"Fajne czasy już odeszły". Po aferze z syrenami emerytowany pułkownik wzywa do powszechnej edukacji
Kiedy w weekend w Świdniku i Chełmie zawyły syreny alarmowe, jedni mieszkańcy wpadli w panikę, inni nie zareagowali wcale. Alarm i alert RCB wywołały burzę także wśród ekspertów. Płk Piotr Lewandowski, weteran misji w Iraku i Afganistanie, uważa, że problem leży w braku wiedzy społeczeństwa. - 95 proc. Polaków nie zna sygnałów. To jest dramat i wieloletnia zaległość państwa - ocenia w rozmowie z WP.
W weekend syreny włączono w Świdniku i Chełmie. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa w sobotę wysłało alert do mieszkańców kilku powiatów woj. lubelskiego. Dostali oni SMS-y o treści: "Zagrożenie atakiem z powietrza. Zachowaj szczególną ostrożność. Stosuj się do poleceń służb. Oczekuj dalszych komunikatów". Sytuacja natychmiast podzieliła mieszkańców. Jedni wpadli w panikę, inni zlekceważyli sygnał. - Sądzę, że 95 proc. Polaków nie zna sygnału alarmu ani jego odwołania. To pokazuje, jak wielka jest luka w edukacji - komentuje płk Lewandowski. Nie dziwi się reakcjom.
Burmistrz Świdnika Marcin Dmowski powiedział wcześniej WP, że cała sytuacja była bolesną lekcją. Uważa, iż jest "to nauczka dla rządzących i samorządów, żeby zintensyfikować szkolenia i przygotowanie mieszkańców".
"To były fajne czasy, ale już odeszły"
Zdaniem płk. Piotra Lewandowskiego przez lata nikt w Europie nie myślał o realnym zagrożeniu wojną, a szkolenie młodzieży sprowadzono do minimum. - Porzucono przysposobienie obronne, a nowy przedmiot "edukacja dla bezpieczeństwa" nie uwzględnia dzisiejszych realiów. Ostatnie 20 lat były fajnymi czasami, ale odeszły. Teraz musimy nadrabiać gigantyczne zaległości - podkreśla rozmówca WP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusk bez następcy? "Jeżeli nadejdzie zmiana, to spoza KO"
Wojskowy przyznaje, że na emeryturze jego misją stała się edukacja. - Jestem nauczycielem w klasach mundurowych i w weekendy często prowadzę zajęcia dla cywilów. Nie jest tak, że nikogo to nie interesuje. Są grupy ludzi, cywilów, które chcą się uczyć podstaw bezpieczeństwa i zapisują się na szkolenia. Ale to wciąż za mało, potrzebne są działania w skali kraju - dodaje.
"Potrzebna kampania jak w sprawie tarczy inflacyjnej"
Pułkownik Lewandowski uważa, że rząd powinien uruchomić szeroką kampanię informacyjną, która dotrze do milionów obywateli. - Skoro państwo potrafiło wrzucić ulotki o tarczy inflacyjnej do każdego rachunku za prąd, to tym bardziej powinno zrobić to w sprawie bezpieczeństwa - wskazuje, nawiązując do słynnej kampanii o tarczy antyinflacyjnej z końca 2021 roku. Przypomnijmy, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów wydała wówczas ok. 13 mln zł w ciągu zaledwie trzech miesięcy, by wypromować Rządową Tarczę Antyinflacyjną. Chwalono się, że decyzje rządu chronią Polaków przed drożyzną.
Zdaniem rozmówcy WP komunikacja nie może być prowadzona urzędowym językiem, opierać się na politycznych deklaracjach, które nie przekładają się na praktyczne wskazówki dla ludzi. - Trzeba zaangażować ludzi, którzy mają zasięgi w social mediach – youtuberów, dziennikarzy, osoby rozpoznawalne w sieci. To musi być profesjonalna, cykliczna kampania: w telewizji, w internecie, na platformach społecznościowych. Inaczej wciąż będziemy bezradni, gdy zawyją syreny - ocenia Lewandowski.
Podobne wnioski płyną także z lokalnych samorządów. Prezydent Chełma Jakub Banaszek w rozmowie z WP przyznał, że w sobotę wielu mieszkańców nie miało pewności, czy wycie syren oznaczało realne zagrożenie, czy jedynie ćwiczenia. Zwrócił uwagę, że brak jasnego skutku uruchomienia alarmu prowadzi do zjawiska bagatelizowania sygnałów ostrzegawczych.
- Niepokojące jest to, że taki alarm, który nie wywołuje konkretnego widocznego skutku, jest później przez dużą część społeczeństwa odbierany jako niepotrzebne podgrzewanie emocji - podkreślił Banaszek.
Kiedy "Poradnik bezpieczeństwa" trafi do Polaków?
Rząd przekonuje, że sytuacje takie jak ta w Chełmie i Świdniku mają się wkrótce stać bardziej zrozumiałe dla obywateli. Wiceszef MON Cezary Tomczyk zapowiedział na antenie Radia Zet, że już wkrótce na każdy adres domowy w Polsce trafi specjalny "Poradnik bezpieczeństwa". - Będzie w nim jasno napisane, jak zachować się w sytuacjach kryzysowych - nie tylko w przypadku zagrożenia militarnego, ale również klęsk żywiołowych czy innych niebezpiecznych zdarzeń - mówił minister.
Przypomnijmy, że poradnik można już pobrać z rządowych serwisów informacyjnych.
Urzędnicy planują też szeroką kampanię medialną wokół poradnika. – To ogromne przedsięwzięcie, które ma pomóc obywatelom porządkować wiedzę i reagować właściwie, kiedy zawyją syreny – podkreślił wiceszef resortu obrony. Tomczyk zapewnił też, że publikacja jest gotowa i lada moment rozpocznie się masowa wysyłka. Potem jednak dziennikarze WP ustalili, że "lada moment" oznacza, iż poradnik powinien być dostarczony do skrzynek pocztowych za 6 do 8 tygodni.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski