Wybory prezydenckie 2020. Wciąż brakuje ludzi w komisjach. PKW: Mamy nadzieję, że się zgłoszą
Nawet Państwowa Komisja Wyborcza nie wie, kto policzy głosy w wyborach prezydenckich. Do pracy musi zgłosić się około 270 tysięcy osób, a w poniedziałek komisarze powinni ogłosić skład komisji. Problem tym, że wciąż nie ma nawet połowy chętnych. - Wierzę, że będzie komplet - mówi rzecznik PKW.
17.04.2020 | aktual.: 17.04.2020 16:01
Minął już termin na zgłoszenie kandydatów do obwodowych komisji wyborczych. Zgodnie z kalendarzem wyborczym upłynął 10 kwietnia. Państwowa Komisja Wyborcza czeka jeszcze do najbliższego poniedziałku, czyli 20 kwietnia. Wtedy komisarze powinni już powołać obwodowe komisje wyborcze.
- Mamy 112 272 chętnych do pracy w komisjach - informuje Wirtualną Polskę rzecznik PKW Tomasz Grzelewski. - Czekamy jeszcze do poniedziałku, wtedy komisarze wyborczy są zobowiązani przedstawić pełny skład obwodowych komisji wyborczych - dodaje.
Jednak 112 tysięcy, które zgłosiło się na ten moment, to wciąż nawet nie połowa liczby, która pozwoliłaby wybory przeprowadzić. W obwodowych komisjach wyborczych musi bowiem pracować około 270 tysięcy osób. Co jeśli w poniedziałek okaże się, że ludzi wciąż brakuje?
- Wierzę, że będzie komplet - ucina rzecznik PKW. - Po raz pierwszy stykamy się z tym, co się dzieje teraz.
PKW pracuje nad wyborami bez zmian
Państwowa Komisja Wyborcza cały czas pracuje tak, jakby wybory miały zostać przeprowadzone według pierwotnego planu. Czyli postępuje zgodnie z kalendarzem wyborczym, w którym głosowanie zaplanowano na 10 maja. - Chętni mieli dwie ścieżki, żeby się zgłosić - wyjaśnia Grzelewski. - Pierwsza to zgłaszanie się do pełnomocników komitetów wyborczych któregoś z kandydatów, a druga to urząd gminy.
Ze względu na stan epidemii PKW dopuściła jeszcze możliwość zgłaszania się pocztą. Zarówno tradycyjną, jak i elektroniczną. - To wszystko cały czas do nas spływa. Zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądać w poniedziałek - mówi rzecznik PKW.
Wkrótce może się jednak okazać, że obwodowe komisje wyborcze wcale nie będą potrzebne. - Projekt ustawy, który jest teraz w parlamencie, zawiera zupełnie inne rozwiązania jeśli chodzi o funkcjonowanie komisji wyborczych, niż mamy kodeksie wyborczym - przypomina Grzelewski.
Czytaj też: Wybory prezydenckie 2020. Karta w skrzynce, czyli jak ma wyglądać głosowanie korespondencyjne
Ustawa zakłada, że powołane zostaną nie obwodowe, ale gminne komisje wyborcze. Będzie ich zatem znacznie mniej, więc mniej osób powinno być potrzebnych do ich obsadzenia. Ile dokładnie? Konkretna liczba nie padła.
Ale zgodnie z założeniami w gminach do 50 tysięcy powinno w komisji pracować nie mniej niż 3 i nie więcej niż 9 osób, a w gminach powyżej 50 tysięcy 9 osób. Na każde kolejne 50 tysięcy ma być kolejne 9 osób, jednak łącznie w jednej komisji nie może pracować więcej niż 45 osób.
- Tej sytuacji nie da się porównać do innych lat - mówi rzecznik PKW. - Zwykle chętnych było więcej, niż miejsc w komisjach. Komisarze musieli dokonywać losowań. Ktoś, kto się zgłosił, niekoniecznie musiał dostać miejsce.
Wybory prezydenckie 2020. Jak będziemy głosować?
Wciąż nie wiemy, jak będą wyglądać wybory prezydenckie. Ani PiS, ani Andrzej Duda nie chcą zmiany Konstytucji proponowanej przez Jarosława Gowina. Zakładała ona wydłużenie kadencji prezydenta o dwa lata bez możliwości reelekcji.
Czytaj też: Wybory prezydenckie 2020. Nowy pomysł na ochronę przed zakażeniem koronawirusem z kart do głosowania
Losy uchwalonej przez Sejm ustawy, która wprowadza wybory korespondencyjne, też nie są przesądzone. Ustawa jest w Senacie i nie wiadomo, kiedy wróci do Sejmu oraz kiedy podpisze ją prezydent. Mimo to premier Mateusz Morawiecki nakazał już Poczcie Polskiej przygotowania do ich organizacji.