Burza po liście Donalda Trumpa do NATO. "Osłabia jedność i siłę"
Donald Trump w liście do członków NATO napisał, że "jeśli Sojusz zrobi tak, jak mówi, wojna szybko się skończy, a wszystkie życia zostaną uratowane". "Ale jeśli nie, to po prostu marnujecie mój czas" - dodał. - Taka polityka osłabia transatlantycką jedność i siłę, a także jest na rękę Chinom, a więc też Putinowi – mówi WP Nedim Useinow, politolog z Krymu.
Donald Trump opublikował treść listu w serwisie Truth Social. Jak wskazał, został on skierowany do "wszystkich państw NATO i całego świata".
"Jestem gotów nałożyć poważne sankcje na Rosję, gdy wszystkie państwa NATO zgodzą się i zaczną robić to samo, i gdy wszystkie państwa NATO PRZESTANĄ KUPOWAĆ ROPĘ OD ROSJI. Jak wiecie, zaangażowanie NATO w ZWYCIĘSTWO było znacznie mniejsze niż 100 proc., a zakupy rosyjskiej ropy przez niektórych były szokujące!" - napisał prezydent USA.
Według Trumpa, "to znacznie osłabia pozycję Sojuszu negocjacyjną i siłę przetargową wobec Rosji". "W każdym razie jestem gotowy do działania, kiedy tylko będziecie gotowi. Po prostu powiedzcie - kiedy? Uważam, że to, w połączeniu z nałożeniem przez NATO ceł w wysokości od 50 proc. do 100 proc. na Chiny, które zostaną całkowicie wycofane po zakończeniu wojny Rosji i Ukrainy, również będzie bardzo pomocne w zakończeniu tej śmiertelnej, ale absurdalnej wojny" - pisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Na koniec liczą się fakty". Bogucki o wsparciu z USA
Według Nedima Useinowa, jego apel kojarzy się z pierwszą kadencją Trumpa.
- On wtedy już z Europejczykami mocno walczył o to, żeby przestali kupować surowce od Rosjan, żeby NATO zwiększyło inwestycje czy nakłady na uzbrojenia. Może w sposób bezpośredni nie doszukiwałbym się jednak zwłoki i gry na czas przez prezydenta USA. Ale niestety jest ona pewnym efektem ubocznym tej całej kompulsywnej, niesystemowej i na pozór, podkreślę, nieprzemyślanej polityki Trumpa - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską pochodzący z Krymu politolog Nedim Useinow, ekspert z think tanku The German Marshall Fund of the United States (GMF).
"Interes ekonomiczny Stanów Zjednoczonych"
- Dlaczego na pozór? Wiadomo, że na takim poziomie relacji stosunków międzynarodowych w takich krajach jak Stany Zjednoczone nie ma w pełni nieprzemyślanych polityk. To są polityki przemyślane, które po prostu są podyktowane w tym przypadku akurat swoiście rozumianym interesem ekonomicznym Stanów Zjednoczonych. W tym podejściu kwestie bezpieczeństwa i polityki, zwłaszcza polityki wobec Europy i Ukrainy są jednak wtórną sprawą i pochodną interesów gospodarczych – uważa Useinow.
Z kolei w ocenie Wojciecha Jakóbika Rosjanie pokazywali wolę współpracy, tylko pod groźbą pojawienia się nowych restrykcji.
- Kiedy się one pojawiały, pojawiały się inicjatywy rozmów w sprawie zakończenia wojny. Kolejne czerwone linie wyznaczane przez Donalda Trumpa mogą być traktowane jako próba uniknięcia wprowadzenia tych sankcji, czyli rezygnacji z najlepszego narzędzia dyplomacji gospodarczej w dyspozycji Amerykanów – mówi WP Wojciech Jakóbik, wykładowca w Kolegium Europy Wschodniej i analityk z Ośrodka Bezpieczeństwa Energetycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wicepremier odpowiada Trumpowi. "Rosja zaatakowała Polskę, zrobiła to z premedytacją"
Jego zdaniem, nie wiadomo dlaczego Trump po raz kolejny nie chce wprowadzić obiecanych sankcji.
