Wybory prezydenckie 2020. Sąd Najwyższy i PKW poszły na rękę PiS, opozycja może poprzeć w Sejmie nowy pomysł obozu władzy
Jedna wypowiedź sędzi Sądu Najwyższego Joanny Lemańskiej – znajomej prezydenta Andrzeja Dudy – sprawiła, że Jarosław Kaczyński gotów był poświęcić rządową większość i zerwać porozumienie z Jarosławem Gowinem, byleby doprowadzić do jak najszybszego wyboru głowy państwa. Ale dziś Sąd Najwyższy z Państwową Komisją Wyborczą działają zgodnie z interesem obozu władzy. Formacja rządząca być może już we wtorek w Sejmie przeforsuje nowe prawo wyborcze. Jest szansa na porozumienie z opozycją w tej sprawie. Widmo ogromnego politycznego kryzysu się oddala.
12.05.2020 07:04
Czwartek, 7 maja. Prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego Joanna Lemańska udziela wywiadu w TVN24. Pytana przez dziennikarkę o decyzję w sprawie ważności niedzielnych wyborów prezydenckich, którą – zgodnie z oczekiwaniami Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina – ma podjąć Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN w świetle paktu prezesa PiS lidera Porozumienia z 6 maja, oświadcza: "Ze zdziwieniem przyjmuję czynione aprioryczne założenie co do przyszłego orzeczenia Sądu Najwyższego odnośnie do ważności wyborów". Lemańska podkreśla przy tym, że sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN są niezawiśli i niezależni. Jak mówi sędzia: "To od składu orzekającego i tylko od składu orzekającego zależy, jaka będzie treść podjętego orzeczenia. Wszelkie spekulacje, które pojawiają się w mediach w tym zakresie, traktuję jako element dyskursu publicznego bez żadnego wpływu na orzeczenia, które zapadają w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych".
Według nieoficjalnych informacji to właśnie ta wypowiedź sędzi Lemańskiej – wieloletniej koleżanki Andrzeja Dudy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, acz politycznie niezależnej i niezwiązanej z PiS – skłoniła Jarosława Kaczyńskiego do nieoczekiwanego ruchu w ostatni weekend, kiedy to prezes PiS na powrót rozważał przeforsowanie wyborów prezydenckich 23 maja – wbrew ustaleniom sprzed kilku dni, w których Kaczyński z Gowinem zdecydowali o przesunięciu wyborów na wakacje. Politycy ci tydzień temu założyli bowiem, że po 10 maja Państwowa Komisja Wyborcza podejmie uchwałę, w której stwierdzi, że wybory się nie odbyły, sprawa trafi do Sądu Najwyższego, a ten wybory uzna za nieważne i trzeba będzie rozpisać nowe. Marszałek Sejmu ma na zarządzenie wyborów do 14 dni, a muszą się one odbyć w ciągu 60 dni od daty zarządzenia.
Kaczyński wystraszył się, że oświadczenie Lemańskiej oznacza, iż Sąd Najwyższy nie pozwoli na realizację jego porozumienia z Gowinem. A wtedy PiS musiałby wprowadzić stan nadzwyczajny (czego nie chce) albo... zmusić prezydenta do dymisji. Stąd bardzo nerwowa atmosfera w siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej w sobotę i powrót do koncepcji wyborów 23 maja. To oznaczałoby potężny kryzys w obozie władzy – a tym samym wielki kryzys w państwie w ogóle – i de facto jego podział. Ostatecznie, po kilku godzinach burzliwych narad z widmem dymisji premiera, z tego zrezygnowano, a dzień później "z pomocą" wszystkim przyszła Państwowa Komisja Wyborcza.
PKW znalazła rozwiązanie prawne, dzięki któremu Sąd Najwyższy nie musiał podejmować uchwały ws. wyborów prezydenckich, które miały odbyć się 10 maja. PKW uznała, że brak możliwości głosowania na kandydatów jest równoznaczny w skutkach z brakiem możliwości głosowania ze względu na brak kandydatów.
Oznacza to, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek ma teraz 14 dni na ponowne zarządzenie wyborów. Wkrótce dowiemy się o dokładnym ich terminie. Procedura wyborcza rozpocznie się na nowo. Na nowych warunkach.
