrzeżu i w największych miastach, ale też urośli w siłę w wielu regionach zachodniej Turcji. Centrum kraju jest za AKP i jej satelitami, ale duża wschodnia część kraju jest nadal kontrolowana przez Kurdów. AKP i Erdogan znaleźli się między młotem a kowadłem - podsumowuje Balcer.

Co zrobi z Kurdami?

- To właśnie prowincja zdominowana przez ludność Kurdyjską może być teraz języczkiem u wagi dla Erdogana. Na ile on się będzie z nimi dogadywał, czy będą formy represji? - pyta z kolei Paweł Rakowski, ekspert ds. Bliskiego Wschodu.

- Trzeba obserwować jakie będą jego kolejne ruchy. Wybory samorządowe pokazały, że Erdogan nie może czuć się tak pewnie, jak czuł się jeszcze kilka miesięcy temu. Dopiero za cztery lata będą kolejne wybory, a to bardzo dużo czasu patrząc na dynamikę światową. Jego komentarz po wyborach jest znamienny, w mojej ocenie on sam nie wie - jak będą wyglądały najbliższe tygodnie - mówi Rakowski.

I podsumowuje, że Erdogan "dostał żółtą kartkę i jest blisko czerwonej".

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (317)