Prasa krytykuje Trumpa. "Testuje swoich przeciwników"
Prezydent USA znalazł się pod ostrzałem zagranicznej prasy. Media krytykują Donalda Trumpa za wprowadzanie ceł, zawieszenie pomocy rozwojowej oraz "lodowaty szantaż" wobec Ukrainy.
"Konflikty w handlu zagranicznym prowadzone na podstawie wyższych ceł mogą mieć negatywny wpływ także na amerykańską gospodarkę" – ostrzega "Frankfurter Allgemeine Zeitung" i dodaje, że przyznaje to nawet sam Donald Trump.
"Podczas swojej pierwszej kadencji prezydent lubił mierzyć sukces swojej polityki gospodarczej wynikami giełdy. Ta jednak wydaje się mało zachwycona perspektywą konfliktów handlowych. Trump chętnie widziałby niższe stopy procentowe, jednak przeszkodziłby temu zarówno gwałtowny wzrost inflacji napędzany wzrostem ceł, jak i znaczny wzrost nowego zadłużenia. Pojawia się też pytanie, w jaki sposób – bez zwiększania długu publicznego – miałyby zostać sfinansowane obniżki podatków. Po fajerwerkach z dekretami i pozowaniu do zdjęć z miliarderami, Trump będzie musiał przedstawić także poważne koncepcje polityki gospodarczej, jeśli chce odnieść sukces" – zauważa frankfurcki dziennik.
Lokalny dziennik "Stuttgarter Zeitung" tak komentuje podnoszenie ceł przez prezydenta USA: "Trump wyraźnie testuje swoich przeciwników – i z pewnością nie zasługuje na szacunek ten, kto się nie broni. Dlatego słuszne jest, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz i prezydent Francji Emmanuel Macron grożą podjęciem odpowiednich działań, jeśli zajdzie taka potrzeba. Z europejskiego punktu widzenia jedna rzecz jest szczególnie ważna: zdolność do reagowania szybko i w jedności. Jeśli Trumpowi udałoby się rozegrać kraje europejskie przeciwko sobie, to by już wygrał".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plan Trumpa ws. Strefy Gazy. Bosak: Uśmiechnąłem się
"Frankfurter Rundschau" zastanawia się z kolei nad skutkami likwidacji pomocy rozwojowej dla zagranicy.
"Każdy, kto postrzega pomoc rozwojową wyłącznie jako pozycję finansową, może to robić. I wtedy łatwo jest jej obcięcie ozdobić tłumaczeniem, że rodzimi podatnicy nie są odpowiedzialni za ratowanie świata. Przyklejając jeszcze pośpiesznie etykietę 'woke' do programów pomocowych, oszczędza się przede wszystkim na jednym – argumentach. Bo trudno je znaleźć. Pomoc rozwojowa nie tylko łagodzi osobiste trudności milionów ludzi. Jest to również pomoc strukturalna, która stabilizuje kraje, zapobiega podatności na ekstremizm i ogranicza terroryzm. Jest tym samym nie tylko wsparciem regionalnym, lecz także wkładem we wzrost bezpieczeństwa na całym świecie, w tym w USA. Projekty pomocowe z pewnością da się kontrolować. Dobrze byłoby przy tym upewnić się, że pieniądze pomocowe nie są wykorzystywane do napełniania kieszeni potentatów. Ale nie można tego oczekiwać od tak zwanej ofensywy efektywności autorstwa Trumpa i Muska. Jest to problem dla świata, który także Stany Zjednoczone będzie drogo kosztował" - czytamy.
Trump niesie pokój?
Prezydent USA uważa się za tego, który niesie pokój – pisze natomiast dziennik "Volksstimme" i przypomina, że rzeczywiście, podczas swojej pierwszej kadencji Trump "stworzył podwaliny pod zakończenie bezsensownej wojny w Afganistanie i osobiście próbował w Pjongjangu odwieść dyktatora Kim Dzong Una od zbrojeń nuklearnych", przy czym to drugie zakończyło się fiaskiem.
Dalej gazeta z Magdeburga pisze: "Przed ponownym objęciem prezydentury Trump obiecał pokój w Ukrainie – w ciągu zaledwie 24 godzin. Po niespełnionej zapowiedzi wysuwa jedną ze swoich niesławnych propozycji: pokój w Ukrainie w zamian za przekazanie USA tamtejszych surowców. Nie jest to wymierzone w Kreml, lecz w sojuszniczą władzę w Kijowie. Politycy w Niemczech łamią sobie głowę nad tym, czy Ukraina musi wygrać wojnę, czy nie może jej przegrać, czy zasługuje na sprawiedliwy pokój. Przecież Ukraińcy bronią zachodnich wartości. Lodowaty szantaż chyba do tej pory nie był jedną z nich. Trump to właśnie zmienił".