Wcześniej bowiem Sejm uchwali ustawę o głosowaniu mieszanym. Projekt w tej sprawie, który zapowiedzieliśmy w poniedziałek rano (11 maja) w Wirtualnej Polsce, przedstawił w jeszcze w ten sam dzień wieczorem klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości. We wtorek 12 maja projektem zajmie się izba niższa parlamentu. Obrady Sejmu ruszają w samo południe.
Wybory prezydenckie 2020. Nieoficjalnie: opozycja poprze projekt PiS
Najważniejsza zmiana? Taka, że głosować będziemy mogli również w lokalach wyborczych – a nie wyłącznie korespondencyjnie, jak przez ostatnie tygodnie chciało PiS. Głosowanie kopertowe ma być jedną z opcji. W wyborach będą mogli wziąć udział także nowi kandydaci, co może okazać się istotne dla PO, jeśli partia ta zdecyduje się na wymianę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Przywrócone zostaną uprawnienia Państwowej Komisji Wyborczej – czego domagała się nie tylko opozycja, ale i koalicyjne Porozumienie – a cały proces ma być przygotowany w stu procentach sprawnie i zgodnie z regułami zaakceptowanymi przez wszystkie strony.
Koalicja Obywatelska również przygotowała swój projekt w tej sprawie. – Proponujemy, aby wybory odbyły się w trybie mieszanym, żeby można było głosować zarówno w lokalach wyborczych, jak i korespondencyjnie, żeby wyborcy mogli podjąć decyzję świadomie – wyjaśniał w Sejmie współautor projektu ustawy, poseł KO Robert Kropiwnicki. Za głosowaniem mieszanym opowiada się także Lewica.
To oznacza, że po wielu tygodniach batalii na polskiej scenie politycznej, wszystkie partie w Sejmie mogą jednogłośnie poprzeć rozwiązanie umożliwiające sprawne przeprowadzenie wyborów prezydenckich. Te mogłyby się odbyć pod koniec czerwca lub w pierwszej połowie lipca.
Jak słyszymy od polityków PiS, rządzącym zależało na tym szczególnie. – Sytuacja napęczniała już nieznośnie i chyba już wszyscy zdali sobie sprawę, że robienie "na chama" wyborów wbrew światu naprawdę skończy się fatalnie – mówi nam jeden z posłów.
Dlatego we wtorek mają być prowadzone intensywne rozmowy rządzących z przedstawicielami opozycji. 12 maja ma się zebrać Sejm i zająć się nowymi propozycjami. Być może nowelizacja prawa wyborczego zostanie przeprowadzona już we wtorek.
Na posiedzenie szykuje się także Senat. "Wstępnie mogę powiedzieć, że propozycje nowej ordynacji wyborczej idą w dobrym kierunku" – napisał na Twitterze senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski, gdy PiS udostępniło projekt.
To otwiera furtkę wszystkim stronom sporu politycznego do przygotowania wyborczego konsensusu. – Uchwała PKW pozwala na otwarcie dość szybkiej drogi do wyboru prezydenta. Dlatego składamy nasz projekt, wychodzący naprzeciw oczekiwań opozycji – stwierdził w Sejmie szef Komitetu Stałego Prezesa Rady Ministrów, poseł PiS Łukasz Schreiber.
Czy największa partia opozycyjna na pewno go poprze? – Analizujemy szczegóły – mówi nam polityk PO z zarządu tej partii. Nasz rozmówca dodaje: – Najważniejsze udało się osiągnąć: nie dopuściliśmy do wyborów w maju. To jest nasz ogromny sukces. Teraz można rozmawiać o dalszych scenariuszach.
Nieoficjalnie słyszymy, że Platforma może w sprawie nowelizacji prawa wyborczego zagłosować w Sejmie tak, jak PiS, a poprawki do proponowanych zmian wprowadzić na etapie prac senackich. Wedle naszych informacji partia rządząca jest na to gotowa.
– To nam ucywilizuje nowelizację, spodziewamy się tego – mówi polityk PiS. A co, jeśli nowelizacja znów utknie na miesiąc w Senacie? – Nie spodziewam się tym razem wykorzystywania przez nas ustawowych 30 dni na prace. Nie ma takiej potrzeby, zablokowaliśmy wybory w maju, to był główny cel – mówi senator Platformy.
Główne rozstrzygnięcia w tym tygodniu. Tempo prac będzie ogromne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl