Marek Borowski przeprowadza eksperyment. Z nożem i stoperem
- Tutaj powiedziano już wiele i jeszcze wiele się powie na temat tego, dlaczego ta ustawa jest fatalna. Ja chcę zwrócić uwagę tylko na jeden jej aspekt, ale moim zdaniem zupełnie wystarczający - stwierdził senator Marek Borowski z KO, któremu zezwolono na wystąpienie z mównicy sejmowej. Zgoda ta miała związek z pewnym eksperymentem, który przeprowadził podczas swojego wystąpienia, dotyczącego ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Senator zwrócił uwagę na fakt, że członkowie komisji, którzy mają policzyć głosy, mają wszystkie czynności wykonywać wspólnie - nie mogą podzielić się na zespoły. - Zrobimy pewien eksperyment - stwierdził i uruchomił stoper. - Sprawdzimy, ile to zajmie czasu - tłumaczy. - Ja tu mam nożyk, to jest uwaga do ministra, by wyposażył w nie członków komisji, bo trzeba tę kopertę tak rozciąć, by nie uszkodzić tego, co jest w środku - stwierdził. Otwierał następnie po kolei różne części pakietu i wykonywał przewidziane przez ustawodawcę czynności. Ich wykonanie zajęło mu 1 minutę i 34 sekundy. Borowski wyliczył, że skoro otwarcie jednej koperty i zliczenie jednego głosu zajmuje ponad minutę, to policzenie głosów w komisji w Krakowie zajmie jej członkom 4 tys. godzin (przy założeniu, że głos odda ok. 40 proc. wyborców, czyli 240 tys. osób). - Gdyby członkowie komisji, pracując wspólnie - jak nakazuje ustawodawca - liczyli te głosy przez 24 godziny na dobę, to zajęłoby im to 166 dni - stwierdził. - Czy wy nie rozumiecie, jaki potworek wyprodukowaliście? Dlaczego zgadzacie się, żeby Szalony Kapelusznik z Nowogrodzkiej robił to, co chce? - mówił senator Borowski.