- Zamiast tego znajduje nowy temat do dyskusji. Mamy eskalację oczekiwań w czasie, kiedy powinniśmy mieć do czynienia z eskalacją sankcji. Jest to rozczarowująca postawa, która będzie raczej konsolidować Europejczyków – ocenia Jakóbik.
I jak podkreśla, Donald Trump i jego ekipa używa pseudopolityki tworzenia faktów dokonanych.
- Być może jest jakieś pole do współpracy po już najnowszych wypowiedziach, w których mówi, że oczekuje określonych sankcji od Europejczyków, a nie ceł. Jeżeli zakładamy, że on zna różnicę między tymi terminami, to być może tutaj już idzie na jakiś kompromis – ironizuje ekspert.
W odpowiedzi Komisja Europejska zapewniła, że "wszelkie nowe sankcje, które zostaną ogłoszone w 19. pakiecie, będą w pełni zgodne z przepisami i procedurami UE. W szczególności z długoletnią zasadą, że nasze sankcje nie mają zastosowania eksterytorialnego".
Cytowany przez RMF FM rzecznik KE przypomniał, że "w ostatnich pakietach Unia już dodała nowe narzędzia sankcji, które pozwalają zwalczać obchodzenie ich za pośrednictwem państw trzecich". W poprzednich pakietach sankcji UE objęła restrykcjami firmy z Chin, Białorusi, Hongkongu, Iranu, Izraela, Turcji, ZEA czy Korei Północnej.
"Aby jak najskuteczniej wywierać presję na rosyjską gospodarkę wojenną, UE ściśle współpracuje z partnerami międzynarodowymi, zwłaszcza w ramach G7. Stany Zjednoczone są w tym względzie niezwykle ważnym partnerem" - czytamy w oświadczeniu.
- Trump chce od europejskich sojuszników nałożenie ceł na Chiny. A to dlatego, że to się wpisuje w logikę tej gry i kalkuluje prezydentowi Trumpowi. Nie podoba mu się to, że Europa nadal bardzo dużo kupuje od Rosjan surowców i handluje z Chinami. A Pekin jest zdefiniowany właśnie w doktrynie amerykańskiej jako zagrożenie numer jeden. I to nie tylko militarne, natomiast przede wszystkim w pierwszej kolejności gospodarcze – ocenia Nedim Useinow.
I jak podkreśla, tylko i wyłącznie sprawy ekonomiczne dyktują w tej chwili politykę i zachowanie Trumpa.
- Ja tutaj widzę brak właśnie tej spójności. Trump oddziela kwestie ekonomiczne od kwestii politycznych i kwestii bezpieczeństwa. Tylko że takie mocarstwa jak Chiny i Rosja na to w ten sposób nie patrzą – komentuje politolog z Krymu.
Jego zdaniem Trump nie może znaleźć sposobu na powstrzymanie pędu gospodarczego Chin.
- Z jednej strony nakłada na Europę cła, odwracając ją w sposób wymuszony od Stanów w stronę Chin. A z drugiej strony domaga się od Europejczyków, żeby z Amerykanami również Europejczycy naciskali na Chiny i na Rosję, tłumacząc to sprawami militarnymi albo sprawami. To się nie zazębia. Rykoszetem obrywa niestety Ukraina – twierdzi Useinow.
Według rozmówcy Wirtualnej Polski nie można na razie mówić, że Trump działa na korzyść Putina.
- Ale taka polityka osłabia transatlantycką jedność i siłę, grając na rękę Chinom, a więc też Putinowi. A Putinowi jedyne, co potrzebne jest teraz, to czas. Wierzy, że Ukraina padnie wcześniej niż jego gospodarka – uważa politolog z Krymu.
Wojciech Jakóbik dodaje, że porzucenie surowców rosyjskich w Europie jak najszybciej jest w interesie całego świata zachodniego.
- Natomiast sankcje wobec Rosji powinny zostać dawno wprowadzone właśnie po to, żeby obniżyć koszty inwazji rosyjskiej na Ukrainie po stronie zachodniej. I zmusić Putina do rozmów. Niestety, ale mamy odwrotny efekt. I fakt, że Donald Trump cały czas ustępuje Rosji – puentuje Wojciech Jakóbik.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski